5

1.4K 94 11
                                    

Kai
Tydzień minął od znalezienia Jay'a. Niby nic się nie dzieje, ale jednak jest bardzo dziwnie. Maddi i Lloyd siedzą w swoich pokojach. Wychodzą tylko na posiłki. Jednak zawsze Maddi ma oczy czerwone od płaczu, a Lloyd jest jakiś nieobecny. Cole ciągle gdzieś wychodzi i wraca szczęśliwy. Jay z Nyą- oni jak dawniej. Tylko teraz opiekują się Zap'em. Ja też się nim opiekuję. Zane i Pixal siedzą cały czas w warsztacie, ale zapewnie coś budują. Wu i Misako znowu wyjechali. A co do mnie, to nie czuję się sobą. Jakoś tak dziwnie, ale to pewnie minie. Może to przez to, że nie mam mocy. Teraz częściej spotykam się ze Skylor. Ona jest taka piękna....

Lloyd
Nie wiem co mam robić. Kocham Maddi! Ale teraz boję się spojrzeć jej w oczy. A jeżeli ona nie czuje tego samego? Muszę z kimś pogadać.

Podchodzę do pokoju Kai'a. Otwieram drzwi. Na szczęście jest w pokoju.
-Widzę, że nasz Lipton wrócił.
Tak nazywałanie Maddi. Nie no teraz to sięgnąłem dna.
-Ej, Młody wszystko gra?
-Nie nic nie gra!
-Tylko spokojnie. Opowiadaj.
Wszystko mu spokojnie powiedziałem. On na mnie chwilę spojrzał.
-Trudna sytuacja. Wiesz Wu boi się o wszystko. Myślę, że to przez śmierć Garmadona. Wiesz, ponieważ on miał złego brata przez większość życia. Nam chce dać to dobro i zapewnienie przekazania tych dobrych stron dalszemu pokoleniu.
-Ale ja kocham Maddi! Bez niej nie umiem żyć. Co mi po mocy skoro będę nieszczęśliwym?!
-Nie wiem decyzja należy do ciebie i Maddi. Ja nic ni będę sugerować. Jenak pamiętaj przyszłość jest jednym wielkim niewiadomym.

Maddi
Ja nie mogę tak żyć! Czuję się jakbym była w klatce. Lloyd... nie wiem już co robić! Wolałabym, aby mnie pokonali z moim ojcem i bratem. Byłby spokój, a ja teraz bym tak nie cierpiała. Jest tylko jedno wyjście.

Weszłam do toalety chłopaków. Wzięłam do ręki żyletkę i....

Lloyd
Muszę zobaczyć się z Maddi. Ale nie mogę jej znaleźć. Nie ma jej w pokoju, w salonie i w kuchni. Na torze też jej nie ma. Dobra. Muszę iść do łazienki, aby oblać się zimną wodą. Eh... bez niej jestem jakiś rozkojarzony. Wchodzę, a tam...
Maddi.
Ma rany na ręce. Cieła się. O nie!
-Pixal! Zane!
Tylko oni mają moduły leczenia. Dzięki temu mają wiedzę medyczną.
Pierwsza przybiegła Pixal.
-Trzeba ją zabrać do pokoju medycznego!-oznajmiła.

Sytuacja opanowana. To przeze mnie się pewnie się cieła. Nie jestem jej wart. Ona jest piękna, mądra, zabawna i urocza, a przy tym niebezpieczna i zabójcza. Ah... czemu wszystko jest takie skąplikowane.

Edith
Nawet nie wiem, dlaczego spotykam się z Colem. On jest ninja! Ale tak jakby go chyba lubię. Zaraz Edith opanuj się.

Teraz jesteśmy w parku. Spacerujemy razem i rozmawiamy. Tylko przy nim się uśmiecham. Rzadko się to zdarzało. No w dzieciństwie to tylko przy Black się śmiałam. Pamiętam jak raz wyciełyśmy numer Garmadon'owi. Był zły, ale śmiał się później z nami. Z tego co mówiła Black to jest jej tata. No nie prawdziwy, ale mówiła, że tylko on o nią dba.

Zbliża się wieczór. W parku zapaliły się latarnie. Jest przyjemnie ciepło. Razem z Colem zatrzymałam się przed fontanną przy wyjściu. Zapatrzyłam się w jego piękne oczy. Poczułam motylki w brzuchu. To takie dziwne uczucie uniesienia i strachu, że coś się stanie. Cole pochylił się i pocałował mnie...
Nic się nie stało nie jest iskrą. Oddałam się temu pocałunkowi. Oderwaliśmy się od siebie z braku tchu.
-Kocham Cię.- szepnął.
-Ja ciebie też, ale już muszę iść. Jeszcze się spotkamy!
Pobiegłam w niewidoczne miejsce i wywołałam smoka. Nie wiem co mam czuć.

Maddi
Jestem na łące w czarnej sukni. Widzę na ziemi Lloyd'a. Leży w kałuży krwi. O nie...
Nagle za mną pojawili się ninja.
-To wszystko twoja wina!-krzyknął Kai.
-Ja nic nie zrobiłam!
-Akurat! -krzyknął tym razem Jay.
Nie, nie to nie jest naprawdę. Nie! Zaczęłam płakać. Wszystko zaczęło robić się białe. Poczułam na swoim ramieniu dłoń.
-Nie płacz to tylko koszmar.
Spojrzałam za siebie. Stał tam Garmadon.
-To nie było prawdziwe.
-Nie. W żadnym wypadku. Maddi posłuchaj. To co mój brat mówił to nie prawda. Lloyd cię kocha. Pamiętasz co ci powtarzałem?
-Ninja się nie poddają...
Wszystko zrobiło się czarne a ja byłam w wielkim korytarzu z pięcioma drzwiami. Jedne były czerwone, drugie czarne. Potem niebieskie, białe, morskie i zielone....

Witajcie! Pierwszy raz przemówiłam pod rozdziałem.
Więc tak po pierwsze dziękuję za czytanie mojej książki( uznamy że można to tak nazwać :') wiem że to nie jest jeszcze tej rangi)
Po drugie: ostatnio Wattpad mi wariuje i dodaje po pół rozdziału i muszę kombinować. Nie gniewajcie się za tyle powiadomień.

To chyba tyle jak na teraz. Jeszcze nie raz napiszę pod rozdziałem.
Ninjago!
Jay: To jest już niemodne mówi się Cyklondo!
Nie wcinaj mi się i siedź cicho.
Jay: Nie cichaj mnie.
Won!
Dobra to do następnego!
Ninja...
Jay:Cyklondo!
Jay nieżyjesz! Ninjago!

Ninjago: Cień przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz