Rozdział 9

308 15 2
                                    

Chciałabym wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze, które jak czytam robi mi się strasznie miło oraz za gwiazdki i wyświetlenia. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i życzę miłego czytania. A i jeszcze jedno notka pod rozdziałem proszę o przeczytanie.
------------------

POV Dymitr :

Gdy zobaczyłem Rose idącą po terenie Akademii od dormitorium moroi zdenerwowałem się. O tej godzinie powinna już dawno być w swoim pokoju ale jak to ona musiał być tutaj, bo to Rose Hathaway, która robi co chce. Myślałem, że jest mądrzejsza niż te wszystkie inne dhampirzyce. Teraz widzę, że się jednak pomyliłem. Chciałbym, żeby to było kłamstwem, żebym nie miał racji. Była w dormitorium moroi, nawet nie chcę myśleć co tam robiła, bo sam fakt, że o tej porze tam się znajdowała już mnie denerwował. Zganiłem ją i wysłałem do pokoju. Wykonała moje polecenie bez sprzeciwu. Gdy weszła już do środka poczekałem chwilę i poszedłem sprawdzić czy na pewno jest w pokoju. Wszedłem do pomieszczenia i zauważyłem, że stoi na środku korytarza. Zacząłem ją wołać ale to nic nie skutkowało lecz nie przestawałem. Cały czas idąc w jej stronę. Zobaczyłem, że się zachwiała więc przyspieszyłem i krzyknąłem jej imię, a ona zemdlała. Jednak w ostatniej chwili zdążyłem ją złapać, zanim upadła na ziemię. Wystraszyłem się. Bałem się o nią i to bardzo. Wziąłem ją na ręce i zacząłem się kierować w stronę skrzydła szpitalnego.

POV Rose :

Ocknęłam się ale nie oteierałam oczu. Czułam jak ktoś trzyma mnie na rękach, na początku nie wiedziałam co się dzieje ale chwilę później wszystko sobie przypomniałam.
Lissa, która wciągnęła mnie do swojej głowy, obrazy krwi, martwego zwierzęcia, ciętych ran i tę preklętom żyletkę, następnie Dymitr krzyczący moje imię, a później była już tylko ciemność i nic więcej.
Postanowiłam, że otworzę oczy i pokażę, że jeszcze żyję.

POV Dymitr:

Niosłem Rose na rękach patrząc przed siebie, w pewnym momencie poczułem jak się poruszyła i odrazu moje spojrzenie spotkało się z jej pięknymi oczyma.

-Jak się czujesz? -zapytałem się zmartwiony tym co się niedawno wydarzyło.

-Już lepiej. -powiedziała niepewnie

Zorientowałem się, że się zatrzymałem i ponowiłem wykonywaną wcześniej czynność.

-Gdzie mnie niesiesz Towarzyszu?-zapytała

Robiło mi się ciepło na sercu, kiedy mnie tak nazwała.

-Do skrzydła szpitalnego. -odpowiedziałem jej

-Ale po co?

-Jak to po co? Zemdlałaś i to niewiadomo z jakiego powodu, a ty się jeszcze pytasz?

-Ja wiem z jakiego powodu -wyszeptała, chyba nie chciała, żeby to usłyszał.

-Jak tak to powiec mi

Spojrzała na mnie zdziwiona i chyba zaczęła się nad czymś zastanawiać.

POV Rose:

Chciałbym mu powiedzieć, ufam mu choć prawie go nie znam ale boję się jak mógłby na tą informację zareagować. Nie mogę mu o tym powiedzieć, po prostu nie mogę. (😭)

-Możesz mnie postawić na ziemi?-zapytałam, a on tylko poruszył głową na tak i postawił mnie na ziemię

Zakręciło mi się w głowie i lekko się zachwiałam ale szybko złamała równowagę.

-Na pewno już dobrze się czujesz? -zapytał z troską w głosie

-Tak na pewno-upewniałam go

-Proszę powiec mi dlaczego zemdlałaś

Nie mogę mu tego powiedzieć, a może mu powiem, może zrozumie? Nie wiem sama, nie wiem co mam zrobić. Z moich oczu zaczęły powoli płynąć łzy. Popłakałam się przy nim tak po prostu.

-----------------

Przepraszam za jakiekolwiek błędy i mama nadzieję, że rozdział wam się podobał. Tym razem trochę z perspektywy Rose i Dymitra. Kolejne rozdziały będą pisane w różnych odstępach czasowych w zależności od mojej weny, której w ostatnim czasie mi brakuje od czasu na pisanie, bo jak wiecie szkoła się zaczęła a 2 klasa gim wcale nie jest taka prosta, zwłaszcza kiedy zawody do tego dochodzą.

Jak myślicie Rose powinna powiedzieć Dymitrowi o więzi z Lissą, a może ukryć ten fakt przed nim? Co wy o tym myślicie? Dajcie znać w komentarzach.

Jeszcze raz bardzo dziękuję.
Kocham was!!❤💖❤💖

Na zawsze wasza
RozaHathawayBielikov

Inny Początek Akademii VampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz