Aurelia powoli przetwarzała wszystkie informacje. Jej matka, Isabelle, przeszła na ciemną stronę mocy, nie umarła, a teraz jako Ren siedziała obok niej i odwoziła ją do rebeliantów. Nie. Nie, nie i nie! To się nie może dziać naprawdę. To sen, to musi być sen. Aurelia bezszelestnie uszczypnęła się w ramię. Niestety, kobieta obok to zauważyła. I musiała zacząć rozmowę.
- Nie wierzysz w to, kim jestem?
-Raczej w to, że mnie ratujesz.
-Ustalmy jeden fakt, kotku : Jestem twoją matką! - kobieta powiedziała to z takim luzem, że Aurelia na chwile zamilkła. Po chwili jednak się odezwała.
-Taaaaaak.... Masz wogóle świadomość tego, że twoja druga córka, ta prawdziwa, żyje? - Aurelia uniosła jedną z brwi. Isabelle zamurowało.
-Słucham?! Możesz powtórzyć?
-Naprawdę tego nie czujesz? Ona żyje! I jest Jedi. Będzie dążyła do pokonania ciemnej strony. - Isabelle całe życie przebiegło przed oczami. Nie, nie! Rey będzie próbowała ją zabić! Jej córeczka... ją...
-Ale jak to? Będzie chciała zabić własną matkę?
-Nie. Jasna strona nie jest taka, jak wy. Ona okazuje litość i zrozumienie. Wy nie . Jesteście straszni, źli i bezwzględni. Rey nie będzie chciała cię zabić, ponieważ jeszcze jest człowiekiem. Szkolenie na Jedi nie polega na stwarzaniu bezmyślnej maszyny do zabijania. Polega ona na skupieniu i ciężkim treningu bez użycia prania mózgu!
-Ale kto mógł szkolić Rey? - Isabelle miała kolejne pytania.
-Tylko jedna osoba mogła to zrobić. Jest tylko jeden Jedi w całej Galaktyce. - co jeszcze powie Aurelia?!
-Luke Skywalker?! Ale to... niemożliwe!
-Czemu nie? Nie umarł. Twoja córka go odnalazła. A On ją wyszkolił.
-I teraz będzie próbowała mnie pokonać.... Nie! Nie pozwolę na to!
-Nie będzie. Czy nadal życzysz sobie, abym nie pisnęła im o tobie ani słówka?
-No... może tylko Jedi. I nie tak, żeby całą Rebelia o mnie wiedziała.
-Jasne. Gdzie jest ta baza?
-Już niedaleko.
&&&
-Chodź, Rey. -westchnęła Leia. - Pojdziemy do statku.
-Jasne - Rey również nie była dziś tak wesoła.
Kiedy Jedi znajdowały się w hangarze, zauważyły coś dziwnego, co właśnie nadlatywało.
-Statek najwyższego porządku, nie, proszę nie teraz! -krzyknęła Leia - generale - powiedziała włączając swój komunikator - niepokojący obiekt zbliża się do bazy.
-Jasne. To statek najwyższego porządku. - tymczasowy generał połączył się komunikatorem z ludźmi siedzącymi przy działach - wyślijcie do nich strzał ostrzegawczy.
&&&
- Teraz lecę w dół. Tam wysiądziesz i pobiegniesz do rebeliantów. I pamiętaj...
- Tak, ani słowa, Mamo...
-Dobrze. Zaczynamy! Lepiej zapnij pasy - To mówiąc Isabelle gwałtownie poleciała w stronę ziemii, w ostatniej chwili hamując. Zatrzęsło. Mocno. Cholera, czy oni tylko tak latają w tym najwyższym porządku?! Isabelle otworzyła "drzwi" od statku. Aurelia wysiadła nimi, a przybrana matka za nią.
-Biegnij. Biegnij, dziecko, nie oglądaj się za siebie. Najwyższy porządek może tu przylecieć.
-A co z tobą? Czy ty? ... - dziewczyna nie dokończyła
-Wrócę tam. Nic nie wiedzą. Wszyscy, którzy mogli być świadkami myślą, że cię zabiłam. - Aurelia poczuła ukłucie w sercu. Została zabita. - No, leć. - to mówiąc, przytuliła dziewczynę, która niepewnie odwzajemniła uścisk.
-Dobrze. Żegnaj! - dziewczyna obejrzała się za siebie ostatni raz i pobiegła w stronę bazy. Jak najszybciej.
&&&
-Generale, ... obiekt odleciał - powiedziała Leia przez komunikator.
-Widzę. Ciekawe, czego chciał - tu Lando zrobił krótką przerwę.- Oby nie wrócił.
-Oby. Miejmy nadzieję, że nic nie planuje. - Kobieta rozłaczyła się. Nie zdążyła jednak na długo zrezygnować z używania komunikatora, gdyż za chwilę odezwał się dźwięk wiadomości. Spojarzała na urządzenie. Lando.
"Leio, z racji środków bezpieczeństwa na dziś zrezygnujecie z misji. " Generał uśmiechnęła się.-Rey, możesz iść. Lando, dobry generał dał nam wolne. A jak Lando ma humor, to warto korzystać - puściła do niej oczko.
-Jasne. Umm... cześć. - Dziewczyna udała się do swojej kwatery.
Rozejrzała się po pokoju. Był cholernie duży. Mogłoby tu mieszkać nawet i pięć osób. Miała nadzieję, że w najbliższym czasie znajdą jej współlokatorkę. Niestety, na razie na to się nie zanosiło.
Rey nie była zmęczona. Właściwie, to nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Rozejrzała się po pokoju. W oczy rzuciło jej się drewniane pudełko. Leżało tam, gdzie je wczoraj. Rey nie zdążyła przetestować broni poprzedniego dnia - wezwano ją do patrolu. Teraz podeszła wolno do pudełka. Otworzyła jego wieczko, po czym jej oczom ukazała się metalowa rękojeść miecza. W samym środku znajdował się solidny, biały guzik. Nad nim został włożony piękny, żółty kryształ. Rey miała ochotę wyjąć go i zobaczyć, jak pięknie wyglądałby w słońcu, ale bała się, że coś zepsuje. W pewnym momencie nawet wyciągnęła po niego rękę, ale w ostatnim momencie cofnęła ją. Odetchnęła. Nie pozwoli opanować się pokusie. Uruchomiła miecz. Klinga świeciła przepięknym, żółtym światłem. Rey zamachnęła się, a miecz wydał charakterystyczny dźwięk. Rey zamachnęła się drugi raz... i trzeci.... i czwarty.... piąty...
&&&
"To chyba tu - myślała Aurelia - Tak, Isabelle wskazała mi właśnie tą budowlę. "- Dziewczyna wcisnęła zielony guzik.
-Witaj, w jakiej sprawie przebywasz? - rozległ się głos droida. Wyraźnie czekał na odpowiedź. Tyle, że Aurelia nie wiedziała, co powiedzieć.
-W.... wpuść mnie. Nie mam broni.
-Zaakceptowano. - Aurelia otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Już? Tak po prostu?
Coś w rodzaju drzwi otworzyło się. Aurelia śmiało weszła. Podążyła korytarzem.
&&&
W czasie, gdy Rey była zajęta treningiem przy użyciu nowego miecza świetlnego, w jej pokoju odezwał się głos droida :
-Rey, ktoś obcy wszedł do bazy. Jako najsilniejsza jednostka powinnaś to sprawdzić.
Rey była nieco zła, że przerwano jej test miecza, no, ale cóż, musiała to sprawdzić. Podążyła więc długim korytarzem. Na nadajniku, który miała na ręce widziała, że tajemniczy gość jest tuż obok. Jeszcze jeden zakręt, drugi i...
Dzisiaj taki dość krótki. Nie zabijcie ;-;
W mediach oczywiście Isabelle 😉
CZYTASZ
Where are you?
Fanfiction" -Nie możesz - powiedziała Rey. -Niby dlaczego? Renom nikt niczego nie zabrania. - Kylo patrzył na nią ciemnym i pełnym nienawiści wzrokiem. -Nie masz wyjścia. Nie możesz. Wszyscy zginiecie, to tylko kwestia czasu. Możesz tu zostać, lub pójść ze...