Rozdział 17

67 5 4
                                    

Mechi Pov

-Jak on w ogóle może ci składać taką propozycje?! Ty chyba nie widzisz jak on się na ciebie patrzy. Nie mówiłem ci wcześniej bo wiedziałem że się z nim przyjaźnisz i nie chciałem tego psuć ale ty do teraz nie zobaczyłaś że coś jest na rzeczy! On to robi specjalnie mimo że wie że jesteś moja!-krzyczał na mnie od 15 minut, nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego, przy tym zdaniu mu przerwałam bo to była już gruba przesada

-Jestem twoja powiadasz? Jestem twoją własnością czy co? Nie! Nie jestem rzeczą, Pablo. Wiesz co? Teraz żałuję że w ogóle pytałam cię o zdanie. Może i jesteśmy parą ale nadal mam prawo sama podejmować decyzje a dobrze wiesz że Samu to mój przyjaciel i powinnam mu pomóc nie zważając na twoje zdanie i nie zmyślaj teraz że coś pomiędzy nami jest.

-Nie chwytaj mnie za słowa, dobrze wiesz o co mi chodziło. Jesteś MOJĄ dziewczyną a to że także jesteś ślepa i nie widzisz jak on się do ciebie przystawia i próbuje mi cię odebrać to nie moja wina.

-On jest po prostu miły, jest moim przyjacielem na prawdę widzisz coś złego w tym że od czasu do czasu powie mi komplement? Robisz się żałosny. Samo to że robisz mi awanturę o taką głupotę pokazuje jak bardzo mi nie ufasz.

-Zrozum, tobie ufam ale Samuelowi nie.-powiedział w końcu schodząc z tonu ale wystarczyło ze na mnie spojrzał i już wiedział że teraz o spokojniejszej rozmowie nie ma mowy

-Skąd masz w ogóle te popieprzone podejrzenia? Od kiedy go tak nie lubisz? Ale wiesz co, nie odpowiadaj. Mam już dość tej rozmowy i chce się położyć więc proszę byś wyszedł.

-Ale ja nie zmierzam wyjść. Nie chce by tak skończyła się ta rozmowa, kłótnia czy co to jest.

-A zostań sobie tutaj ile chcesz, rób co chcesz ale do mojego pokoju nawet nie próbuj wchodzić.-powiedziałam i go wymieniam następnie zatrzaskujac za sobą drzwi.

Tak właśnie skończyła się moja pierwsza (i Boże błagam żeby ostatnia) kłótnia z Pablo. Juz wczoraj widziałam jak kipial z zazdrości gdy wróciłam ze spaceru brzegiem morza z Samu ale miałam nadzieję że to tylko przejściowa złość i na pewno nie spodziewałam się ze tak zareaguje gdy powiem mu o propozycji mojego przyjaciela. Gdy weszłam widziałam współczujący wzrok mojej rudej współlokatorki.

-Cande tak cię przepraszam że musiałaś tego słuchać. Nie myślałam że tak potoczy się ta rozmowa, nie myślałam że Pablo tak zareaguje. Miałam nadzieję że chociaż spróbuje zrozumieć...-po tych słowach mocno ja przytuliłam, czując jej ciepło zaczęłam się rozklejac

-Spokojnie. Nic się nie stało słonko. Sama się dziwię ze tak się zachował. Jeszcze nigdy nie widziałam żeby Pablo tak się zdenerwował, może rzeczywiście miał po części racje?

-W jakiej kwestii?-zapytałam gdy dotarło do mnie ze Molfese niepewnie zaczęła go bronić

-Chodzi mi tylko o to że może rzeczywiście powinnaś zastanowić się czy dla Samuki nie jesteś kimś więcej niż przyjaciółką.

Posłuchałam jej i jeszcze w tej samej chwili postanowiłam przemyśleć moja relacje z nim. Analizowalam każda rozmowę od początku naszej znajomości, każdy jego ruch który mógłby wskazywać ze oni maja racje. Nagle rozmyślania przerwał mi dźwięk płukania do drzwi mojego pokoju. Od razu wiedziałam kto stał po drugiej stronie.

-To na pewno nie mama, ona nie puka tylko od razu odchyla drzwi i pyta czy może wejść... Proszę możesz go spławić i powiedzieć żeby poszedł do domu?-wyszeptałam do Cande gdy pukanie się powtórzyło

-Okay zajmę się nim.

Gdy zostałam sama w pomieszczeniu momentalnie przesunęłam sie do drzwi, ucho przykładając najbliżej drzwi jak się dało. Czułam się jak siedmiolatka podsłuchująca kłótnie rodziców tylko ze kompletnie nic nie słyszałam. Rudowłosa wróciła po jakiś 5 minutach. Gdy zobaczyłam opadającą klamkę, wskoczyłam do łóżka chwyciłam telefon i zaczęłam udawać że mało mnie obchodzi o czym rozmawiali. Bez słowa siedziałam i czekałam aż sama coś powie.

-Nie masz się co martwić. Udało mi się go przekonać żeby poszedł do domu. Kazał mi przekazać ze masz zadzwonić gdy tylko zechcesz i że jeśli nie dasz znaku życia do wieczora to będzie wydzwanial dopóki nie odbierzesz.

-Okay, dziękuję.

Nie wiedziałam jeszcze czy zamierzalam się do niego odezwać. Była 12 i wiedziałam tylko tyle że resztę dnia spędzę w piżamie chowając się przed problemami pod kołdrą.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 06, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Taki los napisało nam życie~MechiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz