otto

326 69 16
                                    

boys and girls, wanna hear a true story?

Luke nie mógł uwierzyć własnym oczom.

Jego tęczówki były kompletnie szare.

Michael?

Kiedy zdał sobie sprawę z tego co się stało, przez jego ciało przeszła fala ciepła. Zaczęło mu się kręcić w głowie, dlatego podparł się o ścianę. W jednej sekundzie poczuł wszystkie emocje naraz, chciało mu się wymiotować, a wizja zachodziła ciemnością.

- Michael! - Zawołał, ledwo mając siłę na wydobycie jakichkolwiek słów. Szybko usłyszał jak drzwi od łazienki się otwierają, przerażony Michael podbiegł do blondyna i przy nim kucnął.

- Co się stało? - powiedział niespokojnie, trzymając Luke'a za ramię. Ten wzdrygnął się na jego dotyk, ale po chwili przylgnął swoimi wargami do warg Michaela. Na początku oniemiały czerwonowłosy nie odwzajemnił pocałunku, lecz po paru sekundach dołączył do swojej połówki.

Dotarło to do niego, dopiero kiedy Luke osunął się na podłogę.

-

- Luke? - Słyszał jak przez mgłę, głowa pulsowała mu niemiłosiernie. Podniósł swoją lewą rękę i położył na czole. Dłonią przetarł swoje oczy następnie je otwierając. Pierwszym co zobaczył był stojący nad nim Michael. Z innymi oczami niż wcześniej.

- To ty. - Powiedział tylko Luke, podnosząc się. Michael usiadł obok niego a blondyn oparł o niego głowę. - Nawet nie wiesz ile na ciebie czekałem. - Mruknął, kiedy Mike objął go swoimi rękoma.

- Mogę powiedzieć to samo. - odparł będąc wtulonym w szyję Luke'a.

Obydwoje tkwili w ciszy, ale to nie była niekomfortowa cisza. W ich głowach działo się naprawdę wiele, uporządkowywali sobie pewne fakty. Po tylu latach poniżeń i strachu w końcu siebie znaleźli. Świadomość posiadania drugiej połówki była niesamowita. Mimo, że znali się niespełna tydzień, byli dla siebie całym światem.

Michael wdychał zapach Luke'a, który był najlepszym zapachem na świecie. A Luke napawał się posiadania drugiej połówki. Jak mógł nie poczuć tego od razu? A to przypadkiem tak nie działało? Z opowiadań wywnioskował, że wiadomo po pierwszym spotkaniu. No cóż, oni po prostu odbiegali od reszty.

- To już był twój ostatni atak, kochanie. - Powiedział kojąco Michael, odklejając się od torsu Luke'a. Na policzkach blondyna pojawił się ogromny rumieniec, wraz z ostatnim słowem wychodzącym z ust jego połówki.

- Jeśli chcesz, nie muszę tak mówić, dajmy sobie trochę czasu. - Słowa wypowiedziane przez Michaela były praktycznie szeptem.

- Nie, nie! - Powiedział szybko przeczesując dłonią swojego quiffa, który lekko już opadł. Pojedyncze pasemka opadały na jego czoło.

W oczach Michaela pojawiły się iskierki, dotknął kciukiem policzka Luke'a, głaszcząc go lekko. Blondyn na ten gest speszył się jeszcze bardziej, ale cały czas patrzył w mu w oczy.

- Chyba pójdę podzielić się z mamą tą wieścią, kiedy weszliśmy do domu, zawołała mnie, pamiętasz? - Powiedział na co Michael tylko skinął głową. - Więc, powiedziała mi wtedy żebym zdjął soczewki, nawiasem mówiąc, ty swoje też możesz zdjąć. - Wstając uśmiechnął się szeroko, kiedy stanął już na podłodze nogi się pod nim ugięły i opadł na Michaela.

- Chyba daleko nie zajdziesz. - mruknął mu Mike do ucha, na co na jego skórze pojawiła się gęsia skórka. - Pomogę ci. - Dokończył oplatając Luke'a w pasie, przyciągnął go trochę do siebie, a blondyn owinął jego szyję kładąc dłoń na ramieniu.

Michael praktycznie go trzymał, zeszli po schodach. Liz na widok tak zmarnowanego syna podskoczyła w miejscu, ale jednocześnie uśmiechnęła się szeroko na widok praktycznie przytulających się nastolatków.

- Mamo, przedstawiam ci moją drugą połówkę. - Powiedział słabo Luke opierając się głową o głowę Michaela. Blondynka podeszła tylko do nich i zamknęła w mocnym uścisku.

-

- Mamo, jestem w domu! - zawołał Calum wchodząc do domu, zdjął buty a plecak rzucił w kąt korytarza. Joy wyszła zza rogu i przytuliła swojego syna.

- Wszystko dobrze? W szkole było okej? - Pytała klepiąc bruneta po plecach.

- Tak, mamo. - Powiedział cicho odwracając się w kierunku pokoju. Chciał być jak najszybciej w swoich czterech ścianach.

Widząc minę Caluma, Joy dała mu spokój. Wróciła do salonu po drodze biorąc książkę. Calum wszedł do pokoju a w jego oczach momentalnie zebrały się łzy.

Strata połówki była najgorszą rzeczą, jaka mogła spotkać człowieka w tym świecie.

Elenę poznał w drugiej klasie podstawówki. Niepozorna czarnowłosa doszła do ich klasy a nauczycielka posadziła ją właśnie z Calumem. Przy pierwszym dotyku ich oczy zaszły szarością, dużo wtedy słyszeli o tych całych połówkach, ale nie przejmowali się tym. Na początku byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Codziennie spotykali się po lekcjach, odrabiali prace domowe a po skończeniu obowiązków bawili się w ogrodzie. Szczęśliwi rodzice obserwowali swoje dzieci, które napawały się swoją obecnością każdego dnia, były szczęśliwe z tego, że się mają.

W pierwszej gimnazjum już nie byli tylko przyjaciółmi. Stali się prawdziwą parą, kochali się nad życie. Nadal codziennie się spotykali, ale tym razem wychodzili na spacery, do kina, do kawiarni, na plaże, wszędzie gdzie można było. Razem pierwszy raz się napili, przy Elenie Calum wdał się w pierwszą bójkę. Wszystko co pierwsze przeżywali razem.

Nikt się nie spodziewał, że pijany kierowca akurat wtedy wyjedzie na drogę.

Calum przeżył, ale jego połówka nie miała tyle szczęścia.

Szli nocą po chodniku, akurat byli po bardzo wyczerpujących testach, więc stwierdzili, że muszą odetchnąć. Mieli zamiar przejść przez ścieżkę dla pieszych, nikt nie nadjeżdżał.

Z zakrętu wyłoniło się szare Volvo, które trafiło w dwójkę nastolatków. Obydwoje wybili się parę metrów nad ziemię, Elena upadła na głowę, Calum miał więcej szczęścia.

Calum obudził się po dwóch miesiącach śpiączki, kompletnie wychudzony i bez siły. Pierwsze pytanie które wyszło z jego ust brzmiało:

- Gdzie jest Elena?

Nikt nie miał odwagi powiedzieć mu prawdy, wiadomo było, że utrata połówki była najgorszą rzeczą na świecie, zwłaszcza, kiedy spędziłeś z nią całe dzieciństwo. Mama powiedziała mu o tym fakcie parę dni później, nie wierzył. Nie chciał uwierzyć.

Uwierzył dopiero na pogrzebie. Przez pierwszy rok praktycznie nie jadł, żył w agonii, najczęściej siedząc zwiniętym w kulkę na łóżku i płacząc. Rodzice wiedzieli, że nie mogą nic zrobić. Po roku był skrajnie wychudzony, brak pożywienia sprawiał, że nie miał nawet iść do łazienki, dlatego zaczął jeść.

Nie można było z nim normalnie porozmawiać, bo w myślach miał tylko Elenę.

I tak wszyscy go podziwiali, bardzo dużo ludzi po utracie połówki, po prostu popełniała samobójstwo.

Dopiero po trzech latach wyszedł z pokoju, w pewnym momencie po prostu coś się w nim zmieniło.

Poszedł do szkoły, gdzie poznał Michaela - ten nie miał połówki, więc Calum ją udawał. To mu pomogło, nie zapomnieć, żyć. Kiedy wracał do domu, często zamykał się znowu w pokoju i płakał.

Uraz po utracie drugiej, idealnie dopasowanej osoby zostaje na zawsze.

-

moim zdaniem, goner pasuje do tego rozdziału idealnie.

jakie są wasze odczucia dotyczące sytuacji Caluma?

a luke i michael? ciekawe jak zareaguje Karen, prawda?

blue eyes ▷ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz