I feel it burning me
I feel it burning youKiedy się ocknął był sam w pokoju. Rolety miał zasunięte, łóżko pościelone a wszystkie śmieci zabrane. Próbował się ruszyć, ale strasznie go bolały plecy od leżenia w niewygodnej pozycji na podłodze. Wyjął telefon z kieszeni, zegarek wskazywał godzinę drugą w nocy. Luke był wyspany, dlatego nie myślał o tym, żeby położyć się do łóżka. Podniósł się mimo bólu i zszedł na dół.
Z sypialni rodziców usłyszał ciche pochrapywania taty, co znaczyło, że w końcu wrócił do domu. Cieszyło go to, bo mama bardzo cierpiała, kiedy ojciec wyjeżdżał w delegacje. Tym razem trwała cały tydzień, a Liz zniosła to dzielnie, była bardziej zajęta "pierwszym" dniem w szkole syna.
Zszedł z góry o mało co nie spadając ze schodów, czytał wiadomość od Lea'i, która przepraszała za pójście bez pożegnania.
Luke'owi było wstyd. Nie dość, że dziewczyna pomaga mu w sprawach szkolnych, jeszcze musiała patrzeć na jego ataki. Znaczy, akurat zdarzeń z wieczoru nie można było nazwać atakiem, było o krok od tego.
Pokręcił się chwile po salonie, zaglądając w różne kąty. Pod telewizorem leżała książka, którą ostatnio czytała jego mama "Nocna zmiana" Stephena Kinga. Luke nie lubił czytać książek, uważał, że lektury w szkole są głupie i niepotrzebne. Będzie czytał wtedy, kiedy będzie chciał.
Wszedł do korytarza, założył buty i nacisnął klamkę.
Zamknął cicho drzwi za sobą i skierował się w stronę parku. Ulice były puste, jedynie można było zobaczyć pare błąkających się kotów, albo szurające śmieci na chodniku.
Luke ubrany był w przylegające czarne jeansy, białą koszulkę na której miał bluzę, na głowie był kaptur a z pod niego wystawał lekki quiff. Niebieskie oczy skanowały każdy szczegół miasta.
Oczy na których nie było soczewek, a Luke zorientował się trochę za późno, że ich nie założył.
W pewnym momencie na końcu ulicy pojawiła się grupka ludzi, w jednym momencie zimny pot oblał całe ciało nastolatka, a ten zaczął panikować. Dlaczego nie założył tych cholernych soczewek? Co powinien zrobić? Zawrócić i pobiec czy spokojnie iść dalej? Pełno myśli kłębiło się w jego głowie, a grupa ludzi była coraz bliżej.
Stwierdził, że idzie prosto. T-shirt spod bluzy nałożył na nos, przez co widać było tylko jego oczy. Jeśli ci ludzie będą mu się przyglądać, po prostu zacznie uciekać.
Luke po raz ostatni spojrzał do góry, a grupka była dosłownie 2 metry od niego. W oczy rzuciły mu się charakterystyczne czerwone włosy.
Idąc, jeden z nich potrącił Luke'a w ramie, przez to ten podniósł głowę, na jego szczęście charakterystycznego quiffa też schował pod kaptur.
- Przepraszam. - powiedział szybko Michael, ale kiedy spojrzał na twarz osoby którą potrącił, szczęka sama opadła mu na dół.
- Ty jesteś... - nie zdążył dokończyć zdania, bo chłopaka już nie było na miejscu. Luke uciekał tyle ile miał sił w nogach i naprawdę się cieszył, że nastolatkom nie wpadło do głowy gonienie go, czy cokolwiek. Byli za bardzo zdziwieni, samotny w ich mieście? Jeszcze może w ich szkole? Może spotykają go codziennie i o tym nie wiedzą?
Zadyszany blondyn wpadł do domu, zamykając drzwi trochę za głośno. Modlił się, żeby jego mama się nie obudziła. Byłaby nim bardzo zawiedziona. Przecież zaufała mu, pójdzie do szkoły, pozna nowych znajomych, nie narobi sobie kłopotów. A on co robi po pierwszym dniu w szkole? Wychodzi w nocy, bez soczewek, bez tatuażu, bez niczego. Brawo Luke. Karcił się w myślach niebieskooki.
Odczekał parę minut przy drzwiach, nasłuchując czy jego mama albo tata się nie obudzili. Gdy ciągle była z nim tylko cisza, wszedł do swojego pokoju, zdjął wszystkie zbędne ubrania zostając tylko w bokserkach. Przed pójściem spać wysłał tylko jednego szybkiego sms'a.
do Lea:
nawet nie uwierzysz, jak bardzo zjebałem.
***
- Luke! - obudził go krzyk jego najlepszej przyjaciółki.
- Co ty ode mnie chcesz... - mruknął tylko, okrywając się szczelniej kołdrą.
Po tym nastąpiła cisza, na co Luke uśmiechnął się do siebie. Jego błogi stan nie trwał długo, bo został oblany szklanką zimnej wody.
- Nie robiłabym tego, gdybym nie dostała od ciebie o drugiej w nocy dziwnej wiadomości! - krzyknęła ponownie Lea, tupiąc nogą w podłogę. W jednej ręce trzymała telefon, wymachując nim przed twarzą nie do końca wybudzonego Luke'a.
- Uh, no tak. - wymamrotał blondyn podnosząc się na łóżku. Głupio mu było opowiadać tę historię, bo była przeraźliwie głupia. Brunetka tylko go ponaglała, wymachując wolną ręką.
- No więc, obudziłem się na tej podłodze o drugiej... - podrapał się po karku. - I stwierdziłem, że idę na spacer. Napiłem się, włożyłem buty i wyszedłem. Nie zakładając soczewek. - spuścił wzrok, a Lea uderzyła go z całej siły w ramię.
- Co zrobiłeś?!
- Daj mi dokończyć. No i tak szedłem i nagle na końcu ulicy pojawiła się grupka Clifforda. Założyłem kaptur, pod nim schowałem włosy a koszulkę zaciągnąłem na nos. Idąc obok nich, Michael potrącił mnie ramieniem i zobaczył moje oczy. Zaczął coś mówić, ale uciekłem. Nie gonili mnie, na szczęście.
Luke spojrzał niepewnie na Leę, oczekując reakcji, ta tylko wpatrywała się w niego z niedowierzaniem.
- Jesteś skończonym debilem. - powiedziała siadając obok niego.
- Jestem. - przytaknął i ponownie położył się na łóżku.
Luke nie wiedział, że w Michaelu tamtej nocy pojawiła się iskierka nadziei.
***
teksty pojawiające się przed rozdziałem, są tekstami piosenek, które kojarzą mi się z rozdziałem czy były na playliście podczas pisania. zgadujcie!
CZYTASZ
blue eyes ▷ muke
Fanfictionświat, gdzie luke jako jeden z nielicznych, nie znalazł swojej drugiej połówki. świetna okładka od @Aynnie99