Aurelia spacerowała po ogrodach królewskich na Naboo. A więc tak wyglądał koniec... Piękny ogród, życie w pałacu. Nie wiadomo, kiedy znowu najwyższy porządek będzie zagrażał galaktyce. Póki co jednak chciała odpocząć. Zaproszenie ze strony przyjaciółki Rey - księżniczki Lary cała rodzina Skywalkerów przyjęła z uciechą. Reszta Rebelii rozproszyła się po galaktyce. Większość wróciła do domów. Księżniczka Leia zareagowała bardzo agresywnie na wieść o zabiciu jej syna. Konieczne było wysłanie jej do szpitala psychiatrycznego. Aurelia wierzyła, że stara Leia jeszcze wróci. Jej prawnik zaginął, nikt nie wie gdzie się znajduje. Lando wrócił do swojego miasta w chmurach, a Poe... Właściwie od miesiąca, to jest od ostatniej misji, Aurelia go nie widziała. Zaczynało jej go brakować. Był wieczór, Skywalkerowie właśnie zjedli kolację przy akompaniamencie fortepianu. Nawiasem mówiąc nadworny pianista Lary był świetny! Królowa pasjonowała się muzyką. Miała własną orkiestrę, którą sama utrzymywała. Nawet teraz z okna na trzecim piętrze słychać było grającego skrzypka. Aurelii jednak to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, muzyka ją relaksowała. Mimo, że wieczór był chłodny, dziewczyna miała na sobie delikatną, białą, prześwitującą sukienkę. Lubiła chłód. Popatrzyła na swój dekold. Był on na tyle duży, że ukazywał dość sporą bliznę, jaka została jej po ranie. Dziewczyna usiadła na ławce obok małego stawu i zamknęła oczy wsłuchując się w dźwięki skrzypiec oraz szum wody. Nigdy nie sądziła, że kiedyś wieczory będzie spędzała właśnie tak. Nagle usłyszała znajomy głos parę metrów od niej.
- Aurelio...
Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na postać. Dameron.
- A więc jednak przyleciałeś tutaj?
- Chciałem cię przeprosić. - Powiedział, podchodząc bliżej. Aurelia wstała. Poe delikatnie przejechał ręką po miejscu, gdzie dziewczyna miała bliznę. - Ja... Nie wiem, co mnie opętało. Mimo to wiem, że nie zasługuję na życie po tym, co ci zrobiłem...
- Przestań. Było, minęło. Teraz już nic nie zrobisz.
- Wybaczysz mi?
- Już dawno ci wybaczyłam. Nie każdy ma tyle cierpliwości co Jedi.
- Ja... Nie wiem jak ci dziękować.
- Naprawdę nie musisz... Nie lubię mieć do nikogo żalu... A zwłaszcza do osób, które... - przerwała zawstydzona.
- Które...? - spytał niepewnie Dameron.
W tle słychać było tylko skrzypce grające cichą, piękną i romantyczną melodię. Aurelia nie powiedziała już nic. Po prostu złączyła swoje wargi z wargami Poe.
------------
Czemu wymiotuję? 😂😂
Nie umiem pisać romantycznych scen, wybaczcie 😊
CZYTASZ
Where are you?
Fanfiction" -Nie możesz - powiedziała Rey. -Niby dlaczego? Renom nikt niczego nie zabrania. - Kylo patrzył na nią ciemnym i pełnym nienawiści wzrokiem. -Nie masz wyjścia. Nie możesz. Wszyscy zginiecie, to tylko kwestia czasu. Możesz tu zostać, lub pójść ze...