Can't help but think about the situation- I co, było tak źle? - zatrzebiotała Lea zamykając jedną dłonią szafkę. Blondyn stał oparty o ścianę znajdującą się tuż obok.
- W sumie to nie. - uśmiechnął się ciepło. Jego pierwszy dzień w szkole można było zaliczyć do udanych. Wszyscy myśleli, że jest normalny. To go utwierdza, że jest dobrym aktorem. Soczewki mu trochę przeszkadzały, od tatuażu z henny zrobiła się wysypka, ale zniósł to, chciał być normalny.
- Muszę dzisiaj do ciebie przyjść, bo mamy za dwa dni sprawdzian z matematyki, a ja nie wiem gdzie skończyłeś indywidualne nauczanie, pierwsza ocena musi być dobra, co nie? - powiedziała blondynka popychając lekko Luke'a w stronę wyjścia ze szkoły.
- Mówisz jak moja mama. - zaśmiał się wywracając oczami. - No ale tak, teraz się z tobą zgodzę.
- Ze mną zawsze się trzeba zgadzać. - powiedziała udawanym poważnym tonem, na co obydwoje lekko się zaśmiali. Właśnie zbliżali się do wyjścia, kiedy Luke zobaczył swojego kolegę z ławki, stali w tej samej grupce jak przed lekcją z panem Berkerem.
Z tego co się dowiedział, czerwonowłosy miał na imię Michael, a na nazwisko Clifford. Przedstawił mu się na początku lekcji. I to tyle, przez resztę dnia nie zamienili słowa, Mike nie był rozmowny. Na każdym przedmiocie musieli siedzieć tak samo, więc mieli dużo czasu aby pogadać.
- Uważaj na niego. - szepnęła mu do ucha dziewczyna łapiąc go za rękę. Nie można ukryć, że Luke się zdziwił, nie wyglądał na złego człowieka, zwykły nastolatek.
- Dlaczego?
- Jest po prostu dziwny.
***
- Nie wiedziałam, że tak szybko łapiesz takie rzeczy! - powiedziała ze zdziwieniem Lea. Skończyli właśnie ćwiczyć tematy przed sprawdzianem, owszem, Luke był w tyle, ale umiał więcej niż nie jeden znajomy z ich klasy.
- Taka natura. - puścił oczko zadziornie opierając się o fotel. Wyrzucił głowę do tyłu zamykając oczy i jednocześnie wypuszczając powietrze. Jego mamy jeszcze nie było, a kazała mu czekać ze zdjęciem soczewek do jej przyjścia. Pewnie ma nadzieję, że jego para znajduję się właśnie w tej szkole.
Luke nie wiedział do końca jak to działa. Czy jeśli jego para była w tej szkole to jego oczy od razu się zmienią? Czy trzeba się na początku polubić? Pogadać? Wystarczy spojrzeć sobie w oczy? Czy jest jakiś rytuał? Nie wiedział praktycznie nic.
Bratnią duszą Lea'i był Ashton. Miał 18 lat, czyli był rok starszy. Luke nie spotkał go jeszcze, ale dziewczyna dużo razy obiecywała mu, że się spotkają. Na jej nieszczęście mieszkał w innym mieście, przez co czasem brunetka dużo cierpiała, rozdzielenie z parą jest okropne, jakby oderwało się cząstkę duszy.
Chłopak wyjął z kieszeni telefon, sprawdzając niektóre strony społecznościowe, na facebook'u czekało na niego sporo zaproszeń, nie wiedział skąd ludzie wiedzieli jak się nazywa, ale nie miał nic przeciwko.
Michael Clifford
przyjmij / odrzuć
Calum Hood
przyjmij / odrzuć
Luke spojrzał na zdjęcie profilowe chłopaka, skojarzył go z grupki od czerwonowłosego, na zdjęciu profilowym był właśnie z nim. Para? Takie myśli pojawiały się w jego głowie, ale w sumie co go to obchodzi?
przyjmij
- Widzę, że popularność rośnie, co? - zaśmiała się dziewczyna wstając a następnie rzucając się na łóżko, też wyjęła swój telefon i zaczęła coś w nim sprawdzać.
- Naprawdę nie wiem skąd wiedzą jak się nazywam.
Wzruszyła ramionami i wróciła wzrokiem do swojego telefonu.
Po chwili dwójka usłyszała dźwięk zamykanych frontowych drzwi.
- Luke?! - krzyknęła Liz z dołu, w pracy siedziała naprawdę zestresowana, to w końcu pierwszy dzień jej syna w szkole, kiedy jeszcze nawet nie ma pary.
Blondyn zbiegł szybko po schodach, chciał już zdjąć te przeklęte soczewki. Kiedy znalazł się na dole pokazał gest salutowania na co jego mama tylko wywróciła oczami. Chłopak zdjął soczewki, a Liz przybliżyła się do niego znacznie.
Wypatrywała w oczach Luke'a najmniejszej zmiany. Zmiany koloru tęczówki, jakiejś małej szarej plamki, czy pojawienia się obwódki.
Po dokładnym obejrzeniu westchnęła lekko.
- Na razie nic, nadal masz piękne, niebieskie oczy. - poklepała go po plecach, a on ścisnął dłonie nie chcąc się denerwować. Naprawdę liczył na to, że jego koszmar się skończy.
- Idę na górę. - rzucił tylko odwracając się, nie chciał sprawić mamie żadnej przykrości, to nie była jej wina, że to on jest mutantem. Miał ochotę zasnąć i obudzić się dopiero wtedy gdy jego połówka sama zapuka do jego drzwi.
Wszedł szybko do pokoju, po czym rzucił się na łóżko tuż obok najlepszej przyjaciółki.
- Hej, - poklepała go po plecach. - To dopiero pierwszy dzień, może nawet nie zamieniłeś z Nim nawet słowa?
- Może. - mruknął przewracając się na plecy. - Mam dość tego, od zawsze jestem ten dziwny, nie mogę normalnie żyć. - usiadł wyprostowując się, emocje strasznie nim targały i nie mógł tego opanować. - Od małego pierdolę się z tymi soczewkami, atakami i nie wiadomo czym. Nawet w przedszkolu gdzie połowa tej gówniarzerii nie miała pary, i tak byłem wyśmiewany!
- Luke... - Lea wiedziała do czego to prowadzi i naprawdę chciała tego uniknąć.
- Daj mi skończyć. - warknął blondyn tym razem wstając. - Nie wiem na co liczyłem, że jak przyjdę pierwszego dnia do szkoły to wszystko będzie okej? Jestem jebany wybrykiem natury, może nie mam pary? - ostatnie słowa można było nazwać krzykiem.
- Luke wiesz do czego to prowadzi, proszę cię, porozmawiam z tobą jak się uspokoisz. - mówiła spokojnie Lea. Była świadkiem takich sytuacji dużo razy.
Blondyn usiadł na zimnej podłodze, chcąc uniknąć ataku. Czuł już jego początki, serce biło mu jak oszalałe, ale ten atak był inny.
Nie był agresywnym chłopakiem, zazwyczaj rozwiązywał sprawy pokojowo. Nie miał siły na kłótnie, kiedy się z niego nabijali - dawał im się. Kiedyś raz w końcu się zdenerwował i uderzył pięścią kolegę, nauczycielka nie uwierzyła mu jak mówił o dokuczaniu i siedział sam przy stoliku w przedszkolu przez resztę dnia.
Następnie po prostu odpłynął leżąc na
podłodze.-
huh, i jak?
RIP Christina Grimmie, uwielbiałam ją.
CZYTASZ
blue eyes ▷ muke
Fanfictionświat, gdzie luke jako jeden z nielicznych, nie znalazł swojej drugiej połówki. świetna okładka od @Aynnie99