Rozdział 12

4.8K 301 59
                                    

- Harry, pierwszą masz transmutacje, może byś więc ruszył tyłek. Wiem, że ciężko ci wysilić swoje szare komórki, ale czasem trzeba odkurzyć główkę. - Stół Gryffindoru zamarł w oczekiwaniu na reakcje Złotego Chłopca.
- Draco, czyżbyś sam nie potrafił już trafić do klasy profesor McGonagall? - Ginewra rzuciła mu rozbawione spojrzenie.
- Twój widok sprawił, że zapomniałem o całym świecie - wyszczerzył się perfidnie.
- Wierzę na słowo. Z perspektywy fretki raczej nie masz dobrej widoczności.
- Stop, oboje! - Harry uniósł dłonie, chcąc powstrzymać ich od dalszego dogryzania sobie. - Albo zaczniecie rozmawiać jak normalni ludzie, albo uznam, że oboje jesteście zwierzątkami przebranymi za ludzi i oddam was Hagridowi jako ciekawe okazy hodowlane. Zrozumiano? - Minął ich i nie odwracając się, wyszedł z Wielkiej Sali.
- Gryfoni zawsze muszą popsuć całą zabawę. - Malfoy zmierzył Ginny zimnym wzrokiem.
- Cudowne dziecko Ślizgonów się znalazło. Lepiej zastanów się, co z tym zrobić, a nie zwalasz winę na mnie. Mam ci przypomnieć, co o takim zachowaniu...
- Och, nie kończ. Niech ci będzie, wstrętna kobieto. - Wyciągnął do niej ponad stołem Gryfonów dłoń. - W akcie dobrej woli i dla dobra wspólnego oraz naszego osobistego bezpieczeństwa, ogłaszam, iż ja Draco K. Malfoy zaprzestaję gnębienia obecnej tu Ginewry Weasley - wyrecytował wystarczająco głośno, by słyszała go cała szkoła.
- Ok. - Podała mu dłoń i mrugnęła figlarnie. - Ty chyba też masz transmutacje, prawda?
- Czyżbyś się martwiła o moją edukację?
- Raczej o jej brak. Sorry, zapomniałam się - dodała, widząc jego karcący wzrok.

Draco odszedł, mamrocząc pod nosem coś o kompletnym zidioceniu młodszego pokolenia. Do klasy wszedł przed dzwonkiem, od razu zajmując miejsce koło Harry'ego. Gryfoni i Ślizgoni co rusz rzucali zaintrygowane spojrzenia w stronę ostatniej ławki, gdzie obaj siedzieli, zwłaszcza, że Granger i Wesley zajmowali pierwszą. Każdy zastanawiał się, co mogło się stać, biorąc pod uwagę, że jeszcze dzień wcześniej, między wielką trójcą wydawało się być wszystko po staremu.
- Harry, co się dzieje? - Draco nie mógł pozbyć się uczucia, że o czymś nie wie i bardzo go to intrygowało.
- Nic - odpowiedział, spoglądając na niego. Gryfon gdy chciał, to bardzo dobrze potrafił ukryć swoje uczucia. Wtedy oczy miał przejrzyste jak kryształ i nie było w nich nawet cienia emocji. Właśnie tak jak teraz, co potwierdziło przypuszczenia Malfoya. Postanowił nie naciskać, wiedział, że albo Harry powie mu z własnej woli, albo w ogóle.

Trzaśnięcie drzwi obwieściło przybycie profesor McGonagall. Dziś w formie rozgrzewki, zafundowała im sprawdzian z materiału przerobionego w poprzednim roku, co skutecznie ucięło wszelkie rozmowy. Draco postanowił spróbować zapytać go jeszcze raz po skończonej lekcji, lecz nim zdążył choć otworzyć usta, Pottera już nie było. Roześmiał się z komizmu sytuacji, czym ściągnął na siebie zaskoczone i raczej głupawe spojrzenia pozostałych.
- Co cię tak rozbawiło, panie Malfoy, jeśli można wiedzieć? - Profesorka, która była jeszcze w klasie, widać również nie rozumiała jego zachowania, a pionowa zmarszczka na jej czole aż nadto świadczyła, że to się jej wręcz nie podoba
- Nic, profesor McGonagall. Po prostu zrozumiałem, dlaczego Harry jest najlepszym szukającym od stulecia. - Ciągle rozbawiony wyszedł, ścigany oburzonym sapnięciem nauczycielki. Śmiał się przez całą drogę na eliksiry. Jednak jego wesołość przerodziła się w zdenerwowanie, gdy uświadomił sobie, że nie ma tam Harry'ego.

***

Potter po wyjściu, a raczej ucieczce z klasy, skierował się do pokoi Remusa. Czuł, że musi z kimś porozmawiać, a wiedział, że Lupin nie ma już dziś więcej zajęć. Zapukał, a gdy nie doczekał się odpowiedzi, wypowiedział hasło. Salon mężczyzny był ascetycznie urządzony, ale teraz wyglądał, jakby przeszło przez nie tornado. Wszędzie walały się ubrania. Zza zamkniętych drzwi doszły go dziwne odgłosy. Pchnął je lekko i stanął oniemiały. Zobaczył swojego profesora i Billego Weasleya w dość jednoznacznej sytuacji. Remus, opierając się dłońmi o łózko, wypinał się w kierunku młodszego mężczyzny, który z pochyloną głową, poruszał się za nim coraz szybciej. Jego długie, rude włosy tworzyły miedziane refleksy na jasnej skórze wilkołaka. Dźwięk, który zwabił go do sypialni, to były ich ciche, stłumione jęki i odgłos uderzeń ciała o ciało.
- Mocniej! - ochrypły krzyk Lupina otrzeźwił Harry'ego. Nie starając się być cicho, wybiegł na korytarz i pognał przed siebie, wypełniając płuca powietrzem. Nawet nie wiedział, kiedy na widok nagich mężczyzn, przestał oddychać. Zatrzymał się dopiero, gdy natrafił na ślepą uliczkę w lochach. Kurz i pajęczyny pokrywające korytarz, uświadomiły mu, że w tej części zamku, od bardzo dawna nikogo nie było. Osunął się bezwładnie po ścianie, starając nie myśleć o tym, co widział przed chwilą. Ciągle przed oczami miał te pełne erotyzmu ruchy, dźwięki, nawet zapach - ciężki, przytłaczający, odurzający. Przypomniał mu się jego niedawny sen. Znów poczuł bolesny dowód swojego podniecenia.
- Co się ze mną dzieje? - doskonale usłyszał niechcianą panikę w swoim głosie. Nie potrafił pozbyć się z głowy tych myśli i o zgrozo pragnień. Był aż nazbyt świadom, że to właśnie one są powodem jego obecnego stanu. Nie potrafił sobie z nimi poradzić.
Uniósł głowę, rejestrując obecność kogoś jeszcze. Ciemny cień stał oparty o ścianę naprzeciw niego.
- Potter.
- Profesorze.
Jednym machnięciem różdżki Snape zapalił wszystkie pochodnie w pobliżu, przyjemnie rozświetlając mrok.
- Nie pojawiłeś się na zajęciach. - Bezdenne oczy uważnie lustrowały chłopaka.
- To odejmij mi punkty - warknął Potter, najwyraźniej chcąc go sprowokować. - Poprawisz sobie humor.
- Dlaczego wydaje mi się, że sobie z czymś nie radzisz? - Jedna brew mężczyzny uniosła się w wyrazie oczekiwania.
- Bo jesteś przewrażliwiony?
- Potter, jak ty się odnosisz do nauczyciela? - Specjalnie przeciągał sylaby, by jeszcze bardziej zdenerwować chłopaka.
- Tak jak mi się podoba, dajcie mi wszyscy święty spokój! - Poderwał się na nogi i skrzyżował ręce na piersi, całym ciałem dając do zrozumienia, że nie ma ochoty na tę rozmowę. - Albo nie. Chcesz wiedzieć co się stało?! - krzyknął. - Chciałem porozmawiać z Remusem i wiesz co zobaczyłem w jego komnatach? Widziałem, jak pieprzy się z Billem. Cholera! - Zaczął nerwowo chodzić od jednej ściany do drugiej.
- Czyżby gorszył cię seks dwóch mężczyzn? Nie, przecież sam jesteś gejem. - Snape odpowiedział sam sobie. Nagle się roześmiał, najnormalniejszym, wesołym i całkowicie pozbawionym ironii śmiechem. Harry zatrzymał się i po prostu gapił na niego w szoku. - Nie, to niemożliwe. - Mężczyzna popatrzył na niego i wybuchnął jeszcze większym śmiechem. - Nie powiesz mi chyba... Nie, nie wierzę. Złoty Chłopiec Gryffindoru, o którym krąży tyle plotek... Jesteś prawiczkiem? - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Ok. masz mnie. Proszę bardzo, śmiej się. Czemu nie? W końcu jestem najlepszym materiałem do kpin. - Harry podpuszczał go ironicznie, ale w jego oczach pojawiło się coś dziwnie szklistego.
- Nie zrobisz mi tego, Potter. Nie wybuchniesz teraz płaczem. Jeśli to zrobisz poczęstuje cię Crucio! - Snape podszedł do chłopaka i uniósł jego głowę. Mimo to, Harry wytrwale wbijał swój wzrok w podłogę. - Spójrz na mnie.
- No dalej, śmiej się! - krzyknął, patrząc mu w oczy. Mimo że płakał, w jego spojrzeniu było coś twardego i nieugiętego, coś władczego.
- Harry. - Głos Severusa był teraz bardzo cichy, nie pozostało w nim nic z poprzedniej wesołości, nie był też, jak co dzień, przepełniony ironią. - Nie śmieję się z ciebie. Wyjątkowo i aż zaskakująco dla mnie samego, ale ta sytuacja... Doprawdy, nikt, nigdy mnie tak nie zaskoczył. Nawet, gdyby teraz mi ktoś powiedział, że Longbottom otrzymał tytuł Mistrza Eliksirów za wynalezienie serum wiecznego życia, byłoby to dla mnie mniej szokujące.
- Co moja ... - Zarumienił się, nawet nie potrafił spokojnie o tym mówić. Był zły na siebie. - Co to ma z TYM wspólnego?
- Nie zauważyłeś? - W oczach Snape'a błysnęło coś mrocznego i złego. - Ciebie, takiego jakim jesteś, bez grania Cuda Dumbledore'a, można opisać różnymi przymiotnikami: zły, wredny, upierdliwy, ironiczny nawet sadystyczny, ale niewinny? Nie, niewinność zdecydowanie do ciebie nie pasuje.

Harry przez dłuższą chwile trawił te wyjaśnienia, a wszelkie emocje, odbijające się na jego twarzy, były dokładnie rejestrowane przez Snape'a.
Gdy szukał chłopaka, klął na czym świat stoi, że musi go niańczyć. Nie przyznałby się nawet przed samym sobą, że podczas wakacji zdążył się do niego przekonać, zwłaszcza, gdy Potter pokazał swoją prawdziwą twarz - twarz Ślizgona. Teraz nie cieszyło go robienie za psychologa. Powinien ugryźć się w język, ale wiadomość o tym, że chłopak ciągle jest prawiczkiem, niemal zwaliła go z nóg. Prawie co dzień słyszał rozmowy uczniów i to obydwu płci, którzy albo komentowali nowe podboje Pottera, albo sami chwalili się, że zaliczyli Złotego Chłopca. Pierwszy raz od dzieciństwa ktoś go tak bardzo zaskoczył, a sądził, że widział już wszystko. Samoanalizę przerwał mu śmiech Pottera. Chłopak znów płakał, ale tym razem z rozbawienia. Przez chwile Mistrzowi Eliksirów wydawało się, że się zapowietrzył, ale ten tylko oparł się o ścianę i kwilił.
Nie próbował mu przerywać. Nie nadawał się na psychologa, jego jedyne praktyki w tej dziedzinie obejmowały załamywanie ludzi. Wolał poczekać aż chłopak sam dojdzie do siebie, zwłaszcza, że jego stan niebezpieczne przypominał histerie.
- Czarny Pan mnie zabije... - jęknął bezgłośnie z frustracji.

***

W tym samym czasie, ktoś jeszcze próbował powstrzymać rozbawienie.
- Fortuna jest kochanką zła - Voldemort pogłaskał Nagini po głowie. - A w tej bajce to my jesteśmy źli.
Był bardzo zadowolony obrotem sprawy, tak bardzo, że już nawet przywiązanie Harry'ego do tego wilkołaka, przestało mu przeszkadzać. To powinno pomóc w uświadomieniu tej gryfońskiej wredocie, czego pragnie tak bardzo, że już nie potrafi znaleźć sobie miejsca.
{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}

Dodałam dziś 4 rozdziały :) moge być z sb dumna. Nie jestem pewna czy dziś dam rade coś jeszcze dodać a od soboty nie będzie mnie 10 dni. Miłego odpoczynku

diabeł Stróż (Nie Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz