Wylądowali. Do bazy najwyższego porządku mieli jeszcze trochę do przejścia. Szli więc jakieś dwie godziny. Co tu mówić - przechadzka minęła im na rozmowie. Takiej normalnej, o ich dotychczasowym życiu.
...
- Dobra. To co? Idziesz uszkodzić ten reaktor, a ja na ciebie tu czekam ? - Spytał się Dameron.
- Jeżeli się bardzo boisz, możesz zostać.
- No, ale skąd. Jak tak w ogóle mogłaś przypuszczać? Ja jestem tylko pilotem.
- Oficjalnie. No, żegnaj, Poe - Aurelia weszła dziarskim krokiem do bazy. Znała hasło, a jak? Wyuczyła się dokładnie czego trzeba, kiedy siedziała w więzieniu.
Poe stał z otwartymi ustami. Ta kobieta nigdy nie przestanie go zadziwiać. Chciałby, aby .... Poe! Co się z tobą do cholery dzieje?!
...
Aurelia szła niepewnym krokiem w stronę dowodzenia. Będzie musiała załatwić kilku szturmowców. Eh, niestety. Przystawiła ucho do drzwi. Usłyszała głosy kilku szturmowców i generała Hux'a . Tylko tyle ? To będzie bardzo łatwa misja. Postanowiła wejść z zaskoczenia. Przecisnęła się do szybu wentylacyjnego. Na szczęście w pokoju jego krata znajdowała się w samym rogu, toteż nikt jej nie zauważył, kiedy wyślizgnęła się z szybu. No, dobra, może to jednak dobrze, że Hux zawsze drze się na cały głos? W każdym razie wszyscy szturmowcy wlepiali wzrok w generała. Dobrze, Aurelia może zacząć. Wyjęła miecz świetlny i odbezpieczyła go. Robiła to wszystko jak najciszej, aby głupi szturmowcy jej nie usłyszeli. I rzeczywiście - nikt na nią nawet nie spojrzał. Powoli, bezgłośnie zabiła pierwszego szturmowca. Rozejrzała się po pozostałych. Nic. Nawet żadnego, małego ruchu głowy. Ciekawe, czy oni coś słyszą przez te maski? Z może mają tylko podłączony głos Hux'a? Tak, żeby nie słyszały nic innego? Nie wiadomo. Kiedy była pewna, że nikt jej nie słyszy, zabiła kolejnego szturmowca. Na sali było ich z czterdziestu, toteż tak bezgłośne zabicie ich wszystkich zajęło Aurelii trochę czasu. A najlepsze było to, że Hux przemawiając patrzył w górę, więc nie widział tego, co robi Aurelia. A ta rozkręcała się na dobre. Kiedy został jej ostatni szturmowiec, dziewczyna unieruchomiła go i wdarła mu się do umysłu, każąc mu tym samym powiedzieć:
- Generale.... chyba mamy gościa. - a następnie zza jego pleców wyrosła niebieska klinga miecza świetlnego.
- Witaj, generale Hux. Słyszałam, że jakiś więzień zbiegł. - to mówiąc, Aurelia podbiegła do niego i przystawia mu klingę do twarzy.
- A jednak jesteś po stronie zdrajców ? - Wtem drzwi do pomieszczenia otworzyły się.
- Aurelia. Zdaje się, że to dobrze, że mamy dla ciebie rywala? - w pokoju rozległ się mechaniczny głos Kylo Rena.
- Ren. Tak bardzo wstydzisz się swojej parszywej twarzy, że aż nosisz tą maskę? A może to twój głos? Słaby i wysoki, jak na Rena przystało?
- A jednak dołączyłaś do zdrajców?
- Zdrajców czego? Jakiegoś powalonego starucha? Który chce radzić galaktyką? Po waszej stronie są tylko słabe osoby! Po prostu jest ich więcej.
- Znowu weźmiemy cię do celi!
- Najpierw będziecie musieli mnie pokonać!
- To chyba nie będzie trudne.
- Jeszcze się okaże. - Gdy to powiedziała, Lily stanęła przed nią, a Kylo Ren razem z Hux'em wyszli z sali.
- I co? Braciszek cię zostawił, aby samemu zwiać? Oooo, to takie przykre. Teraz już wiesz, czym jest ta cała ciemna strona!
CZYTASZ
Where are you?
Fanfiction" -Nie możesz - powiedziała Rey. -Niby dlaczego? Renom nikt niczego nie zabrania. - Kylo patrzył na nią ciemnym i pełnym nienawiści wzrokiem. -Nie masz wyjścia. Nie możesz. Wszyscy zginiecie, to tylko kwestia czasu. Możesz tu zostać, lub pójść ze...