Rozdział XII

366 40 4
                                    

-Zrobilśmy badania DNA. Okazało się, że to jednak nie pański syn.
-To kto to może być?
-Niestety tego się chyba nie dowiemy. Pańscy rodzice zabrali tą tajemnicę do grobu.
-Ehh...bardzo dziękuję.
Gdy lekarz odszedł Jong poszedł do Taemina. Chłopak akurat spał. Mężczyzna przypomniał sobie o pamiętniku mamy. Wyjął go i zaczął czytać. Jednak ominął pewien wpis. Czytał i czytał dowiadując się coraz więcej rzeczy.

Minęło kilka dni. Taemin odzyskiwał siły. Już jutro wychodził ze szpitala. Jonghyun siedział na korytarzu. Taemin miał akurat ostatnie badania. Mężczyzna wyglądał jakby nad czymś myślał. Powoli wyciągnął pamiętnik i zaczął nieśmiało czytać. Wreszcie odważył się przeczytać wpis o chłopcu.

Wiem, że to niezgodne z prawem. Ale tak bardzo pragnę mieć drugiego syna. Bardzo kocham Jonghyun'a, ale czuję, że się oddalamy. Coraz częściej się kłócimy, i nie umiemy dojść do poruzumienia. Może on się czegoś domyśla. Nie, przecież to niemożliwe. Starannie zatuszowałam sprawę sprzed 23 lat. Od małego mój ukochany synek mówił, że chce mieć braciszka. Może to nas pogodzi. Niestety ja, nigdy nie mogłam mieć dzieci. Na szczęście jest wiele kobiet, które pragną być bogate, a mają niechciane dziecko. Tak też było w przypadku brata Jong'a. Zapłaciliśmy z Edwardem sporą sumę pieniędzy, żeby mieć to dziecko. Może chociaż na nie będę mogła patrzeć bez wyrzutów sumienia. Zawsze, gdy patrzę na mojego Jonghyuna coś ściska mnie w sercu. Pojawia się ten obraz przed oczami. Ta sytuacja. Dom w płomieniach, kobieta leżąca martwa na ganku. Dwójka płaczących dzieci. I jeszcze te sny w nocy. Ale to było kiedyś. Teraz mój Jonghyun będzie mógł założyć rodzinę, a ja z Edwardem będziemy się opiekować naszym drugim synkiem.

-Panie Kim?
-Hm? O, przepraszam, zaczytałem się.-Jonghyun wstał i się ukłonił.
-Chciałem powiedzieć, że Taemi już dzisiaj może iść do domu. Ale nadal proszę się nim opiekować Zresztą sam o to poprosił. Proszę mu pomóc się spakować i zabrać go do domu.
-Bardzo dziękuję!-krzyknął uradowany Jong.

Mężczyzna poczekał aż lekarz odejdzie, i wbiegł do pokoju Taemina. Zastał pakującego swoje rzeczy. Podszedł do niego i zaczął składać pierwszą lepszą rzecz. W pewnej chwili Taemin odepchnął stanowczo jego rękę.
-Hm? Czemu nie mogę Ci pomóc?-zapytał zdziwiony Jonghyun.
-Poradzę sobie.
-Nie chcesz mojej pomocy?
-P-O-R-A-D-Z-Ę S-O-B-I-E.
-No dobrze.
-Poczekasz na mnie w samochodzie?
-Huh? A nie mogę tutaj?
-Nie.
-Czemu?
-Bo nie. Proszę poczekaj w samochodzie.
-Dlaczego taki jesteś?
-Jaki?
-Taki zimny w stosunku do mnie?
-Nie jestem.
-Ehh...no dobrze. Poczekam w samochodzie.

Gdy Jonghyun wyszedł Taemin szybko się dopakował. Cały czas myślał o tym, jak potraktował starszego. Z jednej strony nie chciał być taki oziębły, ale z drugiej to, że Hyung go zdradził...Chłopiec w mgnieniu oka wyszedł ze szpitala. Nie miał większych trudności ze znalezieniem auta Hyunga. Wsiadł bez słowa na tylne siedzienie.
-O, już jesteś.-zagadnął go Jong.
-...
-Czemu nie siadasz z przodu? Zawsze chciałeś.
-Bo nie.
-Za co ty jesteś zły?
-Sam się domyśl.
-Eh...dokończymy później.
Jonghyun wcisnął gaz i pojechał do domu. Miał dość już tego miejsca.

Gdy dojechali, tak szybko jak Taemin wysiadł tak szybko wszedł do domu. Oczywiście nic nie mówiąc.
-Taemin! Pomogę Ci!-bezskutecznie wołał za nim starszy.
Gdy wszedł, zobaczył chłopca siedzącego na kanapie i wpatrującego się w okno. Postanowił go nie drażnić i nic nie mówiąc zajął się robieniem kanapek. Po dziesięciu minutach położył talerz na stole.
-Kolacja gotowa.-zakomunikował
-Nie jestem głodny.-Taemin właśnie skłamał. Nic nie jadł od dłuższego czasu. Nie zabardzo lubił szpitalne jedzenie.
-Taemin. Musisz jeść.-powiedział spokojnie
-Nie jestem głodny.
Jonghyun podszedł i siadł na kanapie.
-Ja...
-Idź sobie. Chłopiec odsunał się od Jonga.
-Taemin. Zjedz trochę. Nie rozumiesz, że musisz odzyskać siły? Lekarz mówił, że nie chciałeś jeść za bardzo w szpitalu.
-I co z tego? Od kiedy się tym przejmujesz?
-Słuchaj. Ja wiem, że to co zrobiłem było nie wporządku, ale...
-Co ale? Co ale?! Niby dla Ciebie to jest nic! Raz się stało i się nie odstanie!
-Taemin. Ja wiem jak się czujesz...ale...
-Wiesz? Wiesz jak się czuję?! Byłeś kiedyś w takiej sytuacji jak ja?!
Po tych słowach Taemin wstał i pobiegł ze łzami w oczach do sypialni. Położył się na łóżku i przykrył kołdrą. Jonghyun zjadł kanapki, umył się i położył na kanapie. Nie chciał już denerwować Taesia, więc nie szedł do sypialni.

************
Koniec! Jonghyun nie ma syna, ale matka coś ukrywała...zabrała tą sytuację do grobu BUAHAHA (sorry XD 😂😁)....ekhm...tak...no to ten. Do następnego!!

You're my sweet slave | Yaoi | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz