☯przeszłość

3.8K 316 41
                                    

macie nieco wesoły nieco smutny rozdział.. bo tak

macie ode mnie dyspensę

dzisiaj.

-Będziemy tęsknić mamo.- powiedziałam przytulając ją mocno do siebie. 

Mama pogłaskała mnie po głowie w matczynym geście. Okay, ja już za nią tęsknię chociaż jeszcze nie wsiadła do tego pieprzonego samolotu. Od tak długiego czasu w końcu mogłam ją zobaczyć, a ten weekend tak szybko minął. 

Poza tym zostawiłam swoje dziecko pod opieką Kayli- nikt inny nie był wolny, by się zajać małą - i nie przewiduje, by skończyło się to czymś dobrym. 

Chciałam się rozpłakać, jednak wiedziałam, że robienie takich scen w moim dorosłym wieku to z lekka przesada. 

-Ja za wami również kochanie.- szepnęła, a jej zrozpaczony ton głosu w jakiś sposób dorwał się do mojego serca - poczułam jakby ktoś mi wbijał szpilę w sam środek. 

-Odwiedzaj nas częściej.- poleciłam, a z tyłu dobiegło nas potężne odchrząknięcie Zayna.- Zayn na pewno się ucieszy.- uśmiechnęłam się do mamy pokrzepiająco, żeby nic sobie nie robiła z nietaktu Malika. 

-Albo nie.- kaszlał, na co obie posłałyśmy sobie znaczące spojrzenie. 

-Jest zmęczony po pracy.- oświadczyłam, by naprawić choć odrobinę jego godności.

Musiałyśmy czekać na Zayna, aż skończy pracę by mógł nas zawieźć na lotnisko.

-Zayn tak bardzo będzie mi ciebie brakować.- ten sztuczny ton był jak najbardziej wypowiedziany z premedytacją. Gdy wzrok Zayn uciekał na wszystko dookoła, w akcie strachu i dezorientacji, rodzicielka przytuliła go mocno aż ten zaczął burczeć, że obowiązkowo potrzebuje zaczerpnięcia powietrza inaczej się udusi. 

-Pamiętaj, by dobrze wychowywać. 

-Mamo, wiem jak sobie poradzić w roli matki.- na to wykręciłam oczami, bo wielokrotnie już jej powtarzałam, że opiekowanie się dzieckiem mam już w małym paluszku.- Widziałaś jak się zajmowałam małą.

Zasługa czytania wątków w internecie. 

-Nie mówię o dziecku.- machnęła raptownie ręką.- Miałam na myśli jego.- dyskretnie pokazała palcem na Malika, który stał na tym lotnisku jak na rozstrzelanie. 

-Nie martw się, wychowam go jak należy.

Jeszcze raz uściskałam się z mamą na pożegnanie, a potem już patrzyłam jak z walizką w jednej ręce kieruje się przed siebie do samolotu. 

Aż nie wytrzymałam, kilka łez poleciało wzdłuż policzków.

-Nie maż się.- powiedział Zayn obejmując mnie ramieniem i wycierając opuszką palca te zakurwiałe, gorzkie łzy.- Kupię ci czekoladę jak będziemy jechać do domu.- pocałował mnie w skroń i czubkiem nosa zaczął smyrać mój mokry policzek. - Do tego pudełko z lodami.

-Czekoladowymi?- zerknęłam na niego już w nieco lepszym humorze. 

-Jakie tylko sobie zażyczysz. 

I tak o to, Zayn Malik przekupił moją rozpacz i złość słodyczami. 


*  *  *


Gdy weszłam do mieszkania, uderzyła we mnie przygnębiająca cisza. Dlaczego przygnębiająca? Bo zawsze gdzie jest Kayla, tam nie ma opcji by panowało milczenie i spokój. 

Chyba zaczęłam żałować, że z Malikiem od razu nie pojechaliśmy do domu.

Zaniepokojona powędrowałam do salonu, gdzie zastałam widok śpiącej i chrapiącej przyjaciółki przy włączonym telewizorze. Buzię miała otwartą (chyba się śliniła), a jej jedna ręka trzymająca pilota do telewizora zwisała ze skórzanej sofy. Wokół niej piętrzyły się góry papierków po MOICH cukierkach i opakowania chipsów. 

Dobra, byłam w stanie zaakceptować wpieprzenie żywności z mojego tajnego schowka, ale duże wystąpienie okruchów na podłodze, kanapie i ośliniona poducha to przesada. 

Daj spokój Lena, to Kayla wiedziałam na co się szykować.

Westchnęłam ciężko i wygrzebałam pilota z wiotkiej dłoni Kayli, by wyłączyć telewizję. Pogodzona z rzeczywistością udałam się do sypialni. Malik stał przy łóżeczku i z eterycznym uśmiechem przyglądał się naszej wspólnej córeczce. 

Podeszłam do niego i objęłam go rękami od tyłu, również spoglądając na śpiącego aniołka. 

Tak, aniołkiem mogę ją nazywać tylko jak śpi albo jak pije z cycka. 

-Przypomina mi ciebie.- szepnął Zayn. 

-Aż taka jest nieokrzesana? 

Malik zaśmiał się cicho i odwrócił do mnie przodem. Oparł się o łóżeczko i przyciągnął mnie bliżej siebie tak, że nasze klatki piersiowe się ze sobą stykały. 

-Taka piękna.- powiedział, patrząc mi głęboko w oczy. 

Jego oczy i uśmiech to lekarstwo na wszystko - potwierdzone info.

-Zachowanie też ma po tobie.- stwierdził.- Jest spokojna gdy śpi i jak je.- mruknął i oparł brodę o moje ramię.- Jak mogłem choćby przez chwilę pomyśleć, że jej nie chcę?- powiedział, a ja odsunęłam się kawałek od niego, by spojrzeć na mimikę jego twarzy. Jego wzrok utkwiony był w dalekim kącie pokoju; przygryzał nerwowo wargę, a oczami mrugał jakby coś go oślepiło.- Jak mogłem być takim zjebem i stchórzyć przed ojcostwem? 

Wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać. Oczy miał zaszklone i unikał kontaktu wzrokowego ze mną. 

Westchnęłam ciężko, zaniepokojona tym, że mój Zayn jest bliski emocjonalnego rozpadu ujęłam jego piękną twarz w swoje małe dłonie i nakierowałam ją tak by patrzył centralnie na mnie. 

Gdy jego spojrzenie dosięgło moje, widziałam jak łza opuszcza oko. 

Ej wracaj tam z powrotem!

-Jak mogłem tak cię skrzywdzić?- mówił załamującym się głosem.- Jak ja tak mogłem do kurwy nędzy?!

-Zayn, przestań.- zarządziła, gdy więcej łez zaczęło wypływać z jego oczu. Bez zastanowienia otarłam je rękawem bluzki, nie dbając o mokry materiał. 

-Nie przestanę.- pokręcił głową.- Nigdy nie przestanę żałować tego co zrobiłem. Przez własną głupotę prawie cię utraciłem. 

-Zayn.- powiedziałam, by w końcu się zamknął. Jego zrozpaczone spojrzenie błądziło po okolicach mojej skrzywionej w wyrazie zmartwienia twarzy.- Już jest dobrze, było minęło.- pogłaskałam go po głowie.- I przestań płakać, bo ja też się rozbeczę. Wiesz jaka empatyczna jestem. 

-Wiem.- westchnął zachrypłym głosem i potarł kciukiem moje usta.- Wiesz, że kocham ciebie i małą najmocniej na świecie, prawda?

Uśmiechnęłam się, a serce aż zaczęło jebać fikołki w moim wnętrzu.

-Jasne, że wiem.- przytaknęłam i przytuliłam go mocno do siebie. 

-Wyszedłem na beksę.- burknął i zaczął wycierać swoje poliki tak mocno, że zaczęły się pojawiać czerwone ślady. 

-Nie wyszedłeś na beksę, idioto.- pocałowałam go w czoło czule i subtelnie.- Prawdziwy facet z uczuciami też musi czasem popłakać. 

Jego ręce mocniej zacisnęły się wokół mojej talii. Zignorowałam fakt, że zaczął mnie dosłownie gnieść, kochałam tego faceta, a śmierć poprzez nieświadome zrobienie papki z moich organów przez wydaje się być nagrodą. 

To ani trochę nie jest dziwne. 

-Zgniotę cię uściskiem tak, jak zrobiła to ze mną twoja matka na lotnisku.

responsible ☀ mature sequelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz