dodici

278 48 20
                                    

I tried to write your name in the rain
But the rain never came, So I made with the sun

do Luke:

możemy się spotkać? 

Byłem naprawdę wkurzony. Przemierzałem mój pokój wzdłuż i wszerz kopiąc przy okazji losowe przedmioty, które znajdowały się na podłodze. Mama mówiła mi co najmniej dwa razy dziennie, że powinienem tutaj posprzątać, no cóż, mam ważniejsze rzeczy na głowie niż utrzymywanie porządku w pokoju. 

Nie wiem dlaczego pozwoliłem trzymać Emmie dłoń na moim kolanie, nawet nie wiem dlaczego pozwoliłem jej się o mnie opierać! Nie mogę się obronić alkoholem, bo byłem po dwóch jak nie po jednym łyku whisky, czy cokolwiek to było. Widziałem jak Luke'iem coraz bardziej zaczyna rządzić alkohol, ale nie zrobiłem z tym nic. Tak, byłem tchórzem i naprawdę mi z tym źle, wszystko naprawię, muszę naprawić.

od Luke:

bądź u mnie w domu za pół godziny.

Widząc tą wiadomość praktycznie podskoczyłem w miejscu. Przebrałem szybko stare dresy i zbiegłem na dół. Mam zamiar dojść tam pieszo, więc jak wyjdę teraz to będzie idealnie. Chciałem po cichu przemknąć się koło sypialni mamy, była piętnasta, ale miała właśnie swoją poobiednią drzemkę.

- Gdzie idziesz, Michael? - Usłyszałem jej głos, dlatego z moich ust wyszło ciche przekleństwo. Drapiąc się po karku otworzyłem drzwi. Karen siedziała na swoim łóżku i przeszywała mnie swoim podejrzliwym wzrokiem. - Do Caluma? - Skrzywiłem się nieznacznie słysząc to imię.

Tak, moja matka nadal sądziła, że moją parą jest Calum, a ja byłem zwykłym tchórzem i nic jej nie powiedziałem na temat... posiadania innej połówki, która miała tak samo pokręcone życie i przy okazji właśnie prawie zdradziłem ją na imprezie.

- Tak, do Caluma. - Przytaknąłem poprawiając rękaw od bluzy. Spojrzała się na moje ręce i poczułem, że ona przestaje mi wierzyć. Calum coraz rzadziej pojawia się w naszym domu, jeśli w ogóle. Ostatnio mało z nim rozmawiałem i czuję się okropnie, bo nie sprawdzam co u niego. Nadal ma uraz po Elenie a ja po prostu go zostawiłem. Jak zawsze musiałem coś spieprzyć.

Karen skinęła tylko głową, na co wyszedłem z pokoju. Szybko znalazłem się na dole, wkładając buty. Przed wyjściem pogłaskałem kota leżącego na blacie w kuchni (niestety, to było u nas normalną rzeczą) i wyszedłem. 

To nie tak wszystko miało być. Słyszałem pełno historii o tym, jak to zajebiście jest gdy znajdziesz drugą połówkę. Motylki w brzuchu, chęć opiekowania się tą osobą, w ogóle powinno być zajebiście! Ja jedynie Luke'a lubiłem. Znaczy, inaczej się czuję, gdy jest obok, ale nie wydaję mi się, że to się nazywa miłością. Nawet nie mam z kim porozmawiać na ten temat, Karen nie wiedziała nic, a Caluma lepiej nie pytać o takie sprawy.

Po parunastu minutach zza drzew wyłonił się dom Luke'a. Byłem naprawdę zestresowany, bo nawet nie wiedziałem co mu mam powiedzieć. Mam wejść i powiedzieć "Słuchaj Luke, nie wiem, coś nie działa z tymi połówkami, ale jesteś spoko kumplem."? Nie wydaje mi się.

Zebrałem się na odwagę i niepewnie zapukałem do drzwi, po minucie stania pod drzwiami miałem się już odwrócić, ale usłyszałem przekręcanie klucza w drzwiach i ujrzałem blond czuprynę wystającą zza framugi.

- Chcesz wejść, czy będziesz tutaj tak stał? - Wpatrywałem się w niego za długo, wpuścił mnie do środka i od razu skierował się do kuchni nawet się nie obracając, miałem krótką chwilę na przestudiowanie jego ubioru. Dresy, za duża koszulka i lekko opadające włosy. Błagam, tylko żeby się mną nie przejmował. - Mojej mamy nie ma w domu, jak coś. - Usłyszałem z kuchni i tam się pokierowałem. 

blue eyes ▷ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz