Rozdział XV - skup się i wycisz.

181 17 9
                                    

- Luke? Aleś się zestarzał! - Isabelle wybuchnęła śmiechem. Zaraz potem dołączyła do niej reszta. Isabelle podbiegła do Luke'a, wtulając się w niego.

- Ty za to jesteś chyba wiecznie młoda. - Skywalker objął żonę ramieniem.

- Ciemna strona mocy mnie nie wymęczyła.

- Ale już nigdy na nią nie wrócisz.

- Nigdy - trwali w uścisku jeszcze przez jakiś czas. Luke patrzył zatroskany na córki.

- Ja... właściwie nie przyszedłem bez powodu. - oderwał się od żony, a ta spojrzała na niego z lekką obawą. - Lando przydzielił wam - tu zwrócił swój wzrok w stronę Aurelii i Rey - misję. Niebezpieczną. Polecicie razem z Poe i Finn'em na nową bazę starkiller i będziecie obserwować generałów oraz Renów w ukryciu przez kilka dni. Może uda wam się zyskać jakieś przydatne informacje . - Luke cicho westchnął.

- Kiedy wylatujemy? - spytała Rey, wyraźnie zaciekawiona sprawą.

- Zaraz... - Skywalker popatrzył smutno.

- No, i to rozumiem! - krzyknęła ochoczo Aurelia - lecimy po miecze świetlne i możemy lecieć. Coś jeszcze mamy tam wziąć?

- Taaak - zawahał się Luke - pewnie dostaniecie kilka tubek że składnikami odżywczymi. Nie będziecie brały tam jedzenia. Ale weźmiecie składniki odżywcze w wygodnym opakowaniu.

- Jasne. To co, Rey, idziemy?

- Chyba musimy.

I wyszły z sali treningowej, kierując się do swoich kwater aby wziąć miecze świetlne.

Pół godziny później Luke i Isabelle patrzyli na swoje córki, które w dość dużym statku kosmicznym odlatywały z nadzieją, że może jeszcze dzięki nim uda się ocalić wolność, o którą ruch oporu tyle walczył.

&&&

- Obudź w sobie gniew! Przez kogo jesteś w zbroi?! Pomyśl o nim, kop, bij! Nie pozwól, aby wściekłość cię opuściła - nowa mistrzyni Lilianny nie krzyczała. Ona dosłownie darła się. Słychać ją było na całą bazę starkiller. Była nawet głośniejsze od maszyn, które budowały nową bazę. Maude Ren z tego właśnie znano. Potworna i bezduszna jędza. Jednak jej trening był skuteczniejszy niż innych mistrzów. Ale, co za tym idzie, bardziej wymączający. Tutaj chodziło bardziej o bieganie, niszczenie droidów, a - jeżeli zajdzie taka potrzeba - zabijanie pierwszych lepszych szturmowców z korytarza. Ale to właśnie było to, czego Lilianna pragnęła najbardziej - bezgraniczna władza i gniew. Tak, ona jako jedyna z zakonu Ren nie kierowała się strachem. Nie. W niej budził się prawdziwy gniew. To, co Renowie myśleli, że mają, ale jednak się mylili. Oni się Bali. A tylko Lily, nieprzeciągnięta na ciemną stronę mocy że strachu mogła uwolnić gniew. Przy treningu mistrzyni - było to wręcz pewne!

Dziewczyna spojrzała na swoje ciało - zbroja. Zakręciła jej się w oku łza. Kylo Ren! To wszystko jego wina! Łzy przerodziły się w gniew. Zaczęła biec i rozbijać z całej siły droidy treningowe.

- Dobrze - powiedziała do siebie mistrzyni Maude, wiedząc, że jej uczennica nie usłyszy tego przez zbroję. - Mogłabyś się bardziej postarać - rzekła już głośniejszym, niezadowolonym głosem. Lilianna skończyła, gdy usłyszała słowa mistrzyni. W ustach Maude tamte słowa to był prawdziwy komplement. - Możesz już iść - rzuciła obojętnie. Lilianna wykonała jej rozkaz. Nie chciała o nic jej wypytywać, ani - co gorsza - powiedzieć, że nie jest zmęczona. Bo nie była. Zbroja regenerowała jej siły tak, że nawet nie zdążyła ich zużyć.

&&&

Aurelia założyła hełm, aby otrzymywać polecenia od Poe i Rey. Razem z Finn'em siedzieli przy działach - nie lecieli przez najbezpieczniejszą część galaktyki.

- Widzisz coś? - odezwał się czarnoskóry, który właśnie wszedł do kabiny.

- Czy widzę coś przez ten hełm, czy na zewnątrz? - Aurelia uśmiechnęła się.

- Cokolwiek. Raczej gdyby to pierwsze nie było prawdziwe, to drugie także. - Finn usiadł na swoim miejscu.

- Prawdopodobnie. Dookoła statku jest czysto, a w hełmie widzę doskonale. - powiedziała dziewczyna.

- Czyli najlepsza z możliwych odpowiedzi. - Chłopak założył własny hełm.

- No, jasne. Siadaj przy tych działach i pomóż mi.

- Na razie nie ma w czym, możemy pogadać.

- Teraz możemy pogadać, ale zaraz możemy zostać zestrzeleni. - powiedziała zirytowana Aurelia, która próbowała choć trochę zrozumieć mechanizm dział. Nie znała się na strzelaniu nic a nic.

- Rozluźnij się trochę - chłopak zdjął jej ręce z panelu sterowania, na co dziewczyna gwałtownie się wyszarpnęła.

- Finn, to nie czas na pogaduszki. Nie chcemy się roztraskać - wylatywali coraz dalej , a Aurelia chciała jeszcze bardziej się skupić.

- No jasne - czarnoskóry zajął się działami - Ale jak to się właściwie obsługuje?

- Też chciałabym wiedzieć!

- Uuuuu, No to mamy problem.

- Zauważyłam. A ty chcesz jeszcze gadać! Okey, spokojnie, skontaktuję się z Poe, będzie dobrze. - Dziewczyna włączyła komunikator. Nie zdążyła jednak wybrać numeru Poe, gdyż zobaczyła statki najwyższego porządku niedaleko nich. - Oj niedobrze - powiedziała dziewczyna cicho i zbladła. "Spokojnie Aurelia. Jak na szkoleniu. Wycisz się. Nie myśl o niczym więcej. Moc się poprowadzi" - przypomniała sobie słowa Luke'a podczas Ataku Rena. Wtedy to, jako najmłodszego padawana, ojciec ukrył ją w schronie, aby Ren jej nie znalazł. A jednak. Na szczęście, Aurelia... pokonała go! Po pół godzinie przyszły po niego droidy medyczne. A więc teraz.... też się uda.

Dziewczyna zamknęła oczy, skupiając się. Wyciszyła się, nie myśląc o niczym - tak jak przed laty poradził jej ojciec. Nagle jej ręka znalazła się na jednym z guzików. Dziewczyna śmiało wcisnęła go. Po krótkiej chwili zobaczyła, że ze stali wylatuje pocisk. Był on jednak na tyle słaby, że nie doleciał do statku najwyższego porządku. Dziewczyna powróciła do medytacji. Tym razem przekręciła w swoją stronę niebieską gałkę. Znowu przycisnęła tamten przycisk. I po raz kolejny widziała pocisk lecący w stronę wrogiego statku! Tylko tym razem nie spadł, ale też nie trafił w statek najwyższego porządku. Uśmiechnęła się. Zwiększyła siłę pocisków tak, jak kazała jej moc. I tym razem udało się. Trafiła. I po raz kolejny. I znowu i tak za każdym razem.

W końcu, kiedy że statków zostało już naprawdę niewiele, dziewczyna jednym, celnym strzałem trafiła jeden z nich tak, że spadł on na pozostałe, których szczątki wyleciały w przestrzeń kosmiczną. Udało się. Dziewczyna była z siebie dumna. Finn patrzył na nią zdziwiony.

- Jak? - zdążył wydusić.

- Nie wiem. Jakoś tak... nie mam pojęcia. - zobaczyła na swoim komunikatorze napis "Poe". Za chwilę w pomieszczeniu rozległ się jego głos.

"Finn? Jak ty tak szybko nauczyłeś się strzelać?! Przepraszam, ale nie mogłem się dodzwonić na twój komunikator. Pomóż trochę Aurelii, może też zacznie strzelać. "

- Ale Poe.... to nie ja strzelałem. To Aurelia nas uratowała.

"Naprawdę?! Jak to zrobiłaś, strzelałaś już kiedyś?!"

- Nie, nigdy. Ale za to jestem Jedi - dziewczyna się uśmiechnęła. To samo zrobił Dameron po drugiej stronie komunikatora.

Jak wam minął pierwszy dzień? Mi po prostu genialnie! Ale zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy tak się cieszą. Może są jacyś średnio fajni nauczyciele? Moi, jak na razie są cudowni. Chyba nie ma lepszego słowa. Mam też klasę, w której na razie znam sześć osób, ale się ich pozna ;) tak, niektórzy z was też wracają, a nie idą do nowej szkoły ;) więc dla was w prezencie na pocieszenie wesoła i optymistyczna Ala robi maraton ;) przygotowywałam go tyle, ile jeden rozdział, więc tempo ekspresowe ;))))

Where are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz