-Ja... jestem twoją... córką? Jak????? Kim jest moja matka? Czemu mnie porzuciłeś? - te i tysiąc innych pytań rodziło się w tamtej chwili w głowie Rey.
-Twoja matka... przeszła na ciemną stronę mocy już dawno... nie wiem, gdzie się obecnie znajduje... czy żyje. Ja sam po stracie moich padawanów... uciekłem. Nie chciałem, aby ktoś mnie znalazł... aby...
-Bałeś się - powiedziała Rey - -bałeś się, że Kylo Ren cię znajdzie! - dziewczyna była wściekła.
-Nie... - powiedział Luke. Nie bałem się. Ja po prostu... już nic nie miałem. Nie wiedziałem, że żyjesz. Nie miałem nic do stracenia. Przecież gdybym wiedział... wróciłbym...
-Aaaa... moja matka? Kim ona była? - spytała Rey już spokojniej. Po jej oku spływała tylko mała łza.
-Ona... była świetną Jedi. Ostatnią. - Luke zamyślił się - Leia, - kontynuował - którą pewnie znasz, była jej przyjaciółką. Twoja matka była jednym z najlepszych pilotów ruchu oporu. Wszyscy ją podziwiali, była bardzo oddana, opanowana, spokojna, wszyscy brali z niej przykład i podziwiali ją. Jednak potem dowiedzieliśmy się, skąd te wszystkie cechę. W jej krwi płynęła krew Jedi. A więc została Jedi, po ukończeniu szkolenia u swojego ojca... mistrza Kenobi...- w tym momencie Rey zamurowało. Kto jeszcze z bohaterów Galaktyki nie jest jej rodziną?! - Więc twoja matka i ja razem szkoliliśmy naszych padawanów. Nasze życie było ciche, spokojne, ale... nudne. Cały swój czas poświęciliśmy naszym uczniom l. Ale kiedy okazało się, że moja żona spodziewa się dziecka... od tej chwili wszystko się zmieniło. Przede wszystkim życie Isabelle, gdyż tak właśnie miała na imię twoja matka . Codziennie zostawała w naszym małym domku, kiedy ja udawałem się na szkolenie. Jednak zdawałem sobie sprawę z tego, że kiedyś dziecko się urodzi. I wtedy będzie potrzebowało ojca. A dotychczas musiałem poświęcić padawanom cały czas. Więc... teraz musiałem wybrać. I... wybrałem moją rodzinę. Bo... no bo ona była dla mnie ważniejsza. Chyba rozumiesz? Więc wtedy ci ambitniejsi padawanowie strasznie się zdenerwowali. Nie dziwię im się. W końcu całe swoje życie poświęcili szkoleniu. Wśród nich był młody Ben Solo. On w ogóle nie mógł się z tym pogodzić. Przez gniew powolutku, małymi kroczkami zaczął się zmieniać. Był na mnie wściekły. Pewnego dnia, tuż przed porodem mojej żony zorganizowałem spotkanie z padawanami, na którym postanowiłem odnaleźć ich rodziców, a jeśli nie żyją, znaleźć im godny dom u moich przyjaciół. Jedna taka osoba trafiła też do nas, ale teraz chyba już nie żyje. Jednak na tym spotkaniu pojawił się Ben Solo. Wtedy już jako Kylo Ren. Zabił moich byłych uczniów. Ale nie wszystkich. Uratowała się Aurelia, która znalazła swój dom u nad, mała Lilianna, którą oddałem mojej siostrze i... jakiś chłopak, który wylądował u rodziny na coruscant. Ale Aurelia i Lilianna już nie żyją. Opowiem ci, dlaczego. No więc Ben Solo bo zabiciu ich stał się oficjalnie Renem. Tym razem dążył do zbicia ciebie. Tak, ciebie. Pewnej nocy wtargnął do mojego domu. Zabrał ciebie i Aurelie, kiedy spałyście. * Ale jednak... jakoś... ty się odratowałaś. Jak? Albo co pamiętasz?
I tu Rey zaczęła swoją opowieść. O życiu, o tym, jaka była samotna, o zbieraniu złomu, o spotkaniu BB-8, Finna, o ataku, o ucieczce o tej całej chorej misji, o spotkaniu z Leią i wreszcie : o śmierci Hana Solo. W tym momencie Luke niespokojnie się poruszył i przybrał smutny wyraz twarzy. Han, jego najlepszy przyjaciel nie żyje.
-I tak... Leia przysłała mnie tutaj.
-Abym cię wyszkolił?
-Tak.
-W takim razie od jutra bierzemy się do ćwiczeń! - Luke nagle się ożywił i energicznie wstał z kamienia na którym siedział.
Rey nie rozumiała jego zachowania. Zawsze wydawał jej się taki... cichy, miły, spokojny, pomocny, a teraz... Takie ożywienie, ekscytacja. No, dobrze, może ona go nie znała, ale ciekawe, co powie Leia na te jego... zmiany nastroju?
![](https://img.wattpad.com/cover/74564080-288-k641323.jpg)
CZYTASZ
Where are you?
Fanfiction" -Nie możesz - powiedziała Rey. -Niby dlaczego? Renom nikt niczego nie zabrania. - Kylo patrzył na nią ciemnym i pełnym nienawiści wzrokiem. -Nie masz wyjścia. Nie możesz. Wszyscy zginiecie, to tylko kwestia czasu. Możesz tu zostać, lub pójść ze...