Rozdział 3

147 12 1
                                    

Mechi Pov

"Eh to znów on."-pomyślałam

-Hej Mechi! Hej dziewczyny!-przywitał się najpierw ze mną czy to coś znaczy?

-Hej, jestem Cande, to jest Alba, a to Lodo a Mer widzę że już znasz.-posłała mu szeroki uśmiech, ona zawsze jest taka odważna

-A ty jesteś Pablo, tak?-zapytała Lodo

"Czyli nazywa się Pablo..."-pomyślałam

-Tak nazywam się Pablo, miło mi was poznać. Emmm więc podszedłem by się spytać czy jedziecie ze mną moim autem do parku?-zapytał, w większości patrząc się na mnie

Alba, Lodo i Cande posłały sobie jedno znaczące spojrzenie "on chce jechać tylko z Mechi, musimy odmówić" i wszystkie zaczęły wymyślać jakieś wymówki na szybko. Tylko ja jeszcze mu nie odpowiedziałam, stałam tak i przyglądałam się całej tej sytuacji.

-A ty Mechi? Jedziesz?-zapytał z nadzieją

-Hmm wiesz wolałabym zostać z dziewczynami.-odpowiedziałam choć w głębi miałam wielką chęć przejechać się z nim

-No chodź! Nie chcę jechać tak sam, będzie fajnie.

I zanim zdążyłam ponownie odmówić ciągną mnie za rękę do samochodu. Odwróciłam się do dziewczyn i zobaczyłam ich roześmiane twarze. Pomachałam im i już prawie bez oporu szłam za nim. Gdy byłam już w samochodzie przypomniało mi się że gdzieś nagle zniknęła Tini. Od razu wyciągnęłam telefon i napisałam do niej "Gdzie jesteś?". Po dwóch minutach odpisała: "Tak wszyło że Jorge do mnie podszedł i zapytał czy chcę pojechać z nim żeby było szybciej. Był taki przekonujący że się zgodziłam...hah wiesz że mi się podoba ;) Buziaki do zobaczenia w parku". Opisałam jej jeszcze i schowałam telefon do torebki. Zauważyłam że Pablo mi się przygląda. Po chwili się odezwał:

-I co tak strasznie się ze mną jedzie?-zapytał rozbawiony

-Hahaha bardzo zabawne. Ja się ciebie nie boje po prostu wolałam zostać z dziewczynami-powiedziałam tłumacząc się

"Choć tak na prawdę nie musiałam. Dlaczego w takim razie to robię?"

-Ale jak widzisz nie gryzę-mrugnął do mnie, a ja przewróciłam oczami

-Może po drodze wpadniemy na lody? Mamy jeszcze trochę czasu a tu blisko jest lodziarnia.-zapytał z nadzieją w głosie

Nie wiedziałam co powiedzieć...Byłam zaskoczona.

-Sama nie wiem, nie mam za bardzo ochoty na lody.-znów próbowałam się jakoś wywinąć

-Okey tym razem ci daruję bo wiedzę że masz kiepski humor, ale przy następnej okazji zaciągnę cię tam siłą i nie odpuszczę.-powiedział i wyszczerzył się

Zaśmiałam się. Muszę przyznać że wiedział jak mnie rozśmieszyć, podobało mi się to. Z chwili na chwilę coraz bardziej go lubiłam...i to mnie bardzo martwiło.

-Okey obiecuję że następnym razem się zgodzę.-spojrzałam się na niego i się uśmiechnęłam

-I to mi sie podoba.-wyglądał na zadowolonego

-To może opowiedz mi coś o sobie?

-Niby co?-zapytałam zdziwiona, na prawdę nie miałam co opowiadać

-No coś o sobie...jaka jesteś, co lubisz robić, o rodzinie, o czym chcesz

-Hmm no to może ty mi zadawaj pytania a ja będę odpowiadać? Tak będzie łatwiej.-zaproponowałam

Taki los napisało nam życie~MechiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz