Rozdział 11

248 7 0
                                    

Przepraszam, że tak długo mnie nie było ale w ostatnim okresie miałam dużo nauki i codzienne treningi (nawet w sobotę), jeszcze raz bardzo przepraszam.

Zacznijmy od przypomnienia końcówki poprzedniego rozdziału. Zapraszam do czytania. Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba.

-----------------

Wbiegłam do pokoju jak burza. To co tam zobaczyłam...

**********

... było przerażające, martwe zwierzę leżące na podłodze, klęcząca przy nim, w kałuży krwi Lissa, która miała cięte rany na rękach. Nie zauważyłam tylko żyletki, pewnie już ją schowała.
Podeszłam do niej i próbowałam ją odciągnąć od martwego zwierzęcia.

Na początku nie chciała od niego odejść ale po pewnym czasie ustąpiła. Usiadłam z nią na kanapie i mocno przytuliłam. Po chwili Lissa wtuliła się we mnie mocniej i zaczęła cicho szlochać.

Gdy nagle do pokoju wpadł Dymitr. Oczywiście ja wiedziałam, że prędzej czy później się tu pojawi.

Liss natychmiast wyrwała się z moich objęć i spojrzała w jego kierunku. Za to Bielikov patrzył na mnie ze spojrzeniem, którego nie umiałam rozszyfrować. Lissa przez więź zadawała mi pytania:

-Co on tu robi? Wie o naszej więzi? Czy mu powiedziałaś? Rose daj mi jaki kolwiek znak czy to zrobiłaś czy nie.

W takich chwilach żałowałam, że więź nie działa też w drugą stronę, żebym mogła jej odpowiedzieć bez wydawania z siebie jakichkolwiek dzwięków.

Lissa nie odrywała odemnie wzroku, szukając w mojej postawie, ruchach czegoś co potwierdziłoby lub zaprzeczyło jej teorię.

Delikatnie poruszyłam głową potwierdzająco, mając nadzieję, że Dymitr tego nie zauważył.

-Nie wierzę-powiedziała na głos-przecierz ustaliliśmy, że nikomu nic nie powiemy-dodała przez więź, żebym tylko ja mogła ją usłyszeć

-Przepraszam-pomyślałam ale dobrze wiedziałam, że Lissa i tak mnie nie słyszy.

-Księżniczko Vasylisso-wtrącił się strażnik-proszę mi opowiedzieć co tu się wydarzyło.

Momentalnie popatrzyłyśmy na siebie, a następnie na jego osobę.

-Czy napewno mogę mu powiedzieć, a on nikomu, w szczególności Kirowej nic nie powie? -zapytała mnie przez naszą więź.

Chciałam jej odpowiedzieć, że tak i nie ma się czego obawiać, lecz zamiast tego po prostu położyłam rękę na jej ramieniu. Tak jak się spodziewałam zrozumiała mnie doskonale.

-Dobrze-odpowiedziała mu

Strażnik wszedł w głąb pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi na klamkę.

---------------------------------

Maraton czas zacząć. Rozdziały raczej nie będą długie ale myślę, że będzie ich około 6-8 jakoś tak. Bardzo proszę o komentarze z opiniami.

Kocham 💖
RozaHathawayBielikov

Inny Początek Akademii VampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz