7

7.7K 598 224
                                    

Kiedy Sehuna już nie było w pokoju pojawił się kolejny z braci, którego imienia jeszcze nie znam.

- Co tu się stało?- zapytał.

Zza jego pleców wyszedł Chanyeol i usiadł pod ścianą, tuż obok mnie. Chłopak złapał mnie za rękę i dokładnie mi się przyjrzał.

- Nic ci nie jest?- zapytał, a ja zaczęłam płakać. 

Chanyeol przytulił mnie, a tamten chłopak do nas podszedł i kucnął naprzeciwko mnie.

- H-hej. Jestem Baekhyun.- powiedział podając mi dłoń- Ty masz na imię Sophie, tak?

Kiwnęłam głową na potwierdzenie. 

- Dobra, Sophie powiedz, dlaczego płaczesz?

Uniosłam głowę i odgarnęłam włosy z twarzy.

- Sehun... on znowu tu był. Całował mnie, ja nie chciałam! Próbowałam go odepchnąć, ale on był silniejszy.- zaczęłam opowiadać co się stało, ale szybko się pogubiłam i znowu wybuchnęłam płaczem.

- Co? Sehun?! Cholera... ja idę powiedzieć to Kyungsoo, a ty ją uspokój.- powiedział Baekhyun i wyszedł.

Chanyeol cały czas mnie obejmował, przez co poczułam się trochę lepiej. Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę, dopóki cała się nie uspokoiłam.

- Dziękuję.- powiedziałam bardziej wtulając się w jego tors.

- Za co?- zapytał.

- Za to, że mnie przytulasz. 

Chłopak zaśmiał się lekko i wziął głęboki oddech.

- Przytulanie cię, to wielka przyjemność.- powiedział i jedną ręką przeczesał włosy.

Znowu nastała cisza, którą przerwał lekki powiew wiatru w pokoju. Chwilę... przecież w tym domu to nie jest normalne, bo w końcu mieszkańcy tego budynku mają moce! Wiatr stawał się coraz silniejszy, a ja doszłam do wniosku, że Sehun zmierza w kierunku pokoju.

- Chanyeol, musisz stąd iść.- powiedziałam wstając.

- Dlaczego?- zapytał zdziwiony i podniósł się z podłogi.

- Nie czujesz tego wiatru? To Sehun... idzie tu. Schowaj się.- powiedziałam i zaczęłam go pchać w stronę łazienki.

- Sophie, uspokój się. Nie będę się nigdzie chował!- powiedział i odwrócił się do mnie.

- Ja po prostu nie chcę, żeby coś ci się stało.

- Dlaczego? Znamy się niecałe dwa dni.- powiedział i spojrzał się na mnie.

- Ale zdążyłam cię polubić.- powiedziałam i dalej ciągnęłam go w kierunku łazienki.

- Sophie, jestem jego bratem, przecież nic mi nie zrobi.

Nagle wiatr stał się tak silny, że drzwi od pokoju się otworzyły i zobaczyłam Sehuna.

- Chanyeol? Ty? Tutaj? Zabłądziłeś?- zaśmiał się Sehun.

- Nie, nie zabłądziłem. A ty tu czego szukasz?-zapytał.

Młodszy do niego podszedł i złapał go za kołnierzyk koszulki.

- Sehun, zostaw go!- krzyknęłam.

- Nie wtrącaj się.- warknął- A ty masz się stąd wynosić, albo pożałujesz.- postawił go na ziemi.

- Grozisz mi? Nie zapominaj, że jestem starszy.- powiedział spokojnym tonem Chanyeol.

- A ty nie zapominaj, że jestem zdolniejszy.

Sehun nagle wykonał ruch i Chanyeol znalazł się na ścianie. 

- SEHUN, PRZESTAŃ!- krzyknęłam i pociągnęłam go za rękaw, ale nic to nie dało.

Przez pokój przechodziła ledwo widoczna lina, która zaczynała się od dłoni Sehuna, a kończyła przy szyi Chanyeola.

- Oj, Sehun. Musisz się jeszcze sporo nauczyć. - powiedział i nagle w jego dłoni pojawiła się kula ognia. 

Chłopak przysunął ją do ,wcześniej wspomniane, linii, a ta się zapaliła (to było coś takiego, gdybyśmy polali linę benzyną i ją podpalili). Gdy ogień doszedł do dłoni Sehuna, on szybko ją odciągnął, tym samym puszczając Chanyeola. Chłopak odkaszlnął i zaczął iść w kierunku młodszego. Wyciągnął do niego rękę, ale Sehun nie podał mu dłoni na ,, zgodę''.

- Jeszcze nie skończyłem.- powiedział i rzucił się na brata.

- Sehun, przestań!- krzyczałam i próbowałam ściągnąć go ze starszego.

Szarpałam Sehuna za koszulkę i starałam się go odsunąć od Chanyeola. Chłopak, jednak coraz mocniej przyciskał brata do podłogi. Wybiegłam szybko z pokoju i krzyknęłam z myślą, że ktoś tu przyjdzie i pomoże. Kiedy wróciłam do bijących się braci, w pokoju pojawił się Kai. Razem próbowaliśmy odciągnąć Sehuna. Po chwili znaleźli się tam i pozostali bracia.

- Kai, Sophie, odsuńcie się!- krzyknął Kyungsoo i tupnął nogą.

Nagle ziemia się zatrzęsła, a w podłodze zrobiła się szeroka szczelina. Dopiero wtedy Sehun puścił Chanyeola i odskoczył na bok. Kiedy ze szczeliny zrobiła się dziura, nie miałam jak uciekać i wpadłam do niej. Kiedy osuwałam się po ścianie, zobaczyłam, że Chanyeol również do niej wleciał. Spróbowałam się zatrzymać i po paru centymetrach w dół udało mi się za coś złapać.

- Sophie, jesteś cała?- usłyszałam głos Kyungsoo.

- Tak! Widzę też Chanyeola... wyciągniecie nas stąd?- krzyknęłam.

- Tak, ale będziesz musiała dostać się do niego, wtedy spróbuję was wyciągnąć.

- Dobrze... postaram się!

Zaczęłam się obracać w kierunku Chanyeola, który stracił przytomność. Kiedy już do niego dotarłam i owinęłam jedną ręką jego brzuch, a drugą położyłam na klatce piersiowej, czułam, że jego serce biję, co rozwiało moje najgorsze przypuszczenia.

- Dobra! Już go trzymam!- krzyknęłam i po chwili ziemia znów się zatrzęsła.

- Hej! Miałeś nas wyciągnąć!- krzyknęłam.

- A co ja robię?- krzyknął Kyungsoo.

- To dlaczego lecimy w dół?!- zapytałam, kiedy zrobiło się naprawdę głośno od wstrząsów.

- Musisz mi zaufać!- krzyknął.

Zamknęłam oczy i mocniej złapałam Chanyeola. Po chwili poczułam ziemię pod nogami. Ulżyło mi kiedy powoli podnosiliśmy się do góry. Przez ten cały czas próbowałam ocknąć jakoś Chanyeola.
- Halo, Chanyeol słyszysz mnie?- zapytałam, klepiąc go lekko po twarzy.
Po paru sekundach chłopak otworzył oczy. Kiedy już znaleźliśmy się w pokoju najmłodszego z braci zobaczyłam, co najmniej, siedmiu chłopaków trzymających Sehuna przy ścianie, Luhana, Baekhyuna, Xiumina i Chena stojących obok Kyungsoo, który z trudem trzymał ręce nad przepaścią.
- Chłopcy, weźcie ich do salonu. Ja zaraz do was przyjdę.- zarządził.
Baekhyun, Chen i Xiumin wzięli Chaneyola, a mi pomagał Luhan. Kiedy już znaleźliśmy się w salonie, Chanyeol został położony na kanapie, a ja usiadłam na fotelu. 

- Idziemy zobaczyć co się dzieję z Sehunem. Mam nadzieję, że nie uciekniesz.- powiedział Baekhyun.

Zostałam sama z Chanyeolem, który nie był taki blady, jak wcześniej. Chwile siedziałam bez ruchu i dotarło do mnie, co się wydarzyło. Nagle poczułam lekkie pieczenie na łokciu. Spojrzałam w tamto miejsce i zobaczyłam zadrapanie. Kiedy weszłam do kuchni, w celu przemycia ręki, zobaczyłam Kyungsoo. Podeszłam do kranu i odkręciłam zimną wodę. Kątem oka obserwowałam Kyungsoo, który wyglądał na zmartwionego.
- I co z Sehunem?- zapytałam.
Chłopak uniósł głowę do góry i spojrzał na mnie.
- Nie mam pojęcia.

You can call me monster|Sehun EXO fanfiction| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz