Rozdział IX

494 45 2
                                    

Po pięciu minutach Jonghyun był w gabinecie doktora. Jechał 100 km/h w terenie zabudowanym, prawie potrącił kilka osób, policja go PRAWIE złapała (nie dogonili go).
-Co się stało!?- zawołał Jonghyun
-Bardzo mi przykro. Pańscy rodzice...nie żyją. Pański syn jest w śpiączce. Proszę do niego iść, to bardzo pomaga.
-A-ale jak to. Moi rodzice n-nie żyją, i ja mam syna. Ale jak to możliwe? To nie może być prawda.
-Proszę przyjąć moje wyrazy współczucia. Do widzenia.
-Do widzenia.
Mężczyzna wyszedł i skierował się do sali, w której leżał jego "syn". Pełen niepokoju wszedł do pomieszczenia. Usiadł przy łóżku chłopca. Dzieciak był bardzo uroczy. Jego złote loczki swobodnie opadały na czoło, a jego twarz wyglądała tak niewinnie. Jonghyunowi było żal tej małej, niewinnej osóbki. Chłopiec miał może z 5-6 lat, a nigdy nie widział swojego ojca. A teraz na dodatek nie miał matki. Mężczyzna posiedział ze 2 godziny u małego, aż w końcu przyszedł lekarz.
-Proszę iść do domu odpocząć. Sran chłopca cały czas się poprawia.- zaczął lekarz.
-Ehh...dobrze. Proszę dać znać, gdy się wybudzi.
-Dobrze. Do widzenia.
Jonghyn pojechał do domu, tym razem trzymając się przepisów. Był bardzo zmęczony. W końcu była już 5 nad ranem. Wszedł do domu najciszej jak umiał, sądząc, że Taemin śpi. Mylił się. Na kanapie zastał ledwo żywego chłopca. Głowa kiwała mu się na wszystkie strony, ale nie dał sobie zasnąć.
-O już jesteś Hyung?
-Jeszcze nie śpisz?-zapytał z troską w głosie.
-Nie mogłem. Nie wiedziałem jak będziesz się czuł po tej stracie. Bałem się, bo długo Cię nie było.
-Dziękuję, ale nic mi nie jest. Byłem w szpitalu.
-Dobrze, że już jesteś. Strasznie mi przykro z powodu...
-To nic-Jong właśnie skłamał. Mimo, iż nienawidził ich z całego serca to troszkę było mu smutno. Nie jakoś bardzo, więcej nurtował go temat ''narzeczonej" i tego chłopca.
-Chodźmy spać. Pójdę jeszcze tylko się wykąpać, a ty idź się już położyć, dobrze?
-Yhym. Chłopiec ziewnął i zrobił to, o co kazał Hyung.
Po jakiś 15 minutach Jong był już w pokoju. Taemina zawsze zastanawiało jak starszy tak szybko się myje. Mu to zajmowało co najmniej 30 minut. Gdy Jonghyun i Taemin już się położyli, młodszy zadał pytanie, które nie dawało mu spokoju.
-Hyung...
-Hm?
-Czy po tej stracie nie zrobisz nic głupiego? Bo wiesz...martwię się o Ciebie.
-Spokojnie, obiecuję, że nic nie zrobię. Nie martw się, wszystko jest w porządku.
-Napewno?
-Tak. Dopóki ty jesteś przy mnie wszystko jest dobrze.
Po tym chłopiec wtulił się w tors Jong'a i zasnął. Starszy zrobił to samo. Chłopiec sprawiał, że czuł się wreszcie bezpiecznie. Nie tak jak w dzieciństwie....

Kolejny rozdział za nami 😊
P.S.: Kto chciałby popisać na KakaoTalk? Moja nazwa to tak jak tu Soo-Jun. 😉😉

You're my sweet slave | Yaoi | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz