nove

330 62 9
                                    

I'm feeling something deep inside,

Hotter than a jet stream burning up  

- Mikey... - zaczął blondyn leżący na klatce piersiowej swojej połówki. - Musimy wstać. 

Michael westchnął, był zmęczony po całym dniu. Wydarzyło się naprawdę wiele, dowiedział się, że w końcu ma parę, pomagał Luke'owi przy ataku. Bał się reakcji Caluma, sam nie wiedział dlaczego. Udawali tylko parę, aby ludzie się do nich nie przyczepiali, ale mimo wszystko nie chciał sprawić przyjacielowi przykrości. 

Luke odkleił się do Mike'a i przejechał palcami po swoich włosach, chciało mu się spać, bo przez pół nocy rozmawiali wtuleni w siebie. Opowiadali o swoich samotnych latach, głos Michaela był najlepszym dźwiękiem jaki Luke dotychczasowo słyszał. 

- Przyjeżdżają dzisiaj do mnie kuzynki, żeby było lepiej bliźniaczki, więc jeśli nie chcesz zostać zaatakowany, to nie możemy się dzisiaj spotkać. - Powiedział Luke wstając z łóżka, podszedł do szafki, wyjął klasycznie jeansy i jakąś losową czarną koszulkę. - A teraz musimy iść do szkoły. 

- Naprawdę? - Wymamrotał Michael podciągając kołdrę na wysokość nosa. - Myślałem, że po tym co się stało damy sobie dzień przerwy od szkoły. - Luke spojrzał się tylko na niego "surowym" wzrokiem, a Mike podniósł się szybko biorąc po drodze swoje ubrania. 

Obydwoje ubrali się prędko, Liz zostawiła im na stole kanapki do szkoły, które spakowali do plecaków. Przez drogę do szkoły rozmawiali, śmiali się, stoczyli też bitwę na kamyki, przez co Luke ma małą ranę nad brwią, w miejscu gdzie Michael ma kolczyk, co czerwonowłosego bardzo śmieszyło. 

Blondyna zastanawiał Calum. Zawsze myślał, że to on jest parą Michaela. Rozumiał to, że się ukrywał, ale czy to znaczy, że Calum ma parę? Czy może nie ma? Chciał podpytać Mike'a o to, ale nie chciał być zbytnio wścibski, może sam mu powie, w swoim czasie. 

Dotarli do szkoły po parunastu minutach, już bez większych obrażeń.

- Narka, Luke. - Powiedział Michael przed wejściem do szkoły, pocałował go w policzek i wszedł do budynku zostawiając Luke'a w osłupieniu. Przetarł twarz dłonią i również otworzył drzwi. 

Michael zostawił go i poszedł do swoich znajomych, przez co Luke jest sam, znowu. Czy bycie drugą połówką do czegoś go nie zobowiązuje? Luke nawet nie wie gdzie jest Lea, napisał jej tylko, że Michael u niego spał po wszystkim i idą razem do szkoły.  

Z nadzieją zobaczenia najlepszej przyjaciółki przedzierał się przez korytarz wypełniony licealistami. Głową miał spuszczoną w dół i kierował się w stronę sali, gdzie miał pierwszą lekcję. Na jego szczęście, zobaczył kogo chciał zobaczyć. 

- Cześć, Lea. - Wymamrotał zbliżając się do przyjaciółki, a ta tylko popatrzyła na niego wyczekująco. - Wiem, że się do ciebie nie odzywałem i przepraszam. - Westchnął opierając się o ścianę.

- Nie jestem na ciebie, zła. Co ty, nie jestem złą przyjaciółką, jestem bardziej ciekawa dlaczego twoja druga połówka jest tam. - Powiedziała wskazując na grupę stojącą na przeciwko nich, a wśród nich świeciła czerwona czupryna Michaela. - A nie tu. - Powiedziała tym razem wskazując puste miejsce obok Luke'a.

- Nie wiem, po prostu wszedł pierwszy do szkoły i się ze mną pożegnał, pogadam z nim na lekcji. - Poprawił torbę na ramieniu i wszedł do klasy razem z dzwonkiem. Usiadł na tym samym miejscu co zawsze, czekając aż Michael się do niego dosiądzie. 

Po chwili koło niego siedział czerwonowłosy chłopak, opierał się jedną ręką o biurko i wyraźnie znudzony słuchał tego co mówi nauczycielka. Luke westchnął tylko na jego ignorancję i trochę za głośno uderzył głową w ławkę. Wszystkiego głowy obróciły się w stronę jego ławki, a on tylko schował twarz w dłoniach.

- Wszystko dobrze, panie Hemmings? - Powiedziała nauczycielka odrywając kredę od tablicy, nawet nie wiedział jaki mają temat, bo jego myśli kręciły się wokół Michaela.

- Nie, Mich- znaczy proszę pani. - Wymamrotał, a kiedy zdał sobie sprawę z tego co prawie wyszło z jego ust, oblał się rumieńcem. 

Mike uśmiechnął się tylko głupio i pstryknął Luke'a pod ławką w udo, na co ten podskoczył w miejscu. 

- Michael, jest lekcja. - Skarcił go dosuwając się do ściany. Mike tym razem położył mu rękę na kolanie, w tamtym miejscu Luke poczuł rozlewające się ciepło, przez co się głupio do siebie uśmiechnął. 

- I tak jest mi przykro, zostawiłeś mnie i poszedłeś do swoich znajomych. - Powiedział patrząc na niego ukradkiem. Michael westchnął i uderzył się cicho w czoło.

- Mówiłem im o tobie, na tej przerwie ich poznasz. Nie chciałem cię od razu do nich prowadzić, bo byłoby niezręcznie, zadawali by pewnie dziwne pytania. - Powiedział cicho głaszcząc kciukiem kolano Luke'a. 

- Jezus, przepraszam. Jestem debilem. - Powiedział ponownie chowając twarz w dłoniach. 

- Nie jesteś debilem, po tylu latach samotności, w mojej głowie też krąży pełno dziwnych myśli. - Odpowiedział Michael patrząc w oczy Luke'a, nie zwracał uwagi na nauczycielkę, była w swoim świecie matematyki. 

- A Calum? - Zapytał się blondyn, a Michael zmarszczył brwi. 

- Pogadamy później. - Uciął Mike i zdjął dłoń z kolana Luke'a.  

Po parunastu minutach zadzwonił dzwonek, Michael złapał dłoń Luke'a i pociągnął w stronę drzwi. Blondyn tylko skinął głową w kierunku Lea'i, a ta pokazała kciuk w górę. 

- Mogą na początku wydawać się dziwni, ale nie martw się, nie pozwolę aby zadawali niekomfortowe pytania. I jeszcze, nie pytaj Caluma o jego połówkę, później ci powiem, chyba. - Powiedział kierując się do grupki osób stojących pod oknem. 

- Cześć wam, to Luke o którym wam mówiłem. - Wszyscy ciepło się na niego spojrzeli i zaczęli się przedstawiać. 

Emma, była to ta blondynka która opierała się o Michaela, wtedy pierwszy raz go zobaczył, teraz wydawała się wiele bardziej sympatyczniejsza niż za pierwszym razem. 

Arzaylea, brunetka o kręconych włosach, siedziała oparta o Bryana - jej drugiej połówki. Spojrzała się niechętnie na Luke'a, ale na jej usta wkroczył miły uśmiech. 

Trzecia i ostatnia dziewczyna z grupki nazywała się Nina, miała zielone włosy i dużo tatuaży. Wydawała się najsympatyczniejsza, podeszła do Luke'a i go przytuliła na powitanie.

Calum uśmiechał się szeroko, ale Luke wiedział, że to nie był szczery uśmiech.

Harry stał obok Niny, miał przydługie włosy, które opadały na jego ramiona. Uśmiechnął się i podał Luke'owi rękę.  

Bryan trzymał w ramionach Arzaylea'ę, jego oczy były szare, ale w jednym miejscu miały przebłysk brązu, wytłumaczył Luke'owi, że to leży w genach jego rodziny, dużo osób u niego tak ma, Luke nie chciał drążyć tematu, więc po prostu skinął głową.

Luke czuł się dobrze w tym towarzystwie, zapytali też o jego przyjaciółkę, więc następnym razem ona też z nim przyjdzie.

W końcu poczuł się naprawdę szczęśliwy.

-

jak widzicie, mam nową okładkę! 

została wykonana przez kochaną Aynnie99

tak, wplotłam Arzaylea'ę, ale nie mam co do niej większych planów. 

blue eyes ▷ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz