Rozdział 7

7.5K 392 84
                                    


Harry stał jak sparaliżowany. Voldemort już go puścił i odsunął się na dość dużą odległość. Dziękował wszelkim siłom, które miały go pod opieką, że przynajmniej nikt nie zobaczył, co się stało. Sam do końca tego nie rozumiał. Z cichym westchnieniem odwrócił się do drzwi, by wyjść i doprowadzić się do porządku. W tych jednak stał Draco. Ale nie taki jak zwykle – ironiczny i wiecznie opanowany Ślizgon, nie. Ten Draco miał zaszokowaną minę i patrzył na niego, jakby urosła mu, co najmniej trzecia głowa. Harry był pewien, że nie obejdzie się bez retrospekcji zajścia z Marvolo.
Szybko podszedł do blondyna i nie zwracając uwagi na jego protesty zaciągnął go w miejsce położone jak najdalej od głównego salonu i jego zawartości. Gdy byli już w pokoju Malfoya, ten bez zbędnych formalności przyszpilił chłopaka do ściany. Harry zastanawiał się czy ten gest nie jest przykładem jakiejś czysto krwistej mutacji.
- JESTEŚ GEJEM?! – Potter skrzywił się, słowa wykrzyczane z tak bliska, odbiły się nieprzyjemnym echem w jego głowie. Wciąż nie lubił głośnych dźwięków, a to przypominało koncert zespołu heavy metalowego.
- Tak, wydaje mi się, że tak. Wiesz, od tej sprawy z Cho zacząłem podejrzewać, że nie jestem w tej kwestii taki sam jak większość – wyjaśnił, chcąc uprzedzić ewentualne pytania chłopaka. – Jednak wśród czarodziei to chyba normalne, prawda?
- Kurwa! Olać to! Czemu mi łaskawie nie powiedziałeś, że jesteś z Voldemortem. I jak to w ogóle z nim jesteś? – Malfoy puścił go i sam oparł się ciężko o ścianę. Widać myśl, że Harry Potter może być w aż tak zażyłej relacji z Czarnym Panem, przerastała możliwości jego rozumu. Sam zainteresowany miał problemy z przyswojeniem sobie tej sytuacji.
- Nie jestem z nim.
- Nie? – Teraz Draco wyglądał jak jeden, wielki znak zapytania. – A ta pompa ssąco tłocząca w salonie to co, niewinne kizi-mizi?! Aż się dziwię, że nikt tego nie zauważył!
- Kizi co? – Harry pokręcił głową, jakby starał się z niej wyrzucić ostatnie piętnaście minut. – Draco, proszę, posłuchaj mnie! Ja sam nie wiem, jak to się stało. Cholera, nawet wcześniej nie myślałem o nim, jak o …
- Obiekcie seksualnym? – Tym razem blondyn miał złośliwą minę i widocznie zaczął dobrze się bawić zakłopotaniem Gryfona. – Harry, skoro to był jednorazowy incydent, nie masz się czym przejmować – dodał, widząc sarni wzrok chłopaka. Jednak coś w jego twarzy kazało mu się zastanowić nad tym, co się stało. – Chcesz żeby to się powtórzyło, prawda?
- Chcę? – Harry popatrzył na niego jak na wariata. – Zresztą, nie wiem, Dray – dorzucił, widząc, że nie udało mu się zwieść Ślizgona. Powinien być jakiś eliksir sprawiający, by te węże były mniej spostrzegawcze. W takim tempie pozbędzie się wszystkich swoich tajemnic do września. – Ja, nigdy wcześniej się tak nie czułem.
Młody Malfoy uśmiechnął się wyrozumiale i przygarnął do siebie Harry’ego. Chłopak najzwyczajniej w świecie się zakochał i to w kim, w samym Lordzie Voldemorcie. Nie wiedział czy śmiać się czy płakać. Na szczęście ten mega zły gość nie zrobi temu dzieciakowi krzywdy, choćby ze względu na ich więź. Niechby nawet spróbował, żachnął się, patrząc na wtulonego w niego Pottera. Nie pozwoli go skrzywdzić, nawet Czarnemu Panu.
- Jak to się stało?
Potter dłuższą chwile nie odpowiadał. Na początku zastanawiał się czy nie udać, że nie zrozumiał pytania, a potem jak na nie odpowiedzieć.
- Szczerze, to sam nie wiem. Na początku tylko na niego warczałem i nienawidziłem go, naprawdę mocno go nienawidziłem. Wkurzał mnie samym swoim istnieniem! Jednak potem okazało się, że on bardzo dobrze mnie rozumie i… – chłopak podniósł głowę i spojrzał na Draco z jakimś dziwnym wyrazem twarzy, jakby coś go bolało, bardzo bolało, w duszy. – On był zawsze ze mną. Na samym początku myślałem, że będzie robił wszystko by mnie kontrolować, potem, że będzie chciał mnie przekonać do swoich poglądów. Jednak on nie zrobił nic takiego. Po prostu… był.
Draco chyba rozumiał, o co mu chodzi. Może i Lord nie starał się przeciągnąć Złotego Chłopca na Ciemną Stronę, ale zapewnił mu poczucie bezpieczeństwa i zrozumienie. Malfoy podejrzewał, że to był klucz do pozyskania Pottera. Teraz, widząc jego fascynacje ich światem, nie sądził by jego powrót do Światła był możliwy. Nie żeby mu to przeszkadzało. Ten chłopak stał się dla niego – i jak podejrzewał dla całego Wewnętrznego Kręgu – członkiem rodziny, a oni nie porzucają swoich, nawet wtedy, gdy się z nimi nie zgadzają.

diabeł Stróż (Nie Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz