Rozdział IV

697 57 1
                                    

*Taemin szedł ciemną uliczką. W pewnym momencie usłyszał cichy płacz. Postanowił pójść w tamtym kierunku. Skręcił w jeszcze ciemniejszą i straszniejszą uliczkę. To co tam zastał sparalizowało go. Nie mógł się ruszyć. Wpadł w jego sidła. Nogi tak jakby wrosły mu w ziemię. ON był coraz blizej. Chwycił chłopca za biodra i przyciągnął go do siebie. Ich twarze dzieliły milimetry.
-Nie! Zostaw mnie! T-to nieprawda! To tylko sen!- krzyczał.
-Nie uwolnisz się ode mnie. Nigdy! Zaczął go całować po szyji i rozbierając mu koszulkę.
-Puszczaj mnie!*

-Taemin co się dzieje!? Do pokoju wbiegł zdyszany Jonghyun. Nic Ci się nie stało!?
-G-gdzie ja jestem? Co się stało?
-Krzyczałeś przez sen. Co Ci się śniło?-zapytał mężczyzna z troską w głosie.
Nieważne...Dobrze chodź, napijesz się herbaty. Jesteś cały spocony. Masz, ubierz to. Mówiąc to, Jong podał mu białą koszulkę.
-Dziękuję hyung. Po niedługim czasie, Taemin zszedł do kuchni. Przy stole siedział już ubrany w garnitur Jonghyun.
-Siadaj i napij się tego.-wskazał na miejsce obok niego i podał kubek z herbatą uspokajającą.
-A więc do rzeczy. Czemu nie powiedziałeś, że pokój jest zalany? Mógłbyś spać na kanapie w salonie lub ze mną w łóżku.
-B-bo nie chciałem Ci zawracać głowy moimi sprawami. Pewnie Cię to nie interesuje.-powiedział chłopiec i spuścił wzrok.
-Aigoo, następnym razem mów mi o takich rzeczach, dobrze? Tymczasem będziesz spać na kanapie. Teraz muszę jechać do pracy. Zostań w domu i nigdzie nie wychdź. Wrócę późno, więc nie czekaj na mnie. W lodówce masz obiad, odgrzej sobie go potem. No, pa słońce. Gdy Jong wyszedł Taemin poszedł do salonu i włączył telewizję. Leciał właśnie jakiś maraton dram, więc postanowił go obejrzeć. Tak zleciał mu cały dzień. Wieczorem odgrzał sobie obiad, postanowił zrobić również kanapki dla Jonga. Po umyciu poszedł spać.

You're my sweet slave | Yaoi | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz