sei

304 64 12
                                    

savoir your words, i won't ever waste them

Luke wpatrywał się w odbicie lustrzane.

Mówiąc bardziej szczegółowo to w swoje oczy.

Których nie można było już nazwać zupełnie błękitnymi.

Obwódki wokół tęczówek stały się czarne, a w pewnych miejscach były prześwity szarości.

Luke nie wiedział czy był bardziej załamany czy szczęśliwy.

Na imprezie najprawdopodobniej poznał swoją drugą połówkę, kompletnie o tym nie wiedząc. Rozmawiał z nią, może tańczył, może całował? Nie wiedział nic. Alkohol zupełnie pomieszał mu w głowie, bał się teraz wyjść z łazienki. Przyznać się przed Leą i Ashtonem.

A co dopiero Liz. Będzie zupełnie nim rozczarowana, upił się do takiego stanu, gdzie urwał się mu film. Pół biedy jeśliby to nic nie zmieniło, ale tutaj nie pamięta swojej pary!

Stałby przed lustrem jeszcze dłużej, gdyby nie ciche pukanie dobiegające zza drugiej strony drzwi.

- Luke? Wszystko w porządku? - Odezwał się cichy głos, była to jego najlepsza przyjaciółka.

Nie odezwał się, jedna łza spłynęła mu po policzku, przetarł ją szybko. Nadmiar emocji sprawił, że pojawiło się ich więcej. Był bezradny.

- Luke, jeśli nie wyjdziesz to Ashton wyważy drzwi. - Powiedziała wyraźnie zdenerwowana brunetka, teraz już waląc w drzwi.

- Już idę. - Powiedział słabo otwierając drzwi i pokazał się Lea'i. Ta przyłożyła dłoń do ust, hamując pisk który prawdopodobnie by się pojawił. Zza jej pleców wyszedł Ashton, spojrzał się Luke'owi w oczy, nie dał rady ukryć zdziwienia.

Luke wyminął ich tylko, szybkim krokiem skierował się do łóżka i się na nie rzucił. Twarz przyłożył do poduszki, tłumiąc szloch. Może i zachowywał się jak ciota, ale kogo to obchodzi? Poznał na imprezie swoją drugą połówkę, a nawet jej nie pamięta.

Po chwili poczuł na plecach dużą dłoń, zapewne Ashtona.

- Hej, nie załamuj się tak. - Zaczął. - Jeśli raz was los złączył to i drugi raz to zrobi. - Uśmiechnął się ciepło.

Luke po tych słowach usiadł na łóżku, spojrzał się smutno na Leę i Ashtona.

- Nie wiem jak mam to powiedzieć mamie. - wymamrotał chowając twarz w dłoniach.

- Normalnie, pójdę z tobą dla otuchy, jeśli chcesz oczywiście. - powiedziała Lea siadając obok blondyna. Ten oparł głowę o jej ramię i pociągnął nosem.

- Podwiozę was, chodźcie. - Ashton wyciągnął kluczyki z kieszeni i nimi pomachał. Wszyscy wstali, Luke jeszcze się szybko przebrał. Cała trójka wyszła z domu i pokierowała się w stronę auta. Blondyn w ciszy siedział z tyłu, przyglądając się sobie w odbiciu w szybie. Jego szare plamki cały czas były, ale niebieskiego koloru było coraz mniej.

Po chwili zobaczył swój dom, a ciśnienie gwałtownie mu podskoczyło. Wyszli z auta a w oknie stała Liz. Widząc miny nastolatków lekko się przestraszyła.

Wszyscy weszli do domu, Luke jako ostatni przywitał się z mamą patrząc w podłogę.

- Spójrz na mnie, Luke. - powiedziała delikatnie.

Luke uniósł głowę i spojrzał w jej oczy.

Liz na ten widok szeroko się uśmiechnęła i podeszła do syna. Przytuliła go jak najmocniej potrafiła.

blue eyes ▷ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz