Wiem, że bardzo długo nie było rozdziału i bardzo za to przepraszam. Jakoś nie miałam weny, więc jeśli ten rozdział będzie beznadziejny to jeszcze raz bardzo przepraszam i mam nadzieję, że mi to wybaczcie. Chciałbym również bardzo podziękować za 1,16 tyś. odsłon i 59 gwiazdek oraz za wszystkie komentarze.
-------------------
POV Rose:
Leżałam na łóżku w moim pokoju i rozmyślałam nad wszystkimi i niczym, aż do momentu gdy Lissa wciągnęła mnie do swojego snu.***sen ***
Liss siedziała na ławce w jednej z części ogrodów naszej Akademii. Rozkoszując się pięknem i wonią kwiatów. Gdy nagle usłyszała ciche kroki zmierzające w jej stronę szybkim ruchem obróciła głowę w tamtym kierunku i ujrzała...
***rzeczywistość***
Nagle sen się urwał co mogło oznaczać, że albo Lisa się obudziła, albo ktoś inny to zrobił, albo sama nie wiem co jeszcze. Czułam, że muszę sprawdzić co się stało, więc musiałam podnieść swoje cztery litery. Podniosłam się do pozycji leżącej sięgnęłam po moje kule leżący nieopodal łóżka. Gdy już wstałam szybko skierowałam się do drzwi, po cichu je otworzyłam i rozejrzałam się czy nikogo nie ma. Po stwierdzeniu że nikt mnie raczej nie powinien przyłapać ruszyłam w kierunku pokoju mojej przyjaciółki. Dość szybko znalazłam się pod jej drzwiami, najciszej jak tylko mogłam otworzyłam je i wślizgnęłam się do środka pomieszczenia. Gdy zamknęłam za sobą drzwi szybko rozejrzałam się po pokoju ale nie zauważyłam czegokolwiek niepokojącego. Lissa spokojnie spała i wszystko wokół było w porządku.
-Może po prostu jestem przewrażliwiona-pomyślałam sobie.
Tak jak cichutko weszłam tak i wyszłam z jej pokoju. Gdy wychodziłam z dormitoriów moroi postanowiłam, że zostanę jeszcze trochę na dworze, żeby się przewietrzyć. Po woli zbliżałam się do dormitorium dla dhampirów, jednak nagle w świetle lampy zobaczyłam Bielikova. Natychmiast znieruchomiałam, zaczęłam się powoli wycofywać. Po tym co się dzisiaj wydarzyło nie miałam ochoty mieć doczynienia z Dymitrem. Przez przypadek nadepnęłam na jakiś patyk, który się złamał i w ten sposób zwróciłam na siebie uwagę strażnika. Bielikov spojrzał w moją stronę.
-Rose co tu robisz o tej godzinie?-zapytał
-Wyszłam się przewietrzyć.-odpowiedziałam idąc powoli w jego kierunku.
-Wiesz, że jest już cisza nocna i nie możecie opuszczać pokoi do godziny 6:00 prawda?-powiedział strażnik, nie był zadowolony, że chodzę po terenie Akademii, kiedy powinnam już być w pokoju.
Zwłaszcza, że zauważył jak szłam od strony dormitoriów moroi. Po tym co dzisiaj widział mógł sobie pomyśleć różne rzeczy, a tego bardzo bym nie chciała bo to co się wydarzyło było ...
-Tak wiem.-odpowiedziałam w końcu
-Więc wracaj do pokoju.-rozkazał mi, a ja tylko kiwnęłam potwierdzająco głową, a następnie zwiesiłam ją w dół i weszłam do dormitorium.
Szłam do swojego pokoju, gdy Lissa znowu wciągnęła mnie do swojej głowy. Niestety widziałam tylko fragmenty sceny która się odgrywała. Krew, ciente rany, martwe zwierzę i żyletkę. Nie mogłam pozwolić, żeby jeszcze bardziej się zraniła. Nie mogę więcej pozwolić, żeby coś takiego się powturzyło. Nadal miałam te obrazy przed sobą, nie mogłam się uwolnić, nic innego nie widziałam. Z oddali usłyszałam jakby ktoś coś krzyczał ale nie zrozumiałam ani jednego słowa. Krzyki stawały się coraz głośniejsze, a ja czułam jak robi mi się słabo. Następne co zobaczyłam to była ciemność ale zanim zemdlałam usłyszałam jeszcze jak ktoś krzyczy moje imię. Rozpoznałam ten głos, to był Dymitr.
------------------
Jeszcze raz przepraszam i dziękuję. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się kolejny rozdział mam nadzieję, że dostanę olśnienia i i dość szybko mi pójdzie ale nic nie obiecuję.
RozaHathawayBielikov

CZYTASZ
Inny Początek Akademii Vampirów
FanficOd razu piszę że postacie się nie zmieniają i są takie same jak w książce(niektórych może nie być).To tak życie 17-latki Rosmarie Hathaway toczy się dość spokojnie do momentu kiedy w Akademii Św. Władimira pojawia się nowy nauczyciel. Rose zakochuje...