Więź emocjonalna.

1.1K 44 5
                                    


Wbiegliśmy na wzgórze i za bramą dostrzegliśmy Rilay. Siedziała tam i szlochała. Trochę, a nawet bardzo bałem się do niej podejść po tym co zobaczyłem w Wielkim Domu. Jednak wiedziałem, że nie mogę zostawić jej z tym wszystkim samej.

-Nie denerwuj jej, bo ona potrafi miotać błyskawicami.

-Co? Ale jak? Przecież mówiłeś, że to twoja siostra, więc to teoretycznie niemożliwe.

-To za długa historia, żeby ją teraz opowiedzieć, po prostu nie denerwuj jej i spróbuj ją uspokoić oraz jakoś jej pomóc.

-No, a ty? Co ty będziesz robił? Przecież to twoja siostra i ty wiesz co się stało, a ja nie mam bladego pojęcia o niej.

-No ja będę cię wspierać, a to że jej nie znasz to atut, ponieważ będziesz obiektywna i może coś wymyślisz innego, bo ja i Rilay teraz jedynie zabilibyśmy ojca.

-No dobrze, coś wymyśle jak zwykle.

Pomału podeszliśmy do niej, ale zatrzymaliśmy się jakieś pięć metrów dalej, aby w razie kolejnego ataku złości szybko uciec.

-Heej Rilay. Czy możemy porozmawiać?

-Nie! On cię tu wysłał? Zostaw mnie w spokoju, nie chcę z nikim rozmawiać. Słyszysz? Zostaw mnie!

-Poczekaj. Ojciec mnie tu nie wysłał, przyszedłem tu, bo się o ciebie martwię. Sam się dziwię, że to mówię, ale naprawdę się o ciebie martwię. Proszę pozwól mi sobie pomóc i porozmawiajmy.

Odważyłem się i podszedłem metr bliżej.

-A ona? Przyprowadziłeś widza, czy może ubezpieczenie? Ale nie musisz się martwić, wyczerpałam już swoją moc, nie będę strzelać błyskawicami, bo nie mam siły. Wszystko zużyłam na Posejdona, ale należało mu się i zrobiłabym to jeszcze raz. Ma szczęście, że go tu nie ma, bo może zebrałabym jeszcze trochę mocy.

Kiedy mówiła o porażeniu Posejdona kolejny raz to mimowolnie się uśmiechnąłem. Należało mu się za to co nam zrobił, a bardziej za to jak potraktował Rilay.

-To moja dziewczyna Annabeth. Chciałem, żebyście porozmawiały, bo ona będzie bardziej obiektywna ode mnie no i jest dziewczyną, więc może będzie ci łatwiej z nią rozmawiać niż ze mną.

-Hej, naprawdę nie przyszłam się tu pośmiać, ani drwić z ciebie. Chciałabym ci pomóc. No i Percy ma rację, że lepiej będzie jak ja z tobą porozmawiam, bo nie oszukujmy się on nie jest w tym najlepszy. Czy mogłabyś przejść za bramę, bo obecność półboga przyciąga potwory jak magnes?

-Teraz to wszystko jest mi już obojętne, czy będę żyć czy zginę. Tak naprawdę to już sama nie wiem co mam czuć a tym bardziej robić.

Kiedy tak słuchałem co mówi, wczuwałem się w jej położenie i ja sam czułem się okropnie, jakby coś mnie rozrywało od środka. Może naprawdę łączyła nas jakaś więź empatyczna? Bo to co się działo nie było normalne.

-Rilay, proszę porozmawiajmy. Spróbujemy ci pomóc z Percym. Sama w tym stanie nic dobrego nie wymyślisz, a wręcz przeciwnie możesz zrobić sobie albo komuś krzywdę.

Annabeth szturchnęła mnie, żebym ją w tym momencie wsparł, bo od tego zależało czy Rilay zostanie z nami.

-Tak. Nie chcemy ci zaszkodzić. Przyszliśmy cię wesprzeć oraz pomóc. Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale tak jakby czuję twoje emocje. Wiem, że brzmi to głupio, ale wiem jak się teraz czujesz. Pomiędzy nami jest jakaś więź empatyczna. Proszę pozwól sobie pomóc. Wejdź do obozu.

-Ja,  ja też czułam twoje emocje w czasie rozmowy w gabinecie. Czułam narastający gniew, mój i czyjś skierowany na ojca. Nie to już nie jest mój ojciec, nie potrafię już go tak nazwać. To co on zrobił, przez te lata okłamywał mnie, ja mam mętlik w głowie i nie mogę myśleć racjonalnie. Muszę, muszę znaleźć sobie gdzieś jakieś spokojne miejsce z daleka od Posejdona i wszystkiego co się z nim wiąże, żeby poukładać myśli, przemyśleć, podjąć jakieś decyzje.


Percy Jackson i skrywana siostra.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz