macie nieco wesoły nieco smutny rozdział.. bo tak
macie ode mnie dyspensę
dzisiaj.
-Będziemy tęsknić mamo.- powiedziałam przytulając ją mocno do siebie.
Mama pogłaskała mnie po głowie w matczynym geście. Okay, ja już za nią tęsknię chociaż jeszcze nie wsiadła do tego pieprzonego samolotu. Od tak długiego czasu w końcu mogłam ją zobaczyć, a ten weekend tak szybko minął.
Poza tym zostawiłam swoje dziecko pod opieką Kayli- nikt inny nie był wolny, by się zajać małą - i nie przewiduje, by skończyło się to czymś dobrym.
Chciałam się rozpłakać, jednak wiedziałam, że robienie takich scen w moim dorosłym wieku to z lekka przesada.
-Ja za wami również kochanie.- szepnęła, a jej zrozpaczony ton głosu w jakiś sposób dorwał się do mojego serca - poczułam jakby ktoś mi wbijał szpilę w sam środek.
-Odwiedzaj nas częściej.- poleciłam, a z tyłu dobiegło nas potężne odchrząknięcie Zayna.- Zayn na pewno się ucieszy.- uśmiechnęłam się do mamy pokrzepiająco, żeby nic sobie nie robiła z nietaktu Malika.
-Albo nie.- kaszlał, na co obie posłałyśmy sobie znaczące spojrzenie.
-Jest zmęczony po pracy.- oświadczyłam, by naprawić choć odrobinę jego godności.
Musiałyśmy czekać na Zayna, aż skończy pracę by mógł nas zawieźć na lotnisko.
-Zayn tak bardzo będzie mi ciebie brakować.- ten sztuczny ton był jak najbardziej wypowiedziany z premedytacją. Gdy wzrok Zayn uciekał na wszystko dookoła, w akcie strachu i dezorientacji, rodzicielka przytuliła go mocno aż ten zaczął burczeć, że obowiązkowo potrzebuje zaczerpnięcia powietrza inaczej się udusi.
-Pamiętaj, by dobrze wychowywać.
-Mamo, wiem jak sobie poradzić w roli matki.- na to wykręciłam oczami, bo wielokrotnie już jej powtarzałam, że opiekowanie się dzieckiem mam już w małym paluszku.- Widziałaś jak się zajmowałam małą.
Zasługa czytania wątków w internecie.
-Nie mówię o dziecku.- machnęła raptownie ręką.- Miałam na myśli jego.- dyskretnie pokazała palcem na Malika, który stał na tym lotnisku jak na rozstrzelanie.
-Nie martw się, wychowam go jak należy.
Jeszcze raz uściskałam się z mamą na pożegnanie, a potem już patrzyłam jak z walizką w jednej ręce kieruje się przed siebie do samolotu.
Aż nie wytrzymałam, kilka łez poleciało wzdłuż policzków.
-Nie maż się.- powiedział Zayn obejmując mnie ramieniem i wycierając opuszką palca te zakurwiałe, gorzkie łzy.- Kupię ci czekoladę jak będziemy jechać do domu.- pocałował mnie w skroń i czubkiem nosa zaczął smyrać mój mokry policzek. - Do tego pudełko z lodami.
-Czekoladowymi?- zerknęłam na niego już w nieco lepszym humorze.
-Jakie tylko sobie zażyczysz.
I tak o to, Zayn Malik przekupił moją rozpacz i złość słodyczami.
* * *
Gdy weszłam do mieszkania, uderzyła we mnie przygnębiająca cisza. Dlaczego przygnębiająca? Bo zawsze gdzie jest Kayla, tam nie ma opcji by panowało milczenie i spokój.
Chyba zaczęłam żałować, że z Malikiem od razu nie pojechaliśmy do domu.
Zaniepokojona powędrowałam do salonu, gdzie zastałam widok śpiącej i chrapiącej przyjaciółki przy włączonym telewizorze. Buzię miała otwartą (chyba się śliniła), a jej jedna ręka trzymająca pilota do telewizora zwisała ze skórzanej sofy. Wokół niej piętrzyły się góry papierków po MOICH cukierkach i opakowania chipsów.
Dobra, byłam w stanie zaakceptować wpieprzenie żywności z mojego tajnego schowka, ale duże wystąpienie okruchów na podłodze, kanapie i ośliniona poducha to przesada.
Daj spokój Lena, to Kayla wiedziałam na co się szykować.
Westchnęłam ciężko i wygrzebałam pilota z wiotkiej dłoni Kayli, by wyłączyć telewizję. Pogodzona z rzeczywistością udałam się do sypialni. Malik stał przy łóżeczku i z eterycznym uśmiechem przyglądał się naszej wspólnej córeczce.
Podeszłam do niego i objęłam go rękami od tyłu, również spoglądając na śpiącego aniołka.
Tak, aniołkiem mogę ją nazywać tylko jak śpi albo jak pije z cycka.
-Przypomina mi ciebie.- szepnął Zayn.
-Aż taka jest nieokrzesana?
Malik zaśmiał się cicho i odwrócił do mnie przodem. Oparł się o łóżeczko i przyciągnął mnie bliżej siebie tak, że nasze klatki piersiowe się ze sobą stykały.
-Taka piękna.- powiedział, patrząc mi głęboko w oczy.
Jego oczy i uśmiech to lekarstwo na wszystko - potwierdzone info.
-Zachowanie też ma po tobie.- stwierdził.- Jest spokojna gdy śpi i jak je.- mruknął i oparł brodę o moje ramię.- Jak mogłem choćby przez chwilę pomyśleć, że jej nie chcę?- powiedział, a ja odsunęłam się kawałek od niego, by spojrzeć na mimikę jego twarzy. Jego wzrok utkwiony był w dalekim kącie pokoju; przygryzał nerwowo wargę, a oczami mrugał jakby coś go oślepiło.- Jak mogłem być takim zjebem i stchórzyć przed ojcostwem?
Wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać. Oczy miał zaszklone i unikał kontaktu wzrokowego ze mną.
Westchnęłam ciężko, zaniepokojona tym, że mój Zayn jest bliski emocjonalnego rozpadu ujęłam jego piękną twarz w swoje małe dłonie i nakierowałam ją tak by patrzył centralnie na mnie.
Gdy jego spojrzenie dosięgło moje, widziałam jak łza opuszcza oko.
Ej wracaj tam z powrotem!
-Jak mogłem tak cię skrzywdzić?- mówił załamującym się głosem.- Jak ja tak mogłem do kurwy nędzy?!
-Zayn, przestań.- zarządziła, gdy więcej łez zaczęło wypływać z jego oczu. Bez zastanowienia otarłam je rękawem bluzki, nie dbając o mokry materiał.
-Nie przestanę.- pokręcił głową.- Nigdy nie przestanę żałować tego co zrobiłem. Przez własną głupotę prawie cię utraciłem.
-Zayn.- powiedziałam, by w końcu się zamknął. Jego zrozpaczone spojrzenie błądziło po okolicach mojej skrzywionej w wyrazie zmartwienia twarzy.- Już jest dobrze, było minęło.- pogłaskałam go po głowie.- I przestań płakać, bo ja też się rozbeczę. Wiesz jaka empatyczna jestem.
-Wiem.- westchnął zachrypłym głosem i potarł kciukiem moje usta.- Wiesz, że kocham ciebie i małą najmocniej na świecie, prawda?
Uśmiechnęłam się, a serce aż zaczęło jebać fikołki w moim wnętrzu.
-Jasne, że wiem.- przytaknęłam i przytuliłam go mocno do siebie.
-Wyszedłem na beksę.- burknął i zaczął wycierać swoje poliki tak mocno, że zaczęły się pojawiać czerwone ślady.
-Nie wyszedłeś na beksę, idioto.- pocałowałam go w czoło czule i subtelnie.- Prawdziwy facet z uczuciami też musi czasem popłakać.
Jego ręce mocniej zacisnęły się wokół mojej talii. Zignorowałam fakt, że zaczął mnie dosłownie gnieść, kochałam tego faceta, a śmierć poprzez nieświadome zrobienie papki z moich organów przez wydaje się być nagrodą.
To ani trochę nie jest dziwne.
-Zgniotę cię uściskiem tak, jak zrobiła to ze mną twoja matka na lotnisku.
CZYTASZ
responsible ☀ mature sequel
FanficJest to sequel mature, jeśli nie przeczytałeś części pierwszej, a chcesz ją przeczytać - znajduje się ona na moim profilu. Jeśli chcesz, żeby twoje życie już nigdy nie było takie same - tym bardziej zachęcam do czytania XDDD 2016