Rozdział 15

5.1K 258 71
                                    


A bestia spojrzała w lico Pięknej...
a Piękna umknęła jej uściskowi.
Od tego dnia...
nie było go dla tego świata.*

Marvolo, ostatkiem sił zebrał resztki swojej samokontroli. Oplótł szczelnie ramiona wokół Harry'ego i przeniósł ich do swojej sypialni. Był boleśnie świadom poddańczego i całkowicie mu uległego ciała. Do szału doprowadzała go świadomość, że chłopak jest gotowy oddać mu się, bez względu na wszystko. Pchnął go lekko na łóżko, rejestrując każdy szczegół i ślad emocji na tej pięknej twarzy. Zaskoczenie, rozczarowanie, ból - wszystko to dominowało na niej, puki nie klęknął u jego boku i nie uwięził tych opuchniętych i grzesznych ust w kolejnym pocałunku.
Trzymał na wodzy rozszalałą bestię, którą zbudziły dwa słowa, wypowiedziane ledwie parę chwil wcześniej. Twarz wykrzywił mu grymas wściekłości. Miał ochotę rozszarpać gołymi rękami tą smukłą szyję, wyginającą się tak wdzięcznie w jego stronę. Przeciągnął po niej swoją dłonią, obejmując i badając. Po chwili cofnął dłoń, zjeżdżając nią na zapięcie koszuli chłopaka. Metodycznie rozpinał każdy guzik, mocno się na tym koncentrując. Pozwoliło mu to odbudować mury odgradzające bestię od rzeczywistości. Warknął głucho, gdy potwór szarpnął się w uwięzi i prawie znów nie zerwał łańcuchów. Przycisnął wargi do szyi Harry'ego, delektując się zapachem skóry i drżeniem wątłego, młodego ciała. Uspokoił się, gdy płuca wypełniła mu ta rozkoszna woń. Ostatni guzik poddał się jego woli. Palce chłopaka wplotły się we włosy Marvola, więc posłusznie uniósł głowę i pogrążył się w stopionym szmaragdzie jego wzroku. Mógłby przysiąc, że zobaczył w nich odbicie bestii, z którą walczył. Wrażenie jednak minęło, pozostawiając po sobie pragnienie i niedosyt. Schylił głowę i złożył pocałunek na najbliższym skrawku skóry, jaki miał pod sobą. Jednocześnie czuł, że musi jak najszybciej to zakończyć i uporać się z potworem, którego obudził Harry.
Rozpiął spodnie nastolatka i bezceremonialnie objął dłonią jego nabrzmiałą męskość. Delikatnie, jakby z lekka leniwie, pogładził go po całej długości, by po chwili zaskoczyć, zaciskając na nim palce. Zaczął wykonywać posuwiste, pewne ruchy. Chciał tylko jednego, doprowadzić tego zielonookiego diabła do spełnienia i odzyskać wreszcie panowanie nad własną duszą. Własną? Zazgrzytał zębami w swojej głowie. Wpił się w wargi chłopaka, by zapomnieć. Pocałunek był szaleńczy, desperacki, tak jak jego pragnienia, nad którymi teraz musiał zapanować. Zwiększył tempo swoich ruchów, czując, jak mięśnie młodszego czarodzieja napinają się. Przesunął kciukiem po wilgotnej główce penisa, zataczając okręgi wokół otworu. Spił z warg Harry'ego krzyk rozkoszy. Gdy poczuł nasienie na swojej dłoni, jego własnym ciałem wstrząsnął delikatny, prawie niezauważalny, dreszcz. Tak bardzo tego pragnął, potrzebował.
Z miażdżącą siłą zacisnął szczękę i wtulił twarz w zagłębienie szyi chłopca. Harry zaczął się uspokajać, a rytm jego serca wyznaczał senne zamroczenie. Spełnienie pozbawiło go sił - zasnął. Marvolo, już się z tym nie kryjąc, ponownie upajał się widokiem tego rozkosznego ciała. Bestia nadal w nim szalała i żądała od niego wzięcia tego cudownego prezentu, ofiarowanego mu z taką niefrasobliwością. Gdyby jej uległ, miałby już wszystko czego pragnął. Racjonalna strona jego natury mówiła mu, że jest to bardzo dogodne rozwiązanie. Panowałby nad Potterem ostatecznie, dokończyłby pakt - magia, krew, dusza.

Zacisnął powieki. Był wściekły na siebie, Pottera, na cały świat. Wszystko w nim walczyło, by postawić na swoim. Nie mógł posłuchać rozumu, bo oznaczałoby to skrzywdzenie chłopaka. Bestia również nie była dobrym rozwiązaniem. Harry, mimo pozornej pewności i pożądania, nie był jeszcze gotowy, by oddać się komukolwiek tak całkowicie.
"Kocham cię" - na to wspomnienie, kolejne warknięcie na granicy słyszalności ludzi poharatało jego krtań. Czuł nieznośne pragnienie, które domagało się zaspokojenia. Wycharczał zaklęcie czyszczące i wygodniej ułożył młodszego czarodzieja, opasając go ciasno swoimi ramionami. Ciepło jego ciała i zapach działał uspokajająco. Uśmiechnął się, czując, jak bestia w nim świadoma bliskości Harry'ego, udobruchała się. Dziś zadowoli się jego szczęściem, wiedząc, że w niedługiej przyszłości dostanie więcej. Umościła się wygodnie w miejscu, gdzie kiedyś było jego serce i dała mu spokój, na jakiś czas. Tę noc będzie mógł przespać bez tego nieznośnego bólu, który sprawiała mu swymi szponami.

diabeł Stróż (Nie Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz