- Finn! - wykrzyknęła Rey ostatkiem sił. Ona także bezwładnie odpadła na ziemię, mdlejąc. Aurelia spojrzała z przestrachem. Następnie jednak otrząsneła się i podbiegła do siostry, która dość szybko odzyskała przytomność.
- Chodź, musimy się stąd wynosić.
- Nie! Ja go uratuję! Ja to zrobię ja...
- Rey - Aurelia spojrzała jej w oczy - oni nas wszystkich zabiją. Jemu już nie pomożesz. Ale sobie tak.
- Siłą mnie tam zaniesiesz!
- Robi się - powiedziała, mocą unosząc ją w powietrzu.
- Puszczaj! Leć sama, pozwól mi odejść. - Rey próbowała się szarpać na wszystkie strony, przez co Aurelia parę razy prawie ją opuściła. Nagle połprzytomna dziewczyna poczuła uderzenie w głowę.
- Przykro mi, ale znacznie utrudniasz mi to zadanie. - powiedziała Aurelia, prowadząc mocą nieprzytomną już Rey. Chciała już jak najprędzej znaleźć się z bazie. Popatrzyła w stronę Poe. Stał nieruchomo od momentu, kiedy zobaczył, jak ciało czarnoskórego odlatuje w dal.
Aurelia położyła Rey w gdzieś na statku i podeszła do Poe.
- Ja... ja rozumiem, że to dla ciebie duży ból, Poe, ale proszę cię, musimy uciekać! - popatrzyła na niego że łzami w oczach, podczas, gdy ten stał, nie ruszając się. - Poe!!! - wykrzyknęła dziewczyna. - Proszę... - szepnęła cicho. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Pilot jednak nie ruszał się. Zdawał się nie zwracać uwagi na nic dookoła. - Proszę cię, Poe. Zrób to dla mnie, dla siebie. Pozwól mi się uratować. - powiedziała Aurelia błagalnym tonem. Poe jednak nadal pozostawał w bezruchu. Kolejne strzały rozbrzmiewały, coraz bliżej ich statku. W końcu podwojono ich ilość. Aurelia nie chciała tego dłużej tolerować. Wzięła Poe za rękę i po prostu pociągnęła go do statku. Nie stawiał oporu. Po prostu milczał. Posadziła go na siedzeniu w czymś w rodzaju pokoju, sama udając się do kokpitu. Nie wiedziała, czy będzie umiała to poprowadzić. Ale będzie musiała spróbować. Próbowała się skupić. Nie było to jednak łatwe : dwoje osób najdroższych jej sercu właśnie leży w szokiem po stracie trzeciego Bliskiego jej przyjaciela. A ona musi zatrzymać łzy pod powiekami i walczyć dalej. Ona nie może płakać. Ktoś musi być twardy. I tym kimś jest ona. Skupiła się, co nie było łatwe. Targały nią silne emocje po tak bezpośrednim otarciu się o śmierć. Całą swoją wolę walki i wygranej przeładowała na stery. Kiedy już skończyła tą krótką medytację, była gotowa. Podniosła odpowiednią dźwignię, delikatnie podrywając statek do lotu. Leciutko tylko ocierając się o ziemię, maszyna wystartowała. Udało się. Dziewczyna wiedziała, że musi liczyć na to, że nikt nie pośle za nimi pościgu. Wtedy byłaby przegrana. Nie może liczyć na pomoc Poe, ani tym bardziej Rey, która leżała nieprzytomna. Ale czy można tu powiedzieć "tym bardziej", skoro ani jedno, ani drugie nie pomogłoby jej?
...
Poe leżał, tępo wpatrując się w sufit. Dopiero teraz zaczęła do niego docierać ta wiadomość : Finn nie żyje. Był jego najlepszym przyjacielem i towarzyszem. A teraz już... go... nie ma. Po policzku pilota chyba po raz pierwszy od straty rodziców spłynęła łza. Najwyższy porządek mu za to zapłaci. Tak, zemści się. Zobaczą, jak to jest cierpieć. Kiedyś na pewno.
...
Rey otworzyła jedno oko. Ostatnie co pamiętała to wielki wybuch. A, i ciało wylatujące w powietrze. Właśnie... Łzy napłynęły jej do oczu. Finn... dlaczego to on? To ją wybuch powinien zabić. Albo powinna towarzyszyć przyjacielowi. Ale nie. Ten okrutny los spotkał kogoś, kto na to nie zasłużył. Jeszcze Aurelia zabrała ją na statek, siłą! Rey podniosła się, jednak zaraz potem niektóre punkty w jej polu widzenia zaczęły robić się czarne, więc dziewczyna znowu się położyła. Pewnie Aurelia i Poe sterują teraz statkiem, nie przyjmując się tym. Rey czuła wstręt do wszystkiego, co istnieje w Galaktyce, jednak zaraz przypomniała sobie o zachowaniu spokoju. Postanowiła wyciszyć się i trochę pomedytować, aby trochę sie otrząsnąć.
&&&
- Jak myślisz, czy oni wrócą? - pytała męża, patrząc przez szklane okno w ich kwaterze. Przez te kilka dni żyli już ze sobą, jakby nic nigdy ich nie rozdzieliło.
- Pewnie, że tak - powiedział Luke, nie zwracając zbytnio uwagi na to, co mówi. Strugał właśnie przy biurku jakąś niezbyt udaną figurkę - przyzwyczaił się do tego zajęcia, gdyż na bezludnej wyspie była to jedyna jego rozrywka. Jego żona westchnęła i usiadła na łóżku.
- A jeśli nie wrócą? Jeśli coś im się przytrafiło? - Luke wstał i podszedł do niej.
- Isabelle, zapominasz chyba o najważniejszej zasadzie Jedi : spokój. Zawsze JEST jakieś prawdopodobieństwo, że ktoś zginie, gdziekolwiek by się nie znajdował. Zawsze, rozumiesz? Nie przejmuj się tak, one ją już dorosłe. Nie pamiętasz, czego uczył się mistrz?
- Zależy który... - kobieta uśmiechnęła się zadziornie. - Czy ten, który tylko dokończył moje szkolenie, czy mój ojciec?
- Myślę, że to nie ma znaczenia. - Luke uśmiechnął się. - Spokój, kochanie, spokój. To najważniejsze, co musimy teraz zachować.
&&&
Dolatywali. Nareszcie. Pięć godzin lotu samemu i w gorącym kokpicie na pewno nie przyniosło nic dobrego. Aurelia otarła pot z czoła. Miała tylko nadzieję, że jej przyjaciele nic nie zrobią - owszem, także żałowała śmierci Finn'a, ale teraz musiała tylko dotrzeć do bazy. Wtem do kokpitu weszła Rey. Wyglądała na dość roztrzęsioną, jednak było z nią znacznie lepiej - była ubrana w nowy, czysty strój, włosy zaplotła w warkocz, a jej twarz była cała blada, nie jednak czerwona, jak poprzednio. Weszła do kokpitu powolnym, nadal niepewnym i zdradzającym załamanie krokiem.
- Co jest? - spytała Aurelia, nie patrząc na Rey, a jedynie w lusterko przy swoim stanowisku.
- Umarł mój najlepszy przyjaciel, nie było łączności z moją siostrą przez trzy dni... nic mi nie jest. - Dziewczyna ciężko westchnęła. Aurelia przełknęła ślinę, po czym zapadła głucha cisza. Ona też chętnie zaczęłaby opłakiwać przyjaciela. Ale nie mogła. Nie chciała dać po sobie znać słabości. I musiała być silna. - Teraz sobie myślę... że żałuję. Tego, że za każdym razem, kiedy miałam możliwość spędzenia z nim czasu, nie wykorzystałam jej. Tego, że nie chciałam razem z nim pracować. Tego, że wtedy nie uciekła razem z nim. Może dziś byłoby inaczej? Po policzku Rey spłynęła jedna z wielu wylanych dziś łez. Spojrzała na Aurelię. Milczała. Rey usiadła na siedzeniu i westchnęła. Kliknęłam przycisk uruchamiający sterowanie. Nie chciała tylko płakać. Chciała pomóc siostrze.
...
Poe patrzył na kamery. Aurelia. Nie pozwoliła mu ratować przyjaciela. On żył! To wszystko jej wina. Poe był tego pewien. Dlaczego? Była jego przyjaciółką, a jednak... nie chciała ratować Finn'a. Czemu to zrobiła? Pójdzie się na niej zemścić...
"Nie! Stój, Poe, przestań. Nie poddawaj się ciemnej stronie tak łatwo!" - Poe ponownie opadł na łóżko.
&&&
- Patrz, Luke! - pisnęła Isabelle. - Nareszcie wracają!
- Widzisz? - Luke mruknął. - mówiłem - powiedział, nawet na nią nie patrząc. Isabelle poirytowana odwróciła się od niego, a zaraz potem usłyszał trzask zamykających się drzwi. Co jej sie stało?
CZYTASZ
Where are you?
Fanfiction" -Nie możesz - powiedziała Rey. -Niby dlaczego? Renom nikt niczego nie zabrania. - Kylo patrzył na nią ciemnym i pełnym nienawiści wzrokiem. -Nie masz wyjścia. Nie możesz. Wszyscy zginiecie, to tylko kwestia czasu. Możesz tu zostać, lub pójść ze...