☯anonymous

4K 296 78
                                    

(jak zwykle się zbłaźnię bo nie pamiętam czy wymieniłam imię matki Leny, dlatego jakieś wymyśliłam zabijcie mnie)

Boże kochany ja nie wiem jak to dziecko nazwać XD

Te kilka dni w szpitalu jakoś upłynęło na odwiedzaniu mnie w szpitalu przez różne osoby i na notorycznym leżeniu na niewygodnym materacu. Przyjechała rodzina Malika z Bradford, by obejrzeć małą i spytać się, jak się miewam po tylugodzinnej ciąży. 

Męczyło mnie opowiadanie każdemu jak przebiegała ciąża, jak wielki kontent ofiarowało nam pojawienie się córeczki i tak dalej, i tak dalej. Nawet nie chce mi się streszczać tego wszystkiego krok po kroku, bo samo wspominanie było wyczerpujące.

Także ten tydzień mogę podpiąć pod zamknięty rozdział. Dzięki Bogu. 

-Mamo nie martw się Zayn cię odbierze z lotniska.- zapewniłam spokojnym tonem; karmiłam dziecko, jednocześnie rozmawiając przez telefon, dlatego można poświęcić chwilę by wyobrazić sobie jak komicznie wyglądałam.

-Zamówię taksówkę.- mama nadal tkwiła uparcie przy swoim. Miałam ochotę na nią nawrzeszczeć ze złości, że nie daje sobie nic wbić, jednak obecność córeczki mnie od tego powstrzymywała.- Twój Zayn nie wie jak wyglądam zacznijmy od tego. 

-A od czego są zdjęcia mamo?- rzuciłam. 

-Poza tym wolę jechać taksówką, oferują o wiele lepszych kierowców. 

-Mamo.- skarciłam ją, bo już wyczuwałam, że zamierza znowu obrażać Zayna. 

Nadal ma mu za złe to, że chciał porzucić mnie z dzieckiem, a doświadczenia z tatą tylko ją utrwaliły w nienawiść do niego.

-Przykro mi kochanie, ale za to będę posiadać do niego dozgonny uraz.-  oświadczyła.- Żaden frajer nie może krzywdzić mojej córeczki.

-Ale Zayn mnie nie krzywdzi mamo, jest wspaniały, cały czas dba o mnie i dziecko. 

-Pamiętaj skarbie, że niektórzy faceci ujawniają swoją prawdziwą osobowość jak już im nie zależy.- usprawiedliwiam te słowa matki tym, że dużo przeszła w życiu i stara się mnie uchronić przed kaleczącym losem. 

Kocham ją, jednak zdanie jakie ma na temat Zayna jest dla mnie jak siarczysty policzek, bo ten idiota jest dla mnie najważniejszy, tak samo jak córeczka.

Popatrzyłam na malutką, która już przestawała pić mleko i teraz zaczynała płakać. Wykręciłam oczami, uznając, że nie dam rady poskromić córki jednocześnie rozmawiając przez telefon z rozbrajającą mnie rodzicielką.

-Dobra mamo, muszę kończyć.- oznajmiłam przejrzyście.- Do zobaczenia później, adres znasz jakby co.

-Pa, skarbie.- i po tych słowach się rozłączyła, a ja odrzuciłam telefon na kanapę z poczuciem ulgi. 

Schowałam cycka z powrotem pod bluzkę i przytuliłam malutką, obchodząc się z większym wyczuciem niżeli trzymałabym najbardziej kruchą porcelanę. 

-Teraz czekamy na ojca i na żarcie, bo bez tego nie będzie więcej mleka.- rzuciłam do dziecka, które po chwili płaczu trochę się uspokoiło.

Po dłuższym kołysaniu jej, całowania w delikatną główkę mała zasnęła, a ja mogłam w końcu ułożyć ją w jej łóżeczku i w końcu zająć się sobą. Macierzyństwo to rzeczywiście nie łatwa sprawa - to stwierdzenie popiera wydarzenia z dzisiejszego ranka jak zostałam obsikana. 

Ułożyłam się wygodnie na kanapie i włączyłam telewizję, by obejrzeć powtórkę MasterChefa i wtedy drzwi wejściowe się otworzyły i do mieszkania wszedł Zayn. 

-Jestem padnięty.- jęknął opadając na skórzany fotel obok. Rozglądnął się po pomieszczeniu, po czym zmarszczył brwi podejrzliwie.- Gdzie mała? 

-Śpi geniuszu.- rozciągnęłam się na kanapie i rozciągnęłam odrętwiałe po całym dniu bierności ciało.- Nie uważasz, że warto byłoby jakoś nazwać dziecko? 

-Mila.- zaproponował lakonicznie.

-Chcesz nazwać tak dziecko, bo ma tak na imię twoja ulubiona aktorka?- uniosłam wyżej brew posyłając mu znaczące spojrzenie. 

-Nie czepiaj się.- poprawił swoją pozycję na fotelu.- Ty chcesz jej dać jakieś psie imię.

-Sansa nie jest psim imieniem. 

-Według mnie jest.- wzruszył ramionami i westchnął ciężko.- Naoglądałaś się Gry o Tron i teraz będziesz wyrażać swój zachwyt nawet w imieniu dziecka.

Mruknęłam parę niezrozumiałych przekleństw patrząc się w ekran telewizora. 

Usłyszałam jak Malik wstaje ze skórzanego fotela i po chwili poczułam jak jego osoba układa się wygodnie obok mnie na sofie. Przytulił mnie do siebie i umościł swoją głową w zagłębieniu między moją szyją a głową; jego zarost ocierający się o moją skórę wywoływał u mnie ciarki.

Wystarczy, że facet się do ciebie przytuli i cała złość wyparowuje w mgnieniu oka. Ugh.

-Zróbmy tak jak w Zmierzchu.- zaproponował Malik sennie.- Połączymy imiona naszych matek. 

-Wątpię by ich imiona mogły się sensownie złączyć w imię.- stwierdziłam.- Połącz Amandę z Trishą.

-To dajmy jej na imię Anonymous, śmiesznie będzie. 

Trzepnęłam Zayn w ramię. 

-Bądź poważny. 

-Ależ jestem kochanie, śmiertelnie poważny.- ucałował skórę na mojej szyi.- Może Conchobar? 

-Jesteś głupi Zayn. 

-Ale za to mnie kochasz.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Ten człowiek czasami potrafi być dobitnie przytłaczający. 

-Pamiętaj, że moja matka przylatuje do nas na weekend.- zaznaczyłam, by Malikowi nie uciekło to z głowy. 

-Dzisiaj?- jęknął z pretensją. 

-Tak, dzisiaj.- przytaknęłam.- W końcu ją poznasz. 

-Nie chcę jej poznawać. 

-Nie obchodzi mnie to. 

-A mnie nie obchodzi to, że ciebie to nie obchodzi.- mruknął. 

-To masz pecha, Malik. Pamiętaj, że zawsze możesz spać na dywanie.

Malik podniósł głowę i obrócił mnie na plecy tak, by nasze twarze były centralnie na przeciwko siebie.- Wiesz co zauważyłem?- rzucił, a na jego twarzy odmalował się lekki uśmiech. Popatrzyłam na niego wyczekująco.- Że bez bolca dostajesz pierdolca.- zaśmiał się, a ja rzuciłam w niego ostentacyjnie poduszką. 

Kurwa mu serio stanął, a ja poczułam się niezręcznie.

-Uspokój bolca i wyjeb stolca.

Malik ponownie się we mnie wtulił, rzucając poduszkę na fotel, bo mu przeszkadzała.

-Przy tobie on się nigdy nie uspokaja.


responsible ☀ mature sequelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz