Rozdział V

626 54 3
                                    

Około 23.00 Jonghyun wrócił do domu. Gdy wszedł zastał śpiącego Taemina na kanapie, przykrytego kocem. Młody spał zwinięty w kłębuszek.
Na dworze szalała burza. Deszcz obijał się z hukiem o dach, a w oddali było słychać grzmoty nadchodzącej burzy.
Mężczyzna zjadł kanapki i poszedł się umyć. Starał się robić to jak najciszej, żeby nie obudzić Taemina. Po 24.00 poszedł spać.
Mijały godziny, burza stawała się coraz silniejsza. Około 2.30 coś zaczęło pukać do drzwi od pokoju. Na wpół przytomny podszedł i otworzył. W drzwiach ujrzał zapłakanego i przerażonego Taemina.
-Co się stało? -zapytał ziewając.
-J-ja hyung. Ja się boję. W tym momencie grzmot uderzył w ziemię. Chłopak momentalnie objął szyję Jonga i mocno się przytulił.
-H-hyung. B-burza. J-ja nienawidzę burzy.
-No to co ja mam z tobą zrobić? Chcesz spać ze mną?-zapytał z nutką radości w głosie.
-T-tak-przerażony sytuacją odparł.
-No to chodź. Masz koc?
-N-Nie mam. Gdy strzelił piorun od razu przybiegłem do Ciebie Hyung.
-No to będziesz spać ze mną pod jedną kołdrą.- mówiąc to wskazał na łóżko. Było bardzo wygodne. Wcześniej Taemin spał na podłodze. Chłopak wtulił się w tors Jonga, który go mocno objął.
-Nie bój się. Jesteś tu bezpieczny.- powiedział sam zdziwiony swoją uprzejmoscią mężczyzna.
-D-dziękuję Hyung, że mogę z tobą...
-Spokojnie. Idź spać.- przerwał w połowie. Jong był zachwycony. Sam się zdziwił, że jeszcze nie przeleciał Taemina. Ten chłopak był jakiś wyjątkowy. Nie musiał na chama wciskać go do łóżka, a ten sam do niego przyszedł. Teraz wystarczy stworzyć dla niego poczucie bezpieczeństwa i będzie po sprawie. Mimo swoich pierwszych założeń nie przeleci go jak swoich poprzednich. Najlepiej smakuje wyczekiwane śniadanie. Pod wpływem emocji i zmęczenia wreszcie zasnął.

************
Mam nadzieję, że się spodobało...😊 liczę na gwiazdeczki i komentarze...😃

You're my sweet slave | Yaoi | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz