cinque

312 67 14
                                    

i act like i don't fucking care, cause im so fucking scared

Luke zakrztusił się alkoholem, na co Michael podszedł do niego i poklepał go po plecach śmiejąc się lekko.

- Hej, koleś, wszystko okej? - zaczął, patrząc niepewnie.

Luke kaszlnął tylko, uderzając się w klatkę piersiową.

- Tak, tak. Dzięki. - wziął głęboki oddech i spojrzał w oczy chłopaka stojącego przed nim.

Michael uśmiechnął się tylko i wziął łyk płynu ze swojego kubeczka.

- Muszę teraz iść, ale na pewno się jeszcze spotkamy. - czerwonowłosy puścił mu oczko, na co Luke zarumienił się lekko więc się obrócił w inną stronę.

Całej sytuacji przypatrywała się Lea, nie dało się odczytać z jej wyrazu twarzy o czym myśli.

- O co chodzi? - zapytał się blondyn podchodząc do Ashtona i najlepszej przyjaciółki.

- O nic. - ucięła tylko i poszła w stronę drzwi wejściowych.

Kiedy cała trójka znalazła się już w domu, powitał ich zapach spoconych ciał i alkoholu. Cały salon był zapełniony ludźmi ocierającymi się o siebie, niektórzy tańczyli w parach, inni w grupkach. Prawie niemożliwą rzeczą było dostrzec osobę trzeźwą.

Luke stwierdził, że też chce dołączyć do osób pijanych. Chciał na chwilę zapomnieć o tym, że jest sam, znaczy nie jest sam, jest z Leą i jej połówką, ale on chciał własną parę, chciał się z kimś poprzytulać, chciał się całować, chciał czuć się kochany. Podszedł do najbliższego stolika i wziął tym razem puszkę piwa. Zaproponował Ashtonowi krótkie zawody, kto pierwszy wypije całą puszkę.

Na raz obydwoje zaczęli, Luke wygrał. Nawet nie miał pojęcia jak, bo to było jego pierwsze piwo w życiu.

- Luke, chyba nie chcesz się najebać? - zapytała zaniepokojona Lea, po jej mowie ciała można było wywnioskować, że była zestresowana. Martwiła się o swojego najlepszego przyjaciela, nie wiadomo co mu wpadnie do głowy po alkoholu. Może będą go uwierać soczewki i nagle je zdejmie? Albo zacznie się komuś żalić?

Nagle w jadalni ludzie usiedli w kółku, Luke też się dosiadł.

- To co, nigdy przenigdy? - krzyknęła blondynka siedząca na kolanach jakiegoś chłopaka.

Luke zaniepokoił się, wszystkie pytania pewnie o tym co robił z parą. Której nie ma.

Kurwa.

Na przeciwko niego usiadł Michael z Calumem. Calum opierał swoją głowę o ramię Michaela, na co ten nie zwracał większej uwagi. Wypalał Luke'owi dziurę w głowie swoim wzrokiem.

- No to hmm, nigdy przenigdy nie całowałem się ze swoją połówką. - powiedział Calum, wypijając jeden kubeczek ze środka.

Wszyscy wzięli po kubeczku, w tym Luke niepewnym ruchem. Nadal czuł wzrok Mike'a na sobie, więc tym razem pewnie wypił zawartość.

Pytania robiły się coraz niewygodniejsze, a Luke wypijał coraz więcej. W głowie kręciło mu się bardzo mocno, schował twarz w dłoniach próbując uspokoić trochę zawroty głowy.

- Nigdy przenigdy, nie kłamałem w grze "nigdy przenigdy". - usłyszał nagle głos, kiedy podniósł głowę spotkał się ze wzrokiem Michaela. Ten uśmiechał się tylko głupkowato.

Luke modlił się o jakiś cudowny zbieg okoliczności. Deszcz meteorytów, pożar, poród dziecka. Cokolwiek. Michael go przechytrzył. Sprawdza go.

- Luke, chodź. - usłyszał szept przy uchu. Była to Lea, która jak zawsze ratowała go z opresji. Podniósł się na chwiejnych nogach, oparł się na chwilę o ścianę. Kiedy zyskał równowagę, przyjaciółka wyprowadziła go na taras. Oddalili się trochę od ludzi.

- On wie, Lea. - zaczął blondyn, kładąc się na ziemi. Nie miał siły już walczyć.

- Gówno wie, widzi jak się stresujesz, nowa szkoła, nowi ludzie, on taki jest, Luke. - powiedziała Lea marszcząc brwi.

- Wiesz, że mam już powoli dość tego wszystkiego? Co jeśli moja połówka jest po drugiej stronie świata? Może jestem tym procentem ludzi, którzy nigdy się nie zakochają?

- Gadasz bzdury, chodź do środka. - odpowiedziała tylko, wstając i otrzepując spodnie.

Luke westchnął głośno i się podniósł.

- Słyszysz? Nasza ulubiona piosenka! - humor Lea'i dziwnie się polepszył, ale Luke'owi to pasowało. Nie chciał aby się zamartwiała jego problemami.

Dwójka weszła do pomieszczenia, zgarniając przy okazji Ashtona rozmawiającego z jakimś chłopakiem. Weszli na parkiet i tańczyli w najlepsze, piosenki się zmieniały, podobały im się wszystkie. W ich ciała trafiało coraz więcej alkoholu.

Luke był w tym stadium, wszystko niezmiernie go cieszyło, problemy zniknęły z jego myśli.

- Wiesz co, Lea? - czknął. - Usiądę na chwilę. Napraaawdę się zmęczyłem.

Lea kiwnęła tylko i wróciła do ocierania się o swoją połówkę. Luke nie chciał na to patrzeć.

Po chwili ktoś się do niego dosiadł.

- Jak się bawisz? - zaczęła osoba siedząca obok niego, definitywnie nie była tak bardzo pijana jak blondyn.

- A bardzo dobrze. - zaśmiał się uderzając dłonią w czoło. - Nareszcie mogę zapomnieć o tym całym gównie. - język mu się plątał, przez co Michael uśmiechnął się do siebie.

- Jakim gównie? - zapytał obserwując jak mimika twarzy blondyna się zmienia z każdym słowem.

- No wiesz. - zaczął, przeciągając każdą samogłoskę. - No całe.

- Opowiedz mi o tym. - Michael nie dawał za wygraną, Luke bardzo go intrygował i chciał się dowiedzieć o nim więcej.

- Nie mogę. - Luke pokazał gest zamykania buzi na kłódkę, po czym wyrzucił niewidzialny klucz w tłum.

- Oj, no dawaj.

Luke tylko potrząsnął głową pokazując swoje zamknięte usta.

- Mam pójść po ten klucz?

- Nie musisz głuptasie! - uderzył go lekko w głowę. - Przecież był niewidzialny. - zaśmiał się. - Masz bardzo fajne włosy i w ogóle jesteś... fajny? Jak pingwiny, pingwiny też są fajne, przytulam się do nich kiedy nie mam do kogo się przytulić. To trochę smutne, prawda? Chciałbym się poprzytulać, a nie mogę.

W tym momencie podszedł do nich Ashton, jego wzrok zlustrował Michaela, a po tym wziął Luke'a pod ramię.

- My musimy iść, Michael. Jeśli będziesz chciał z nim porozmawiać, to porozmawiaj z nim w szkole, albo po, a nie łapiesz go pijanego na imprezie. - wycedził tylko. Bał się o blondyna, jeśli powiedział mu za dużo, będzie po nim.

-

Luke obudził się z wielkim bólem głowy. Przewrócił się na drugi bok, zdając sobie sprawę, że leży u Lea'i w łóżku. Ona i Ashton leżeli na nadmuchiwanym po drugiej stronie pokoju.

Dwójka słysząc jęki Luke'a obudziła się, Lea wyciągnęła tabletki przeciwbólowe i rzuciła nimi centralnie w twarz blondyna.

- Dzięki. - burknął tylko i połknął dwie.

- Wiecie, że nic nie pamiętam? Ostatnie chwile to chyba z początku "nigdy, przenigdy", jeny i jeszcze strasznie mnie oczy pieką, dzięki za zdjęcie mi soczewek. - mruknął siadając.

- Złapałem cię, jak rozmawiałeś z Michaelem, Luke. Nie wiem czy mu coś powiedziałeś, miejmy nadzieję, że nie. - oczy Luke'a rozszerzyły się na tą wieść, nie przypominał sobie nic, po prostu musiał ufać pijanemu sobie. Wstał, poszedł do łazienki.

Zdjął soczewki i spojrzał w lustro.

- Ja pierdolę.

-

no jak tam wrażenia? podoba się wam to ff? :D

blue eyes ▷ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz