Aurelia pochwyciła kij, czyli zapasową broń Rey. Wybiegła że statku. Przystanęła na chwilę na podeście, wypatrując kogoś. Trwało to kilka sekund, następnie biegiem skierowała się w stronę drzwi wyjściowych, gdzie czekali na nią rodzice. Dziewczyna spojrzała na nich oczami pełnymi smutku.
- Proszę, nie pytajcie o nic - wcisnęła im w ręce broń Rey, z pakunkiem broni Poe i mieczami świetlnymi - chcę mieć pewność, że nic sobie nie zrobią. - powiedziała Aurelia ze łzami w oczach. Następnie tłum zebrany przy ich statku mógł zobaczyć zielonooką dziewczynę zmierzającą w stronę statku, z którego wyprowadziła Rey, w miarę normalnym stanie. Trzymając ją za rękę podbiegła z nią do droidów medycznych, oddając im ją pod opiekę. Spojrzała za siebie, zawracając do statku. Z Poe może być gorzej. Przekazała coś droidom, a potem zniknęła na parę godzin w wejściu do bazy. Chwilę później do statku poleciał helikopter, który zabrał wpół przytomnego Damerona. Isabelle i Luke dość niepewnie przyglądali się tamtej sytuacji.
&&&
- Mogę wejść? - Isabelle zapukała do kwatery Aurelii. Wiedziała już co się stało i całkowicie rozumiała, dziewczyna nie chciała, aby Rey wyszła sama ze statku.
- Tak... - odrzekła Aurelia, mimo, że jej matka była już od jakiegoś czasu w jej pokoju. - Co się stało? - spytała, gdyż na jej twarzy ujrzała smutek.
- Poe uciekł. Wyrwał się lekarzom i uciekł razem z aparaturą. Nie wiadomo, czy przeżył. Z medycznego punktu widzenia nie. - kobieta westchnęła.
Aurelia nic nie powiedziała. Wstała i wyszła. Isabelle zrozumiała, że lepiej nie poruszać przy niej ani przy nikim innym tego tematu.
&&&
- Dobrze się czujesz? - spytała Aurelia siostrę. Znajdowały się na oddziale szpitalnym, do którego przetransportowano Rey.
- Wprost wspaniałe - słowa dziewczyny były nasączone sarkazmem. - w ogóle nie straciłam właśnie kogoś, kogo... Przyjaciela. W ogóle nie straciłam przyjaciela.
Aurelia uśmiechnęła się pod nosem, mimo wspomnienia o tragedii.
- Słyszałaś... - zaczęła drżącym głosem - Słyszałaś o Poe?
- Taaak... - Rey od razu zrobiła się spięta - podobno wyrwał się, dosłownie, razem z aparaturą, którą siłą zepsuł. Jedno ze skrzydeł szpitalnych jest doszczętnie zniszczone.
- Ale co nim mogło kierować? - Aurelia uniosła jedną.
- Tego nie wie nikt. Przypuszczalnie gniew po stracie przyjaciela. Słabe umysły bardzo łatwo przeciągnąć na ciemną stronę. - na te słowa siostry Aurelia niespokojnie się poruszyła - Mogło też chodzić o zemstę na ruchu oporu. W końcu gdyby nie my, nie doszłoby do tej misji.
- Jestem ciekawa, czy przeżył.
- Lekarze uważają, że to po prostu niemożliwe, aby wpółżywy człowiek bez aparatury mógł przeżyć, nie wspominając o tym, że wyleciał skradzionym z hangaru statkiem.
- To prawda. Ale pomyślmy logicznie: tak naprawdę tylko ty uległaś poważnym obrażeniom no i Finn, który... - Tu zrobiła małą pauzę i spuściła głowę. Kątem oka dostrzegła łzę spływającą po policzku siostry. - W każdym razie Poe nie odniósł większych obrażeń. Nie mam pojęcia, co zdiagnozowali lekarze, ani tym bardziej, co z nim zrobili. Ale wiem jedno: Poe mógł przeżyć, a nawet jest to bardzo prawdopodobne, bo tak naprawdę nic mu nie było, czego lekarze nie wzięli pod uwagę.
- W sumie to masz rację. - Rey, mówiąc to, zauważyła triumfalny uśmiech na twarzy Aurelii. - Tobie chyba zależy, aby przeżył, co? - Spytała uśmiechniętą siostę.
CZYTASZ
Where are you?
Fanfiction" -Nie możesz - powiedziała Rey. -Niby dlaczego? Renom nikt niczego nie zabrania. - Kylo patrzył na nią ciemnym i pełnym nienawiści wzrokiem. -Nie masz wyjścia. Nie możesz. Wszyscy zginiecie, to tylko kwestia czasu. Możesz tu zostać, lub pójść ze...