☯ niezdecydowana

4.6K 302 37
                                    

za niedługo pojawi się baby Malik (*u*) cieszycie się? 



-Wyglądam w niej jak słoń w worku.- burknęłam skanując w lustrze swoje ciało. 

Sophia zmusiła mnie do założenia sukienki, która pomimo wystającego w niej brzucha, wisiała na mnie jakbym ubrała na siebie prześcieradło. Wyglądałam w niej okropnie, przy moim wielkim brzuchu cycki wydawały się na jeszcze mniejsze, a tyłka to już wcale nie było. Na domiar złego kiecka sięgała mi do połowy łydek i miała kolor fioletowy - czyli taki, który wcale mi nie pasował. 

Skrzywiłam się niechętnie i odwróciłam do siedzących na kanapie Sophii i Liama mając nadzieję na opinie z ich strony. 

-Bez przesady.- zaczął Liam uśmiechając się sztucznie; nie wiem czy robił dobrą minę do złej gry, bo wyglądam w tym fatalnie czy dlatego że Sophia kazała towarzyszyć nam w zakupach.- Wyglądasz kobieta w ciąży w worku. 

-Liam.- mruknęła Sophia z karcącym spojrzeniem.

-Nie powiedziałem nic złego.- jęknął. 

-Wyglądasz ślicznie.- uśmiechnęła się Smith pocieszająco.- Jednak chyba musimy jeszcze czegoś poszukać dla ciebie.- zauważyła, a w tym momencie Liam westchnął ciężko. 

-Nie mogłybyście tego załatwić same? Ślub jest za kilka dni, a muszę jeszcze załatwić muzykę.

-Trzeba było załatwić to wcześniej.- rzuciła Sophia. 

-Dobrze wiesz, że kapela z którą się umówiliśmy zrezygnowała!- obruszył się Payne, teatralnie gestykulując przy tym rękoma. Jego dłoń przez przypadek strąciła wazon z kwiatkami obok na stoliku, w efekcie czego porcelana zbiła się na sklepowym podłożu, a kwiaty i woda były pomieszane ze szklanymi odłamkami. 

Sophia złapała się za głowę. 

-Gdybyś mi nie kazała tutaj przychodzić to by tego nie było.- zauważył szatyn patrząc to na zbity wazon, to na swoją narzeczoną, która wyglądała jakby zaraz go miała pobić ze złości.

-Nie chcę niepotrzebnych sprzeczek przed samym ślubem Liam.- zaanonsowała i poprawiła kosmyki włosów wymykające się z jej luźnego koka.- Idź, najwyżej Zayn nas odbierze jak skończy pracę.- odparła, a na twarzy chłopaka odmalował się wyraz ulgi. 

-Dziękuję mój skarbeńku.- ucałował Sophię w policzek i z prędkością światła pognał do wyjścia. 

Zmęczona Sophia spojrzała znowu na mnie, a ja doskonale znałam odczucie, które formowało się w jej oczach. 

-Ma szczęście, że go kocham.- oświadczyła Sophia i oparła się na podłokietniku.- Ale zapłata za wazon i tak będzie szła z jego pieniędzy.

Pokręciłam głową i powolnym krokiem poszłam do przymierzalni, by przebrać tą idiotyczną sukienkę w coś wygodniejszego. Najwyżej pożyczę sukienkę ciążową od mamy Kayli, która zgodziła się bym w razie czego ją pożyczyła. 

Przynajmniej uchroni to mój portfel od wydatku. 

-Na kiedy masz termin porodu?- spytała Sophia. 

-Gdzieś za dwa, może trzy tygodnie.- mruknęłam niepewna, bo już serio nie pamiętałam daty przewidzianego porodu.- A czemu pytasz?

-Liam chciał mnie zabrać do Francji w podróż poślubną, a nie chciałabym przegapić narodzin waszego dziecka.- oznajmiła podekscytowanym głosem. Naprawdę mi było żal Sophii, że razem z Liamem nie może mieć dzieci. 

responsible ☀ mature sequelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz