bo ja lubię mieszać.
Przepraszam, jeżeli rozdział nie spełnił oczekiwań XD MOja przerwa w pisaniu zagościła na zbyt długo i tak jakoś trochę z prawy chyba wyszłam XD
Poza tym przychodzę tak padnięta ze szkoły, że normalnie siły na nic nie mam XDDDDD
Malik rozwarł szerzej swoje powieki i otworzył szeroko buzię, mało brakowało a i ja byłabym bliska zbierania szczęki z podłogi.
Oboje z zaskoczeniem wpatrywaliśmy się w funkcjonariuszy, którzy błotem zasyfili mi wycieraczkę. No kurwa, jakim cudem w takich upałach zdołali wdepnąć w błoto? Chwila...
Przygryzłam dolną wargę i skierowałam ten niepotrzebny wątek w moich myślach daleko w tyły głowy.
-To chyba jakaś pomyłka.- odezwał się Malik z uśmiechem pozbawionym wesołości.
Wyglądał jakby miał zaraz mi tu zemdleć.
-Opowie nam pan wszystko na komisariacie.- powiedział facet z gęstym, starczym wąsem koloru soli i pieprzu.
-Nigdzie z wami nie zamierzam jechać, nic nie zrobiłem!- wypierał się z Malik z wypiekami na policzkach. Był zły i zestresowany jednocześnie, widziałam to w jego miodowych oczach.Dobra w zachowaniu też się dało to odczytać.
-Oczywiście, nic pan nie robi, tak jak większość naszego więzienia.- niższy policjant wykręcił oczami. Miałam ochotę jebnąć mu centralnie między oczy.
-I tak jak wszyscy ludzie w waszym zawodzie.- uśmiechnęłam się do nich szyderczo czując piekielną satysfakcję z ich krzywych wyrazów twarzy.
Nie obchodziło mnie, że za jakieś bezczelne teksty skierowane do policji może mi się coś dostać.
Mężczyzna z potarł swojego ogromnego wąsa i zlustrował mnie spojrzeniem.
-Pamiętam cię jak siedziałaś na naszym posterunku za pobicie.- oświadczył beznamiętnie.- Na serio jesteście jacyś niewyżyci.
-Ja się mogę zaraz wyżyć.- zagroziłam z pewnym siebie wyrazem twarzy.
-Nie radziłbym.- odparł policjant.- Mogłaby pani być wtedy w jeszcze gorszych tarapatach niż pani partner.
W moim wnętrzu coś eksplodowało i poczułam niezłą furię. Jednak gdy dłoń Malika odnalazła moją i ścisnęła eterycznie w akcie przekazania mi pozytywnej energii, poczułam jakby wszystko ze mnie wyparowało. Dosłownie.
Tego mi brakowało tak bardzo, subtelnego dotyku Malika.
Ale zła i tak byłam.
-Lena daj spokój.- mruknął do mnie metodycznie. Poczułam się, jakbym otrzymała lakoniczną reprymendę od ulubionego nauczyciela.
-Co za patologia.-mruknął jeden z mundurowych, mając nadzieję, że żadne z nas tego nie usłyszy, jednak to minęło się z celem.- Albo pójdziesz z nami po dobroci, albo cię weźmiemy siłą, musimy wykonać swoją robotę człowieku.
Zayn westchnął ciężko i kiwnął głową.
Odwrócił się do mnie przodem i ku mojemu zdziwieniu ucałował mnie w czoło z takim uczuciem jakby dopiero co się we mnie zakochał. Po chwili oparł swoje czoło o moje, tak jak często się zdarza w romantycznych filmach.
-Wiem, że czasami naprawdę amatorsko i słabo to okazuję, ale...- urwał na chwilę, by nadać chwili napięcia.-...kocham cię.
Mnie zmroziło, a Malik zrezygnowany ruszył w stronę policjantów, jakby szedł na ścięcie.
Gapiłam się jak te dwa zjeby zakuwają w kajdanki Malika, a ja nie mogłam nic zrobić no!
Malik odwrócił się ostatni raz w moją stronę i posłał mi przepraszające spojrzenie nim został wyprowadzony z mieszkania.
* * *
-Jak to zabrała go policja?- rzucił zszokowany Gavin, zaraz po tym jak opowiedziałam jemu i Kayli historię z rana.
-No normalnie.- westchnęłam, przewracając oczami.
-Mnie to jakoś nie dziwi.- wtrąciła bezwstydnie brunetka, uciekając wzrokiem jak najdalej ode mnie.
Odpuściłam sobie torturowanie jej wywołującym poczucie winy spojrzenie i zwróciłam się ponownie do Gavina, który - w przeciwieństwie do Kayli - bierze sprawę na poważnie. Na szybkiego ubrałam moje białe, wygodne baleriny, bo nie zamierzałam biegać za Zaynem po policji w jakimś ekstrawaganckim obcasie.
Zadzwoniłam do Gavina i Kayli, by zajęli się Choney, gdyż nie chciałam zabierać jej ze sobą.
-Jakby co mleko jest w kuchni i błagam was, nie kłóćcie się przy dziecku.- powiedziałam biorąc z szafki telefon i chowając go do przedniej kieszeni rurek.
-Zastanawia mnie jak dziecko kiedyś przyjmie do siebie wiadomość, że jej rodzice co chwilę mieli do czynienia z policją.- zarzuciła Kayla z miną pełną zastanowienia.
-Nijak, bo się nie dowie.
-Gorzej jak odziedziczyła ten nawyk po was...- burknął niepewnie Gavin, na co fuknęłam pod nosem.
Nie miałam czasu z nimi debatować, bo śpieszyłam się na autobus, który miał mnie zawieźć na komisariat. Na ten sam, na który zabrali mnie gdy wszczęłam bójkę z blond pindą.
Oby moje dziecko było zrównoważone i nie brało przykładów z rodziców, których trzeba co chwilę wyciągać z rąk policji. My z Malikiem serio zaczynami przeistaczać się w rodzinne czarne owce.
Gdy opuściłam posesję bloków mieszkalnych, w oczy rzucił mi się wysoki chłopak z kapturem na głowie. Udało mi się dojrzeć jego twarz, a gdy zweryfikowałam te skomplikowane rysy podbródka i sylwetkę, automatycznie rzuciłam się w stronę Vina, który dziarskim krokiem szedł przed siebie po chodniku.
Dogoniłam go, a następnie zagrodziłam mu drogę. Skrzyżowałam ręce na piersi, a ten patrzył się na mnie spod przymrużonych oczu. Jedno oko miał podbite, a jego dolna warga była spuchnięta, jakby znajdowała się w niej nadmierna ilość botoksu.
Wyglądał koszmarnie, Malik nieźle go urządził.
-Co laluniu? Chcesz mnie pobić jak twój kochaś?- zakpił ze skrzywieniem w wyrazie twarzy.
-Gdybym zamierzała cię bić leżałbyś już na OIOMIE z jajami w gardle.- uśmiechnęłam się nieprzyjaźnie.
-To czego chcesz?
-Chce wiedzieć dlaczego znowu chcesz namieszać.
-Nie wiem o co ci chodzi.- wzruszył ramionami z dezorientacją.
-O to, że zakablowałeś Zayna na policję zjebie!- wydarłam się tak głośno, że aż para przechodniów po drugiej stronie ulicy posłała mi dziwne spojrzenie.
-Pobił mnie, więc miałem prawo.- na jego twarzy rozciągnął się złośliwy uśmieszek.
-Sprowokowałeś go.
-Nie moja wina, że nie umie panować na emocjami.- wykręcił oczami. Patrzyłam na jego opuchnięte oko, mając ochotę mu tak pogorszyć stan, że jego powieka już w ogóle nie będzie mogła się otwierać.
-Masz odwołać to, co nagadałeś na Zayna.- syknęłam stanowczo.
-Bo co? Zrobisz mi coś?- prychnął.- Nie boję się ciebie laluniu, a tym bardziej twoich małych i wiotkich ramionek.
Zacisnęłam wąsko usta z wściekłości.
-Masz to odwołać!- krzyknęłam i pchnęłam go. Ten ledwo co zareagował, bo tylko lekko się pochylił do tyłu na ten gest.
Zaśmiał się gardłowo i ten sam ruch wykonał na mnie z tym, że ja z impetem poleciałam na twardy chodnik, który poobijał mi dupsko.
Morderczym wzrokiem przejechałam po tym zjebie, który mnie popchnął i splunęłam na niego.
-Nie zawracaj mi więcej głowy, laluniu.- rzucił i jak gdyby nigdy nic ruszył przed siebie.
CZYTASZ
responsible ☀ mature sequel
Fiksi PenggemarJest to sequel mature, jeśli nie przeczytałeś części pierwszej, a chcesz ją przeczytać - znajduje się ona na moim profilu. Jeśli chcesz, żeby twoje życie już nigdy nie było takie same - tym bardziej zachęcam do czytania XDDD 2016