Rozdział XIV

402 37 2
                                    

Rano, Taemin obudził się cały obolały. Nie dziwmy się, wczoraj poszli na całość. Powoli wyplątał się z rąk Jong'a i cichutko poszedł na dół, do kuchni. Postanowił, że zrobi kanapki na śniadanie dla Jonghyuna, w końcu dzisiaj były jego urodziny. Niestety plany Taesia spełzły na niczym. Do pokoju wszedł Jong z wielkim bananem na twarzy.
-Cześć Hyung.-zaczął młodszy smutnym głosem.
-Hm? Coś się stało?
-Chciałem przynieść Ci śniadanie do łóżka z okazji urodzin.
-Ja już dostałem od Ciebie prezent.
-Huh? Jaki?
-Najwspanialszą noc w moim życiu.
-Ale ja mam jeszcze jeden.-mówiąc to, podszedł do szafki pod zlewem i wyciągnął małą, kolorową paczuszkę. Następnie podał ją starszemu.
-Co to?
-Otwórz, a się przekonasz...
-Ah! Uwielbiam, gdy jesteś taki tajemniczy, kotku.-mówiąc to, rozpakował prezent. Zastał tam białe zawiniątko. Zwinnie je rozłożył i spojrzał na Taemina. Dziękuję misiu. Nie spodziewałem się.
W pakunku znajdowała się koszulka ze wspólnym zdjęciem Taesia i Jonga.
-Nie ma za co. Podoba Ci się?
-Tak. Jonghyun podszedł do młodszego i złożył motyli pocałunek na jego ustach.
-Hyung? Skoro i tak już nie będzie śniadania do łóżka, to proszę zrobisz i mi dasz? Wszystko mnie boli.
-Pewnie. Starszy objął go w pasie i wziął na ręce, poczym zaniósł na kanapę.
-Posiedź sobie, a ja zajmę się śniadaniem. Potem pojadę do apteki po jakieś maści dla Ciebie.
-Oh, dziękuję Hyung.
Po 30 minutach Jonghyun zrobił kanapki i zaparzył herbatę. Około południa, pojechał do apteki.
-Już jestem misiu!-wołał od progu. Zza rogu wyłonił się Taemin.
-Oh, już jesteś Hyung!
-Tak, idź się nasmarować chyba, że mam Ci pomóc...
-N-Nie trzeba, poradzę sobie.
-Dobrze, a ja muszę zadzwonić do kolegi. Po tym, jak Taemin wyszedł, Jong zadzwonił do Onew.
-Halo? Onew? Nie przeszkadzam?
-Nie, mów.
-Może przyszedłbyś jutro do mnie. Przy okazji pojedziemy do domu moich rodziców, zobaczysz na żywo?
-Jutro? No dobrze, mam wolny dzień. Tylko mogę przyjść z moim ee... znajomym?
-Jasne, przychodź. To na 16.00?
-Arasso. Do zobaczenia!
Po tym, jak Jong skończył rozmowę, poszedł do łazienki, zobaczyć jak tam Taemin.
-Taemin? Jak tam?
-Hyung...to chyba nie ta maść. Bo tu pisze, że to maść na ukąszenia...
-Co? Smarowałeś się nią?
-Tak trochę...
-I? Coś Ci jest? Taemin! Otwieraj te drzwi natychmiast!
Drzwi się otworzyły.
-Spokojnie Hyung, nic mi nie jest.
-Taeś! Nie strasz ludzi!
-Przepraszam Hyung...nie chciałem...
-No już dobrze. Jutro przyjdzie mój znajomy, który kupił dom po rodzicach.
-Yhym...
Cały dzień spędzili na oglądaniu dram. Ok 23.00 poszli spać.

Następnego dnia Jonghyun obudził się jako pierwszy. Cały w kwiotkach, że w końcu wstał szybciej niż Taemin, poszedł do kuchni. Postanowił, że zrobi naleśniki. Wyciągnął potrzebne składniki i zaczął rozszyfrowywać przepis. W końcu zmieszał wszystko i przelał na patelnię. Po kilku minutach zajął się czymś na telefonie, zapominając o naleśnikach.
Taemina obudził zapach, nie, przepraszam to był smród, że się nie da. Najwidocznie coś się paliło. Gdy zszedł na dół, zastał panikującego Jonga latającego wokół kuchenki. Obok niego rzażące się naleśniki (chyba).
-Taeś! Biegiem po gaśnicę!
Po kilku minutach wszystko było zgaszone, a okna otwarte.
-Ale Hyung?
-Cii, nic nie mów. Poprostu nie nadaję się do kuchni.
-Muszę Cię kiedyś nauczyć.-mówiąc to, podzszedł do Jonga i oplótł rękami jego szyję.
-Jeśli ty mnie nauczysz to z przyjemnością. Jonghyun złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Młodszy oddał pieszczotę. Po chwili mężczyzna zszedł na szyję Taemina.
-Hyung. Trzeba posprzątać i zrobić śniadanie.-powiedział między pocałunkami.
-No dobrze, ale jesteś mi dłużny.
Po pół godzinie wszystko było na miejscu a kanapki na stole.
Po zjedzeniu porządnego śniadania, gdyż to najważniejszy posiłek dnia, zabrali się za ogarnianie domu. Nie było to zbytnio łatwe, ale dali radę. O równo 16.00 byli gotowi i ubrani. Nie czekali zbyt długo. Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, Jonghyun poszedł otworzyć.
-Cześć Onew!
-Annyong! Poznaj mojego znajomego-Minho. Na to imię Taemin wyłonił się zza rogu.
-Annyong! Minho to ty? Serio?-mówiąc to ukłonił się.
-Taemin! Kopelat! To ty tutaj?
-Przepraszam, ale wy się znacie?-przerwał Jong.
-Oh tak Hyung. Poznaliśmy się w centrum handlowym, gdy kupowałem prezent dla Ciebie.
-Aha, no dobrze. To zapraszam do salonu.

************
Cześć i czołem! XD I jak się podobało? Jak myślicie, kto to Minho, skoro przyszedł z Onew?? 😃

You're my sweet slave | Yaoi | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz