Wizyta i pojedynek.

328 11 5
                                    


-To co, zaczynamy?

-Jasne.

-Cofnijcie się od siebie i przygotujcie swoją broń. Pamiętajcie, macie do dyspozycji miecze, w beczkach jest woda, Rilay ty także możesz użyć pioruna, Zeus z chęcią popatrzy jak sobie z nim radzisz oraz wszystkie chwyty dozwolone. Nie możecie tylko się mocno ranić. Tak, więc zaczynajcie.

Pojedynek się zaczął. Rilay na początku tylko odparowywała moje ataki, robiła tarcze z wody, albo przy zetknięciu się naszych mieczy raził mnie delikatnie prąd, przez co odskakiwałem. Jeden taki odskok właśnie wykorzystała i natarła. Poruszała się szybko i zwinnie tak jakby tańczyła. Każde jej uderzenie było dokładnie przemyślane oraz silne. Obecnie nie używała już swojej mocy tylko posługiwała się mieczem. Miałem wielką ochotę zabawić się trochę swoimi umiejętnościami panowania nad wodą, więc zerknąłem ukradkiem na beczkę z wodą, ale ona to dostrzegła, wyprzedziła mnie. Lewą ręką zabrała całą wodę z beczki i pokierowała ją za arenę, tym samym pozbawiając jej mnie i siebie. Na szczęście przez te kilka lat nauczyłem się przyzywać wodę tylko musiałem się mocniej skupić. Nie wiem czy w walce z Ray mi się to uda, bo nacierała teraz na mnie z wielką siłą. Całe skupienie kierowałem na tą drobną dziewczynę z mieczem od naszego ojca.

Walczymy już tak z pięć minut i żadne z nas nie odpuszcza ani trochę. Tłum wokół nas skanduje imię Rilay, tylko kilka osób kibicuje mi. Większość bogów w skupieniu siedzi na swoich tronach i obserwuje każdy nawet najmniejszy nasz ruch. Tylko chyba Ares i Apollo wydzierają się do mojej siostry dopingując ją i podpowiadając jakie ruchy może zastosować.

W końcu miałem pecha i z mojej ręki został wyrwany miecz, który poleciał daleko stąd, bo aż pod trybunę za Rilay. Zapadła wtedy głucha cisza a następnie wybuchły gromkie wiwaty oraz oklaski. Skoro zostałem pozbawiony broni, muszę posłużyć się moją mocą. Próbowałem się szybko skupić i przywołać wodę z jeziorka albo ziemi. Siostra nie była na tyle miła i nie pozwoliła mi na dłuższą przerwę w walce. W momencie kiedy natarła na mnie chlusnąłem wodą w jej twarz. Myślałem, że już ją powaliłem, gdy w pewnym momencie cała ta woda odwróciła się w moją stronę. Nie spodziewając się tego ruchu runąłem do tyłu, a na mnie naskoczyła Rilay i przygniotła do ziemi, jednocześnie przykładając miecz do gardła. Jej oczy były zrobiły się jasno niebieskie i biła z nich jakaś rządzą. Nie sądzę, żeby to była ta mordu, ale wyraz jej twarzy wydawał się przerażający.

Na szczęście opamiętała się, gdy podbiegła do nas wrzeszcząca Ann i Ares, zły że ona nam przerywa. Rilay zeszła ze mnie ze zwycięskim uśmiechem na twarzy, natychmiast zostałem przytulony przez moją dziewczynę, a Ray poszła w kierunku bogów. Teraz pewnie czekała ją pogadanka o tym jak walczyła i tak dalej. Kiedyś mi o tym opowiadała, więc nie zapowiada się chyba dobrze.

Pierwszy podszedł do niej Ares i przytulił.

-No Amazonko, spisałaś się wspaniale, dawno nie widziałem takiej zaciętości oraz chęci wygranej. Jestem z Ciebie bardzo dumny i żałuję, że nie jesteś moją córką. A wy moje dzieci, bierzcie z niej przykład, od jutra macie całodzienne treningi z Rilay, aby się podciągnąć w walce.

Niektórzy nie byli zadowoleni z postanowienia Aresa, jednak po otrzymaniu groźnego spojrzenia od razu zamilkli. Potem Rilay rozmawiała jeszcze z Ateną, Afrodytą, która krytykowała jej roztrzepaną fryzurę, Apollem śpiewającym pieśń o pokonaniu bliźniaka, czyli mnie, Hadesem, który zaszczycił nas swoją obecnością, czego nigdy jeszcze w obozie nie było. Kolejny był także Zeus a na sam koniec podszedł nasz ojciec.

-Percy ty także tu podejdź.

No to szykuje się rodzinna pogadanka i pewnie zostanę skrytykowany za swoją przegraną.

-Dobra robota dzieci. Rilay już wielokrotnie widziałem w akcji, ale ty Perseuszu także spisałeś się wspaniale. Mam tylko jedną prośbę, tego typu walki róbcie tylko dla zabawy, a nie aby się zemścić na tej drugiej osobie.

I tu wzrok ojca wylądował na Rilay.

-A ty Percy, nie kompromituj siostry przed znajomymi i przede wszystkim żadnych chłopaków w jej pokoju, bo jest jeszcze za młoda. Także nie spuszczaj jej za często z oka, bo potrafi czasami porządnie nabroić.

-Yhhhh tato, musiałeś? Przecież mam szesnaście lat i mam prawo do odrobiny prywatności oraz robienia co chcę z moimi znajomymi, bo w końcu jakiś mam. No i może tego typu pogadanki przeprowadzaj gdzieś na osobności a nie na środku areny, gdy cały obóz się na nas patrzy. Uwaga, na dzisiaj koniec tego przedstawienia, więc wszyscy wracajcie do swoich zajęć no chyba, że chcecie oberwać. Dziękuję!

-Czy to tyczy się również nas?

-Nie miałam was na myśli, ale jeśli chcesz Aresie to możemy urządzić sobie mały sparing, tylko jeśli Zeus się zgodzi oczywiście.

Tak, więc resztę dnia moja siostra spędziła na treningu z bogami, a ja biegałem w tą i z powrotem po niektórych półbogów, ponieważ ich "rodzice" sobie o nich przypomnieli i chcieli sprawdzić umiejętności swoich dzieci. Nie wiem co się porobiło z tymi bożkami, ale nagle przypomnieli sobie o nas, nie dość że złożyli nam kolejną wizytę, to jeszcze rozmawiali oraz trenowali. No jeśli trenowaniem można nazwać krytykę każdego ruchu. Najlepiej za wszystkich z pewnością bawiła się Rilay, bo cały czas uśmiechała się do każdego i głośno śmiała z żartów Apolla. Na pewno każdemu z nas przydał się taki dzień ze swoim boskim rodzicem, zwłaszcza, że zbliża się wojna. Coś czuję, że to spotkanie od samego początku było sprawką Rilay, potrzebowała tylko odpowiedniego pretekstu aby zaprosić bogów bez podejrzeń reszty obozowiczów, więc padło na mnie. 

Percy Jackson i skrywana siostra.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz