Rozdział 16

45 5 3
                                    

Mechi Pov

*Następnego dnia*

Kiepsko spałam tej nocy, na szczęście Cande nadal słodko spała więc nie zamierzała jej budzić. Poszłam zrobić sobie kawę. Po chwili usłyszałam dzwonek. Spojrzałam jeszcze raz na zegar by upewnić się że na pewno jest 9:30. Najpierw wyjrzałam przez wizjer by upewnić się że to nie nikt podejrzany. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam Pablo. Był ubrany w dresy i chyba prosto z łóżka przywędrował do mnie.

-Hej skarbie.-przywitałam go gdy otworzyłam drzwi

-Heej.-powiedział zaspanym głosem

-Co tu robisz o tej godzinie?-postanowiłam przejść do rzeczy bo wiedziałam że w każdej chwili może zasnąć na stojąco

-Hmm stęskniłem się za tobą i chciałem sprawdzić co u was.

-To kochane ale od kiedy w wolny dzień wstajesz tak wcześnie?

-Od kiedy znam swoją dziewczynę i wiem że o tej godzinie będzie samotnie pić kawę, martwiąc się o swoją przyjaciółkę.-gdy dotarło do mnie co powiedział i jak się poświęcił, chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą do kuchni.

-Jesteś pewien że chcesz do mnie dołączyć zamiast wrócić do łóżka i się jeszcze przespać?-postanowiłam się jeszcze upewnić

-Jestem tego na 100% pewien. A teraz przygotuj drugi kubek z kawą bo żeby dotrzymać ci towarzystwa będę musiał się jakoś rozbudzić.

Gdy nasz napój był już gotowy przeprosiłam na chwilę Pablo i poszłam sprawdzić czy na pewno Cande się już nie przebudziła. Na szczęście dalej głęboko śniła, zobaczyłam że zsunęła się z niej kołdra, poprawiłam ją i wróciłam do mojego chłopaka.

-Lepiej z nią? Macie jakieś plany na dziś?-zaczął mnie wypytywać gdy się w niego wtuliłam

-Czy ja wiem czy lepiej...uspokoiła sie trochę, zobaczymy jak będzie jak się obudzi. Nie wyobrażam sobie być na jej miejscu. A czy plany to jeszcze nie wiem, będzie to zależało od niej.

-Ja też. Temu jej ojcu powinna się dostać nauczka.-powiedział z autentyczną złością

-Powinna i mam nadzieję że kiedyś karma się odwróci. Ale błagam ty się w to nie mieszaj.

-No okay. Jak na razie nawet tego nie planowałem.

-I nie planuj. Wracają do planów na dziś to teraz pomyślałam że jeśli Cande by się zgodziła to moglibyśmy spotkać się z Samu, Tini i Clari. Co myślisz o wspólnym wypadzie na plaże?

-Dlaczego akurat z nimi? Myślałem że planowałaś spotkanie cała grupą która zostaje w Argentynie ale brzmi okay.

-Tak ale chłopcy dziś nie mogą dlatego z wszystkimi spotkamy się innego dnia. Mniejszą grupą też będzie fajnie.-mrugnęłam do niego zachęcająco bo widziałam ze sie wahał

-Okay, jak tak mówisz to tak będzie.

-Na pewno będzie.-zapewniłam radośnie i cmoknęłam go w policzek

*Około 13*

-Cande na pewno nie chcesz jechać? Rozerwiesz się trochę, na pewno było by super. Bez ciebie to nie będzie to samo...

-Na prawdę nie mam ochoty udawać że jest okay. Tylko nie mów im o wczoraj, dobrze? Jeśli się zapytają dlaczego u ciebie mieszkam to powiedz że wyłączyli u mnie wodę i nocuję u ciebie parę dni.

-Dobrze ale nie będę wiecznie kłamać w końcu i tak będziesz musiała im powiedzieć prawdę. Co będziesz robić przez ten czas?

-Pójdę do domu po resztę rzeczy i pożegnać się z mamą i może jeszcze przejadę się do takiej koleżanki w jednej sprawie.

-Nie powinnaś jechać tam sama, ja i Pablo możemy pojechać z tobą a na plaże wybierzemy się po tym.

-Spokojnie, nie będzie mojego ojca. Pojawię się i zniknę. Nie masz co się martwić na prawdę.

Chciałam jeszcze coś powiedzieć, spróbować wybić jej to z głowy ale usłyszałam dźwięk samochodowego klaksonu spod domu. To znak ze już na mnie czekają. Rzuciłam jej ostrzegające spojrzenie i szybko założyłam buty.

-Luz, nic mi się nie stanie. Będę uważać. A teraz leć i baw się dobrze. Pozdrów wszystkich ode mnie.

-Pozdrowię. Pamiętaj że jak by co to dzwoń.-dałam sobie już spokój i wyszłam

Przed wejściem stał Pablo, reszta siedziała w aucie. Następnie on otworzył mi drzwi do samochodu i wsiedliśmy. Mieliśmy bardzo długa drogę do przebycia ale tak zajęliśmy się rozmową że nawet nie zauważyliśmy gdy czas leciał. Gdy w radiu leciał największy hit tego miesiąca zaczęliśmy go razem śpiewać najgłośniej jak sie dało. Już teraz bawiłam się na prawdę świetnie choć nadal cos nie tak było z Pablo.

Gdy już bylismy na miejscu rozebrałam się do stroju kąpielowego ponieważ zrobiło się bardzo gorąco i zamierzałam wykąpać sie w morzu. Rozłożyłam swój ręcznik koło Tini a po drugiej stronie pojawił się Samu. Pablo w tym samym momencie ściągnął koszulkę i odwrócił tym moją uwagę. Z Tini zaczęłyśmy się zachowywać jak dziecinne nastolatki a Pablo śmiał sie z nas. Po chwili razem z Clari poszłyśmy pograć trochę w wodzie w plażówkę. Gdy dziewczyny się zmęczyły wróciły na ręczniki, opalać się a ja postanowiłam że przespaceruję się brzegiem morza. To kochałam najbardziej, wolny spacer, zimną wodę lekko obmywającą stopy. Wtedy najbardziej wczuwałam się w ten relaksujący szum morza. Tego właśnie potrzebowałam, chwili samotności. Niestety po paru relaksujących minutach spokoju usłyszałam szybkie kroki niedaleko za mną i nawoływanie mojego imienia. Dopiero gdy pojawił się koło mnie dowiedziałam że to Samu.

-Hej piękna.

To "piękna" mnie zmyliło, już czułam że cos jest inaczej. Samuka przez ten czas stał mi się na prawdę bliskim przyjacielem, najbliższym z chłopców, oczywiście nie licząc Pablo. Był moim przyjacielem ale nikim więcej.

-Emm hej.

-Przepraszam za to. Po prostu wyglądasz dziś tak zachwycająco że nie mogłem sie powstrzymać.-najwidoczniej wyczuł się poczułam się niezręcznie

-Dziękuję. Dlaczego nie opalasz się z resztą?

-Mógłbym cię zapytać o to samo. Zobaczyłem cię samą i pomyślałem że rozmowa z tobą będzie ciekawsza od leżenia plackiem.

-To miłe że tak uważasz.

-Ale przede wszystkim chciałem podejść by zaproponować ci coś ważnego dla mnie.

-O co chodzi?-zapytałam obawiając się jego propozycji

-No więc...bo niedługo jest ślub mojej kuzynki a wiesz że nie mam dziewczyny i nie chciałbym iść sam. Po porostu pomyślałem że może mogłabyś mi towarzyszyć? Oczywiście to tylko propozycja, nie musisz się zgodzić.

-Hmm wiesz z wielką chęcią tylko nie wiem czy będę mogła. Kiedy dokładnie jest ten ślub?

-Już w następny weekend. Tylko że odbywa się w Brazylii...

-Eh to nie wiem czy będę mogła pozwolić sobie na taką długą wyprawę ale przegadam to jeszcze z Pablo i powiem ci jaką podjęłam decyzje za dwa dni okay?

-Tak jasne, będę czekał z niecierpliwością.-był taki radosny, pełny nadziei

Sam pomysł by mówić o tym Pablo już bardzo mnie stresował, na pewno się nie zgodzi. Ale tak szczerze to z chęcią bym z nim pojechała, w końcu jestem jego przyjaciółką, jestem od tego by go wspierać w takich momentach.

Taki los napisało nam życie~MechiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz