Rozdział XIII

403 39 2
                                    

Minęło już kilka dni, odkąd Taemin wrócił do domu. Cały ten czas nie odzywał się do Hyung'a. Jonghyun oczywiście próbował go przeprosić, ale to kończyło się na niczym. W końcu Jong postanowił, że wyjedzie na kilka dni do Japoni, w sprawach biznesowych. Miał tam się spotkać z niejakim Lee JinKi, gdyż ten jest zainteresowany kupnem domu po rodzicach. Gdy siedział przy stole w kuchni popijając kawę i pisząc coś na laptopie, wszedł Taemin.
- Jadę dzisiaj do Japonii. Chcesz jechać ze mną?-zapytał z nadzieją w głosie.
-Nie chcę -odpowiedział biorąc mleko z lodówki
-No dobrze. Ale nie będzie mnie przez kilka dni. Poradzisz sobie?
-Tak. A co?-zapytał nalewając ciecz do szklanki.
- No dobrze. Nic tak tylko pytam -powiedział smutnym głosem.

Wieczorem Jong był już spakowany i przy wyjściu. Taemin stał obojętnie oparty o ścianę.
-W lodówce masz obiad na dwa dni, odgrzej go sobie. Potem coś sobie zamów. W salonie jest komórka. Nikogo nie wpuszczaj. Co jeszcze...-wyliczał Jong
-Poradzę sobie. Nie jestem dzieckiem.-odpowiedział chłodno.
-No dobrze. To do zobaczenia...

Gdy Jong wyszedł, Taemin siadł na kanapie i włączył TV. Rozmyślał nad Jongiem, co zrobił i jak go traktował. W końcu po kilku godzinach zmęczony poszedł spać.
W między czasie Jong nudził się w samolocie, zjadł kilka kanapek i orzeszki. O 22.30 doleciał do Japonii. Potem pojechał do pięciogwiazdkowego hotelu, zakwaterował się w pokoju i poszedł spać.

Jonghyun POV:

Następnego dnia po przyjeździe, miał spotkać się z Lee JinKi. O 10.00 poszedł do biura. Mężczyzna już na niego czekał. Był ubrany w czarny garnitur z białym krawatem.
- Annjong-Hasejo!-przywitał się i podał rękę.
-Dzieńdobry. Proszę siadać.-mówiąc to podał rękę i się ukłonił.
-A więc mówił Pan, że jest zainteredowany kupnem domu po moich...
-Tak, czy możemy przejść do negocjacji?-urwał w połowie
-Uh? Tak, oczywiście. Ile Pan proponuje?
JinKi wyciągnął kartkę i zapisał na niej pewną sumę pieniędzy. Potem podsunął ją Jonghyun'owi. Mężczyzna otworzył ją i oniemiał z wrażenia.
-C-Co? Tyle?-spojrzał na biznesmena.
-Czy coś nie pasuje?
-"Nie, nie do cholery! Nic nie pasuje! Wcale nie chcę 100.000.000 WON. za dom!" Tak, ale nie jest to trochę za dużo?-zapytał z niedowierzaniem
-Nie. Dom jest utrzymany w bardzo dobrym stanie, o ogrodzie nie wspominając. Widziałem na zdjęciach na ogłoszeniu. Czy pasuje Panu taka cena? I proszę, nie przyjmuję zwrotów. Lubię, jak wszystko jest szybko załatwione.
-No dobrze, ale w zamian zapraszam na kawę.
-Dobrze, z przyjemnością.
Po kilkunastu minutach JinKi i Jong siedzieli przy stoliku i popijali kawę.
-Bardzo szybko jeździsz -zagadał Lee.
-Takie przyzwyczajenie. Jonghyun -mówiąc to, podał jeszcze raz rękę.
-Onew. Mów mi Onew, nie lubię jak moi przyjaciele zwracają się do mnie formalnie.
Następne dwie godziny spędzili na rozmowie.
-A byłbym zapomniał! Masz mój numer telefonu, więc jak będziesz chciał pooglądać dom rodziców to zadzwoń, okay?-wołał z drugiego końca ulicy Jong.
-Tak, mam. Do zobaczenia!

Gdy Jonghyun wrócił do domu, chciał zadzwonić na Skayp'ie do Taemina. Po kilku nieudanych próbach zrezygnował. Próbował się dodzwonić na komorkę, lecz to też zakończyło się niepowodzeniem. Zaczął się martwić. Był przecież umówiony z nim. A jeśli coś się stało? Lepiej nie ryzykować.
O 24.00 Jong siedział już w samolocie do Korei Południowej. Cały czas się martwił o Taesia.

Taemin POV:

Taemin'a obudziły promienie słońca wpadające przez okno. Jednak, nie było mu tak wesoło. W takie dni, jak i każde inne, chłopiec leżał w ciepłych objęciach Jong'a. Brakowało mu tego. Chciał jak najszybciej pogodzić się z Hyung'iem. Jednak coś mu nie pozwalało. Otrząsnął się z tego wrażenia, i poszedł do kuchni. Otworzył załadowaną lodówkę, Hyung naprawdę o niego dba. Stał tak może z 5 minut. W końcu postanowił, że zrobi sobie naleśniki z dżemem i syropem klonowym. Za słodko jak dla niektórych? Dla Taemina idealnie. Chłopiec kochał słodkie rzeczy. Po zjedzeniu śniadania, poszedł się przebrać. Nie będzie przecież cały dzień chodzić w dersach i bluzie. Niestety okazało się, że zapomniał dać reczy do prania. Z niechęcią zajrzał do szafy Hyung'a. Wybrał białą koszulkę i czarne rurki. Do tego białe adidasy. Gdy był gotowy usłyszał w salonie dźwięk telefonu. Szybko zszedł na dół. Jego przeczucia się sprawdziły. Dzwonił Jonghyun. Powoli przyłożył telefon do ucha.
-Halo? Taemin? Porozmawiajmy na Skayp'ie wieczorem. Mam Ci coś ważnego do powiedzenia.
-Dobra.-odrzekł sucho młodszy.
Po tej krótkiej rozmowie, Taemin postanowił, że pójdzie na miasto do galerii handlowej. Zbliżały się urodziny Jong'a i mimo focha, chłopiec chciał mu coś kupić. Od dawna wiedział co to będzie. Dobrze, że Hyung zostawił mu trochę pieniędzy. Mam tu na myśli 1 000 000 wonów. Szybko się ubrał i wyszedł. Po jakiś 10 minutach chodził już pomiędzy sklepami. Kierował się w kierunku tylko mu znanym. Wokół niego było pełno ludzi. Taemin nie lubił takiego tłoku. Każdy się na niego gapił. Unikał tych spojrzeń jak tylko mógł, a więc szedł ze wzrokiem wbitym w podłogę. Ale zaraz tego pożałował. Zderzył się z kimś. Gdy podniósł wzrok zauważył wysokiego bruneta o przyjaznym spojrzeniu.
-Bardzo przepraszam! Nie chciałem w Pana wderzyć.-zaczął tłumaczyć się Taemin.
-Minho jestem.-mężczyzna uśmiechnął się i podał rękę.
-T-Taemin.-szybko wstał.
-Nie widziałem Cię tu wcześniej. Skąd jesteś?
-Ja? Ee...pochodzę...
-Oh...przepraszam, nie powinienem tak naskakiwać. Pracuję w pobliskiej lodziarni, chcesz się tam przejść?
-D-dobrze, tylko nie wolno mi rozmawiać z nieznajomymi...
-Przecież się znamy...Minho-Taemin.-mężczyzna uśmiechnął się słodko.
-No dobra...
Po kilku minutach byli już na miejscu. Siedzieli przy stoliku i zajadali lody, które Minho sam przygotował.
-Masz całkiem ładną buzię...-zagadał starszy.
-Nie powinienem tu przychodzić z nim. Może okazać się zwykłym pedofilem.-pomyślał młodszy. J-ja? Co masz na myśli.-zapytał z nutką przerażenia w głosie.
-A nic, nic. Nie bój się. Ja już mam chłopaka. Nie potrzebuję drugiego.
-Masz...chłopaka Hyung?
-Oj, przepraszam. Wielu ludzi uważa to za obrzydliwe.
-Nie, jest okay. Nie spodziewałem się...
W tej chwili do ich stolika podszedł pewien mężczyzna. Jak się zaraz okazało, był to szef Minho.
-Czemu nie pracujesz? Twoi współpracownicy sobie nie radzą z tym tłumem! Znowu mieszałeś te smaki lodów!? Ile razy mam Ci powtarzać: nie mieszaj lodów!
-Dobrze, już idę pomóc.
-Nie, dość tego. Wylatujesz.
-C-co?
-Do widzenia. To twoja ostatnia wypłata.-mężczyzna rzucił na stolik kilka banknotów i odszedł. Po kilku minutach ciszy, Taemin się odezwał:
-Współczuję Hyung.
-Nie ma nad czym płakać. Od dawna chciałem się zwolnić, ale musiałem go jescze trochę pomęczyć. Teraz nareszcie będę mógł pracować w hotdogarni! Ale nim się tam zatrudnię, pozostanę parę dni w domu. Przydadzą się tam porządki. Bo widzisz mój kurczaczek jest bardzo zapracowany.
-Hotdogarnia?
-No wiesz...budka z hot-dogami.
-Aa~. To ja już pójdę.
-Dobrze. Uważaj na siebie. Do zobaczenia!
Taemin skierował się pospiesznym krokiem w stronę sklepu fotograficznego. Odebrał tam swoje zamówienie i poszedł do wyjścia. Po drodze wstąpił jeszcze do papierniczego kupić kredki i brokat.

Zbliżała się północ, a Jong nie zadzwonił. Po długiej walce ze sobą, Taemin postanowił sam to zrobić. Powoli otworzył laptopa i kliknął zdjęcie Hyung'a. Ku jemu zmartwieniu nie odebrał. Ale na pocieszenie dopiero teraz Taemin zauważył, że Jong już do niego dzwonił. W tym wypadku chłopiec poszedł się umyć i spać, z nadzieją, że Hyung'owi nic nie jest.

Rano, o 3.00 Jong był już na lotnisku w Korei. Szybko zabrał samochód i popędził do domu. Taemin spokojnie sobie spał, aż nie obudził go dzwonek do drzwi. Półprzytomny spełzł z łóżka i poszedł otworzyć drzwi. Gdy zobaczył Hyung'a z bagażami nie mógł uwierzyć własnidealnie.
-Jonhyun Hyung? Co ty tu robisz?-zapytał z niedowierzaniem
-Taeś!-mówiąc to Jong rzucił się na chłopaka i mocno przytulił. Czemu nie oddzwaniałeś? Martwiłem się o Ciebie. Przyleciałem tu prosto z Japoni.
-Ale? Dlaczego? Myślałem, że nie jestem dla Ciebie ważny. -mówiąc to, łzy zaczęły mu lecieć po policzkach
-Nie, jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Ciiii, nie płacz już -Jong pocałował Taemina w czoło.
-Ale ja byłem taki niemiły dla Ciebie Hyung....
-Nie przeraszaj, to ja tu zawiniłem. Dałem słowo i go nie dotrzynałem. Wybaczysz mi misiu?
-Pewnie Hyung -gdy to powiedział, złożył lekki pocałunek na ustach Jonga. Mężczyzna objął go w pasie i oddał pieszczotę. Po kilku sekundach chłopak odsunął się, by nabrać powietrza. Jong wplątał palce we włosy Taemina i zaczął go całować po szyi. Jego skóra była taka słodka. Po kilku minutach wziął go w zgięciu kolan i zawiesił na swoich biodrach. Ich pocałunki stawały się coraz namiętniejsze. Taemin zaczął rozpinać koszulę starszego. Jonghyun kierował się w stronę sypialni. Gdy otworzył drzwi, położył się na łóżko. Był bez koszuli, podobnie jak młodszy.
-Jesteś idealny -powiedział między pocałunkami.
-Dziękuję, ty też...
Jonghyun zaczął ściągać spodnie chłopaka, po chwili dobierał się do bokserek. Aż w końcu ujrzał Taemina tak, jak go Bóg stworzył. Młodszy leżał cały czerwony pod nim.
-To co, pomożesz mi?
-Yhym...-po tym, zaczął ściągać po kolei dolną partię garderoby Hyung'a. Było idealnie. Starszy całował go po torsie. Młodszy słodko pojękiwał, była to muzyka dla jego uszu.
-To co, gotowy?-zapytał dla pewności
-Tak, Hyung.
Po godzinie obaj zasnęli wtuleni w siebie.

************
Mam takie pytanko: czy następnym razem jak będę opisywać np.Jonghyun POV, to mam pisać w pierwszej osobie 'chciałem, robiłem' czy tak jak tu 'chciał, robił'? Nwm jak wam lepiej się czyta 😊😊 także piszcie w kom!😁 Do zobaczyska 😃

You're my sweet slave | Yaoi | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz