Rozdział XVIII

214 25 2
                                    

Dni mijały szybko. W końcu Jonghyun'owi udało się zdobyć jakiś urlop. Zaplanował, że wraz z Teasiem polecą do Japonii, ponieważ młodszy bardzo chciał zwiedzić ten kraj. Jednak jak zwykle coś musiało im pokrzyżować plany...

Jong i Taemin byli prawie spakowani. Już mieli wychodzić, gdy do drzwi ktoś zadzwonił. Zdenerwowany Jonghyun otworzył. Teamin wyglądał zza ściany. W drzwiach ukazał się mężczyzna w garniturze i jakaś kobieta. Facet od razu przeszedł do sedna:
-Pan Kim Jonghyun?
-Czego?-odpowiedział dość opryskliwie zapytany.
-Gdzie jest Lee Taemin?
-A co Was to?
-Otóż musi Pan nam go oddać.
-Co? Oddać? Nie macie prawa.
Kim Wy w ogóle jesteście?
-To, kim jesteśmy, nie jest teraz ważne. Proszę go zawołać. Mamy pozwolenie na zabranie go.
-Jakie pozwolenie!? On jest moją własnością!
-Niestety, ale mamy pozwolenie. Proszę go oddać bez oporu.
-Nie macie prawa.- w tej chwili do mieszkania Jonga wtargnęli jacyś faceci ubrani na czarno. Dwóch z nich przytrzymało Jonghyuna, a trzej pozostali pobiegli szukać Taemina. Nie zajęło im to długo. Już po chwili nieśli wyrywającego się Taesia ze łzami w oczach. Jonghyun nie mógł patrzeć na młodszego. Spuścił wzrok, już nie próbował się uwolnić. W jednej chwili opuściły go wszystkie siły. Łzy cisnęły mu się do oczu. A Taemin? Bezskutecznie się wyrywał. Patrzył tylko jak Jonghyun się poddał. W pewnym momencie podniósł wzrok i zamarł. Patrzył z przerażeniem na mężczyznę ubranego w czerwony garnitur. Gdy był przy drzwiach, ostatni raz zawołał z przerażeniem w głosie: "Hyung!". To było ostatnie, co Jonghyun usłyszał, potem coś twardego uderzyło go w głowę i stracił przytomność.

Gdy faceci wraz z Taemin'em wsiedli do czarnej furgonetki, chłopiec stracił nadzieje. Myślał teraz tylko, żeby wyrwać się ze szponów nowego właściciela. Dobrze pamiętał kim był ów człowiek. W pewnym momencie któryś z mężczyzn zagadał do Taesia.
-I co szczeniaku? Pewnie się cieszysz, że wracasz? Nie wiesz ile mój szef musiał się napracować, żeby dostać to pozwolenie.
-Puszczajcie mnie! Już! On nie ma prawa mi tego znowu zrobić!
-Pieniądze załatwią wszystko...
-Wiesz, że mogę znowu Was wykiwać i uciec?
-O nie nie nie. Tym razem nie pójdzie Ci tak łatwo. Będziemy Cię pilnować dzień i noc bez przerwy.
Taemin nic już nie odpowiedział. Obawiał się, co ONI znowu zrobią.

Po jakiejś godzinie jazdy, byli już na miejscu. O dziwo nikt nim nie szarpał i nie krzyczał na niego. Po prostu jacyś służący zaprowadzili go do gabinetu. Pokój był bogato urządzony. Na środku stało drewniane biurko ze stylowym fotelem. W pomieszczeniu nikogo nie było. Taemin obawiał się, co będzie dalej. Nie musiał długo czekać. Drzwi się otworzyły, a tam ukazał się gustownie ubrany mężczyzna i kobieta. Bez słowa weszli do środka. Facet usiadł za biurkiem, a kobieta na jego kolanach. Teamin nie wytrzymał tej niezręcznej ciszy i "wybuchnął".
-Dlaczego mnie porwaliście!?
-Spokojnie, przemyśleliśmy nasz błąd i chcielibyśmy Cię przeprosić. Wybaczysz nam?
-Po tym co mi zrobiliście?
-Wiemy, że mocno Cię skrzywdziliśmy. Chcielibyśmy Ci to jakoś wynagrodzić. Wiemy, że będzie Tobie ciężko nam wybaczyć. Narazie zostaniesz zaprowadzony do swojego pokoju, dobrze?
-Hm? Pokoju? Dlaczego?
-Jak już mówiłem, chcemy Ci wynagrodzić przeszłość.

W tym momencie do pokoju wszedł jakiś służący. Pokazał ręką wyjście i wraz z Taemin'em wyszli. Posiadłość była bogato urządzona. Pokój w którym Taeś miał się rozgościć, był zaraz obok salonu. Gdy Teamin wszedł do pokoju, zobaczył pięknie urządzone pomieszczenie. Na środku stało duże łóżko z komodą przed. Dwa duże okna, a pod nimi długie biórko. Pod ścianą stała szafa i inne meble.
-Oto pański pokój, paniczu. Proszę się rozgościć.-zasygnalizował służący.
-Ale ja nie mogę tutaj zostać.
-O nie, musi panicz. Takie jest polecenie właścicieli domu. O 18.00 jest kolacja, do tej pory proszę zostać w pokoju i się nie spóźnić.
Po tych słowach służący wyszedł, zanim Taemin zdołał się cokolwiek zapytać. Cały czas myślał o Jonghyun'ie, i co ma teraz zrobić. Postanowił poczekać do kolacji i dowiedzieć się szczegółów.

Po pewnej chwili, ktoś zapukał do drzwi. Zdzwiony Taemin, poszedł otworzyć. Zauważył w nich przystojnego chłopaka. Był on dość wysoki. Miał jasne blond włosy oraz czekoladowe oczy. Chłopiec nieśmiało się ukłonił. Zszokowany Taeś stał i patrzył na nieznajomego. W końcu chłopak zaczął:
-Przepraszam, że przeszkadzam.
-Nic nie szkodzi.
-Chciałem się przywitać. Mam na imię Jongin, ale mów mi Kai.-po tych słowach wyciągnął rękę w stronę zmieszanego chłopaka.
-Taemin.
-Um...widzę, że przeszkadzam. Może przyjdę później. Przepraszam, że przeszkodziłem.- gdy Kai chciał wyjść, Taemin chwycił go lekko za nadgarstek. Zdziwiony chłopak popatrzył ze zdziwieniem w oczach.
-P-proszę zostań ze mną trochę.
Kai był naprawdę zdziwiony. Nie spodziewał się, że chłopak go o coś takiego poprosi.
-D-dobrze.- starszy wszedł do środka i usiadł na łóżku.
Na początku nikt się nie odzywał. Taemin siedział ze spuszczonym wzrokiem, a Kai się mu przyglądał. W końcu Jongin zaczął rozmowę.
-Czym się interesujesz?- chłopak patrzył z ciepłem w oczach.
-Interesuję się śpiewem i kocham tańczyć. A-a ty?
-Ja też uwielbiam tańczyć. Może kiedyś pokażesz mi co umiesz? Jeśli oczywiście chcesz...
-Jeśli Ty pokażesz mi swoje.-Taemin czuł się coraz swobodniej w rozmowie z Kai'em.
Reszta popołudnia minęła chłopakom na rozmowie. Obaj znaleźli wspólny język i swoją bratnią duszę. O 18.00 poszli razem do jadalni na kolację. Teamin nieśmiało wszedł do pokoju. Wszyscy już siedzieli. Kai poszedł na swoje miejsce, a biedny Taeś nie wiedział co zrobić. Jongin widząc zakłopotanie Hyung'a podszedł do niego i chwycił za rękaw, ciągnąć Taemina na miejsce obok niego. W między czasie powiedział cicho:
-Hyung, hyung, hyung. Nawet miejsca sobie znaleźć nie umiesz?
Taeś szturchnął Go lekko w ramię, uśmiechając się. W pewnym momencie odezwał się właściciel domu:
"Witaj w domu, synu."

************

Oto kolejny rozdział! Mam nadzieję, że się spodobał 😆. Do następnego!

You're my sweet slave | Yaoi | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz