Cichy dzień rodzeństwa.

337 20 0
                                    

Kolejny dzień, kolejne treningi. Od wczoraj nie rozmawiam z siostrą. Chyba jest na mnie zła, ale ja nie czuję się niczemu winny, bo chciałem dla niej jak najlepiej i pewnie niedługo to zrozumie. Żeby jej pokazać, iż nie jestem urażony tym co wczoraj powiedziała, poszedłem na jej trening z domkiem Aresa, żeby popatrzeć jak sobie radzi w nowej grupie.

Gdy przyszedłem na arenę, usiadłem na trybunach gdzieś z boku, aby nie zauważyli za szybko mojej obecności. na początek Rilay walczyła z Trevorem, a potem z Clariss. Oczywiście oba pojedynki wygrała. Myślałem, że jej przeciwnicy będą źli i zaczną się drzeć, że oszukiwała, a oni tylko się śmiali i przezywali między sobą. Nigdy bym nie pomyślał, że zobaczę taką Clariss, roześmiana i miła, nie wyzywała Ray za przegraną z nią. Ta dziewczyna na prawdę potrafi sobie sprzymierzyć każdego. No ale skoro udało jej się z każdym z bogów to z obozowiczami też tak było.

Ulotniłem się z areny zanim ktoś mnie zobaczył i poszedłem na swoje zajęcia, oczywiście byłem spóźniony na walkę wręcz, dlatego musiałem się zmierzyć z kimś od Aresa.

Po lekcji miałem łucznictwo, na którym już była Rilay. Nie zamieniliśmy żadnego słowa, tylko spojrzeliśmy kilka razy na siebie i tak minął nam trening. Potem był tylko obiad i kilka zajęć. Między mną a siostrą nic się nie zmieniło. Tak jak ostatnio przyszła z tymi od Aresa i wyszła. Do końca dnia nie widzieliśmy się za dużo, tak jakby nie chciała mojego towarzystwa, pewnie musiała przemyśleć parę rzeczy i mam wielką nadzieję, że przejrzy w końcu na oczy i mnie zrozumie.

Po ostatniej lekcji jaką okazało się latanie na pegazach poszedłem do domu, aby zmienić strój i pójść z Ann na spacer do lasu. Trochę się zdziwiłem, gdy w środku zastałem Rilay ubraną w długą, strojną suknię i uczesaną w koka. A na głowie miała jeszcze przepaskę zdobioną jakimiś kamieniami szlachetnymi i perłami. Wyglądała jak prawdziwa księżniczka, aż przez moją głowę przeszła myśl, aby się jej pokłonić. Ale wybąkałem tylko w jej kierunku:

-Idziesz do ojca czy na Olimp?

-Do ojca. Gdybym szła na Olimp byłabym w tradycyjnym greckim chitonie. Wezwali mnie na spotkanie do zamku, więc muszę się stawić w sukni. Prawdopodobnie chodzi o jakiś zbuntowanych bożków, których trzeba uspokoić. Jako, że Tryfon, już wyjaśniam to syn Posejdona i Amfitryty, nie radzi sobie z tym, to ja muszę pomóc Posejdonowi.

-Tylko ciebie zaprosili?

-Mhm, a co chciałbyś być przy tym jak jakiś pomniejszy bóg wydziera się na cały pałac, a my staramy się go uspokoić i przekonać do naszych racji? No powiem ci, że bywa czasem śmiesznie, ale lepiej się dzisiaj nie zjawiaj w pałacu, bo nie masz doświadczenia w negocjacjach, a z tego co wiem co sprawa jest poważna. Teraz muszę już iść, ale napomknę ojcu twój temat i może kiedyś nam pomożesz, zastąpisz tego idiotę Tryfona, bo ostatnio przez niego prawie zostałam żoną jednego z setek bogów rzek.

Rilay skierowała się do drzwi i już miała wyjść kiedy zawołałem:

-Ślicznie wyglądasz w tym stroju, no i jeśli chcesz to cię odprowadzę do zatoki.

-Jasne, dzięki.

Wyszliśmy oboje z domku i skierowaliśmy się w stronę plaży, gdzie miał czekać na nią ktoś ze straży ojca. Gdy szliśmy tak przez obóz, wszyscy byli wpatrzeni w moja siostrę. No ale nie dziwie się im, bo w końcu jest najprawdziwszą księżniczką, jedyną córką boga mórz i wygląda olśniewająco. Najlepsza była mina ludzi od Aresa. Rozdziawione usta i mega zdziwienie. Po chwili podbiegł do nas Trevor i zaczął z nami iść oraz rozmawiać z Rilay.

-Rilay, to znaczy księżniczko. Kurczę nie wiem jak do ciebie się zwracać, no bo jesteś półbogiem i jeszcze teraz do tego księżniczką, no ja się pogubiłem.

-Zwracaj się do mnie Rilay, ale w towarzystwie mojego ojca lepiej księżniczko, bo on jest na to wyczulony. No i jestem zwykłą półboginią, tylko czasami muszę trochę porządzić pod wodą.

-No dobra, więc Rilay chciałem ci powiedzieć, że wyglądasz nieziemsko i każdy chłopak ślini się na twój widok, no i chciałem się spytać czy potrenowalibyśmy dzisiaj wieczorem.

-Chętnie, tylko nie wiem kiedy wrócę. Jeśli na tyle wcześnie, że będzie jeszcze możliwy trening to wpadnę do twojego domku, a teraz wybacz, ale już mnie oczekują w pałacu.

W momencie kiedy Rilay założyła suknię zaczęła chodzić z gracją i wypowiadać się tak inaczej, nawet nie wiem jak to opisać. Zaimponowała mi tym jak szybko potrafi zmienić się w dyplomatkę i prawdziwą księżniczkę. Kiedy doszliśmy już do plaży czekał tam transport w postaci czegoś w stylu karety ciągniętej przez hipokampy. Jeden gość ze służby zamkowej otworzył jej drzwi i pomógł wejść. Potem odjechali w kierunku pałacu.

Dzień minął mi dosyć szybko. Dużo czasu spędziłem razem z Ann w lesie, a potem poszliśmy do mojego domku, gdzie co jakąś godzinę zjawiał się Trevor z pytaniem "czy Rilay już wróciła". Niestety, a może na szczęście jeszcze się nie pojawiła w obozie. Jestem strasznie ciekaw co dzieje się tam pod woda, ale mam nadzieję, że nie wydadzą jej za mąż jak ostatnio, co twierdziła Ray.

Nie pamiętam kiedy, ale razem z Annabeth usnęliśmy na kanapie, obudziliśmy się dopiero rano przytuleni do siebie. Na szczęście dzisiaj jest sobota i nie musimy się spieszyć. Muszę iść tylko zobaczyć czy moja siostra wczoraj wróciła i wypytać o szczegóły. Zapukałem do jej pokoju i nie było żadnej odpowiedzi, więc wszedłem. Łóżko było pościelone, więc musiała najwyraźniej nie wrócić na noc. Mam nadzieję, że nic się nie stało, tylko rozmowa pewnie się przeciągnęła i została w swoim starym pokoju u ojca.

Percy Jackson i skrywana siostra.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz