17

1K 74 8
                                    

Edith
-Zrobię to dla ciebie....
Stworzyć kryształ jest prosto, ale poskładać już trudniej. Zawsze przy tej czynności oddaje się fragment swojej osobowości. W przypadku tego kryształu może się wszystko zdarzyć.
-Gdzie on jest? Jego fragmenty?
Maddi spojrzała na Cole'a. On posłał jej spojrzenie typu ''Na twoją odpowiedzialność''. Skierował się do swojego pokoju, który był totalną ruiną. Wyrwał z podłogi obluzowaną deskę i wyją brązową sakiewke. Maddi postawiła mały stolik a Cole wysypał na niego zawartość sakiewki. Wyleciało z niej 16 fragmentów kryształu.
-Edith na pewno....
-Tak. - nie pozwoliłam jej dokończyć. Chcę mieć to z głowy. Mocno się sukupiłam na tych fragmentach. Poruszałam rękoma jakbym szyła ten kryształ w całość. Uniosłam się w powietrzu. Całe moje  ciało przepełnia energia. To wspaniałe uczucie. Tak jakbym mogła wszystko. Kryształki się uniosły i zaczęły się łączyć. Kiedy połączyły się w całość opadłam na ziemię. Wzięłam go do ręki i się......
rozpadł. Jestem za słaba.
-Wybacz Maddi.
-Dobra to plan B. Dasz radę stworzyć jego kopię?
-Postaram się.
Teraz mocno skupiłam się na wyglądzie całego kryształu, potem na jego fragmenty. Zamknęłam oczy, poczułam dziwną falę energii. Takiej jeszcze nie czułam. W swojej dłoni coś poczułam. Otworzyłam powoli oczy... tak jest! Podniosłam go do góry.
-Nabierze się?- spytała Maddi z nadzieją w głosie.
-Sarles nie jest dość bystry. Ale mają dwa Androidy i Ciebie.
Cole cały czas milczał. Jednak w końcu się odezwał.
-Teraz musimy odpocząć i się przygotować. Nie wiadomo co nas czeka. Edith ty będziesz czekać z boku. Jak damy znak masz wkroczyć i zaatakować. Ja z Maddi postaramy się to załatwić. Musisz nas ubezpieczać. - wszystko mówił twardym, stanowczym głosem, jednak już opiekuńczym dodał- Dasz radę?
-Pff... Jestem Edith ja zawsze daję radę.
-W to nie wątpię.
Spojrzałam na Maddi była bardziej blada niż zazwyczaj.
-Ej Mads, damy radę. Odbijemy ich.
Ona tylko kiwnęła głową i wyszła z pokoju. Chciałam za nią pójść, ale Cole mi przeszkodził.
-Musi spędzić trochę czasu sama.
-Co się z nią dzieje?
-Miłość.... to dziwne zjawisko. Kocha Lloyd'a.
-A ty kogo kochasz? -spytałam. On nic nie odpowiedział tylko mnie pocałował.
-Ciebie. -szepnął mi do ucha.

Cole zabrał mnie na plac treningowy. O dziwo tu nie było zniszczeń.
-Może trochę poćwiczymy??
-A co muszę? Pokonałam Lloyd'a!
On się tylko zaśmiał.
-Dzięki mocy. Lloyd nawet mnie pokonał. Jest najlepszy. Nawet Maddi nie daje wygrać. Dobra skoro taka dobra jesteś to pokaż to.
-Jak chcesz. Włącz tor. I licz mi czas.

Skończyłam tor. To była jakaś masakra.
- 1:07. Pobiłaś Zane'a i Jay'a.
-A reszta jaki ma wynik?
-Hmm... ja 1:00, Kai 0:56, Maddi 0:50 a Lloyd 0:30. Jest naprawdę silny, i tylko on potrafi dobrze władać dwoma mieczami naraz. Jak się za coś weźmie to oddaje całego siebie. Nie zostawi nikogo w potrzebie. No może jest tylko zbyt dziecinny i szczery.
-Tak go wychwalasz, jakbyś go kochał.( Kai: Jestem zazdrosny! I co mnie to! Nie jesteś przypadkiem zakładnikiem?! Kai: No niby tak.... )
-Nic z tych rzeczy!!
Zaczęłam się tak śmiać, że wróciłam się. Tarzałam się po ziemi jak opętana. Cole też zaczą się śmiać. Taka chwila, a my się bawimy.

Cole
Czekamy. Na razie nikogo tu nie ma. Maddi cały czas patrzy pustym wzrokiem w przestrzeń. Dobra czas się opanować. Zauważyliśmy Salesa z innymi. Nie było wśród nich tylko Black.
-Widzę, że jednak jesssteście.
-Gdzie nasi przyjaciele?- wycedziłem.
-Gdzie kryształ?- zasyczał.
Wyciągnąłem brązową sakiewkę. Jednak w locie złapała ją Maddi.
-To jest fałszywy kryształ.- powiedziała ze śmiechem.
-Dobrze Black ssspisałaś się z tą zmianą.
Maddi zmieniła się w Black.
-Kryształ jest rozbity, a nasza Edith tego nie złoży.- powiedziała udawanym smutnym głosie. Poczym się zaśmiała. Z kryjówki wybiegła Blue.
-Gdzie Maddi?!
Sarles jedynie się zaśmiał.
-Oh... z resztą. Tak nasz Red bardzo ją polubił. Tak, że  aż....
Nie dokończył bo Edith go znokałtowała. Szybko chwyciłem ją  za dłoń. Musimy uciekać. Nie wygramy z nimi. Ta gra jeszcze się nie skończyła.

Witajcie! Oto rozdział dla natala45124. Dotrzymałam słowa, to teraz twoja kolej. Wierzcie mi jej książka jest świetna.
Kai:Tak, tak, a teraz gadamy o mnie!
Edith:Kai ty świnio zabiję Cię za Maddi!!!
Kai:Co ja zrobiłem?
Cole:Nie wiem ale chyba no. ....
Kai:Ej ale to nie ja!
Edith:Niech inni zadecydują o twoim losie! Fox co ty na to?
Mi pasi, ale to co napiszecie naprawdę może się stać więc...
Kai: Miejcie litość!
Cole: Tym akcentem skończymy!

Ninjago!

Ninjago: Cień przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz