4.Czy ja wymagam aż tak wiele?

7.8K 548 116
                                    

Marinette

Leżałam na łóżku i patrzyłam w sufit. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Nie miałam ochoty jeść, robić zadań, oddychać. Przypominałam sobie każdą misje, każdy jego głupi dowcip, to jak mnie nazywał i traktował. Znowu się tak czułam. Znowu zawalił mi się cały świat. Nie chcę znowu tego przechodzić. Łzy ciekły po moich policzkach strumieniami. Tikki nawet nie próbowała mnie pocieszać bo wiedziała, że i tak to nic nie da. Zamiast tego tuliła się do mojego mokrego od łez policzka. Chyba jej to nie przeszkadzało. Nagle usłyszałam pukanie. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Jednak po chwili ktoś wszedł do mojego pokoju. Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam Adriena, Nino i Alye. Na szczęście Tikki szybko się schowała.

-Po co przyszliście?-spytałam głosem, przepełnionym bólem i smutkiem.

-Martwimy się o ciebie. Jeszcze wczoraj promieniałaś radością a dziś jesteś wrakiem człowieka-rzekła Alya ze smutkiem.

-Czuję się świetnie-prychnęłam.

-Mari powiedz co się dzieje-Nino patrzył na mnie z żalem w oczach.

-Nic. Skoro to wszystko. Możecie już sobie iść-warknęłam nawet na nich nie patrząc.

Po chwili poczułam jak Tikki się we mnie wtula.

-Oni chcą ci tylko pomóc-oznajmiła.

-Nie mogę im powiedzieć prawdy. Nie zrozumieli by tego-wyszeptałam i wtuliłam się w poduszkę.

Nie minęło 2 dni a ja już usycham z tęsknoty za nim. Wiem, że on nic do mnie nie czuł ale chociaż mógł się pożegnać. Chciałabym ostatni raz zobaczyć jego zielone kocie oczy, ten czarujący uśmiech. Dotknąć go ten jeden ostatni raz i usłyszeć jego melodyjny głos. A przede wszystkim pożegnać się. Czy ja wymagam aż tak wiele?

Adrien

Wychodząc z jej pokoju martwiliśmy się jeszcze bardziej. Postanowiliśmy zapytać jej rodziców co się stało. Zastaliśmy ich w salonie.

-Proszę państwa, wiecie może co się dzieje z Marinette? Bardzo się o nią martwimy-spytałem.

-My też się o nią martwimy. Nie wiemy co mogło ją znowu doprowadzić do takiego stanu-zaczęła pani Cheng.

-Jak to znowu?-spytała Alya.

-Ona by wam tego raczej nie powiedziała. Bo widzicie Marinette miała brata. Miała wtedy 10 lat a jej brat 16. Byli bardzo ze sobą zżyci. Mieliśmy wtedy z nim problemy. Wpadł w złe towarzystwo. Właściwie gardził nami. Lecz Marinette dalej traktował tak samo. Była jego małą siostrzyczką, jego oczkiem w głowie. Pewnego dnia pokłóciliśmy się. W nocy spakował się i uciekł bez jakiegokolwiek pożegnania. Zostawił tylko nam małą kartkę. Napisał, że odchodzi. Marinette zachowywała się wtedy tak samo. Nie jadła, nie spała. Wiele razy budziła się z płaczem. Był jej wzorem. Starszym bratem, który zawsze się o nią troszczył. Była załamana. Była dzieckiem ale i tak wiele rozumiała. Chodziliśmy z nią do psychologa ale to nie pomagało. W końcu przeprowadziliśmy się do Paryża. A ona po długim czasie się przyzwyczaiła. Jednak to odbiło się w pewien sposób na jej psychice. Nie wiemy co się mogło wydarzyć, że się tak zachowuje. Nie próbujcie jej do niczego zmuszać. Ona musi wam sama powiedzieć-oznajmił ze smutkiem pan Cheng.

Po usłyszeniu te historii zrobiło mi się jej strasznie żal. Rozumiałem ją, w końcu straciłem matkę. Pożegnaliśmy się z rodzicami Mari i wyszliśmy z piekarni.

-Trzeba jej jakoś pomóc. Nawet wiem jak-oznajmiła Alya.

-Co masz na myśli?-spytał Nino.

-Znajdziemy go. Coś mi nie pasuje w tej historii. Skoro była jego oczkiem w głowie. To chyba oczywiste, że nie zostawił by jej tak łatwo. No chyba, że miał jakiś powód-rzekła.

-Jak my niby mamy go znaleźć? Nawet nie wiemy jak ma na imię-spytałem.

-Przecież umiesz chiński. Wreszcie się na coś przydasz. Podzwonimy po jej starych sąsiadach. Po znajomych, ktoś musi coś wiedzieć-uśmiechnęła się.

-Zgoda-po wiedzieliśmy razem z Nino.

Po chwili rozeszliśmy się w swoje strony. Martwiłem się nie tylko o Mari ale także o moją Lady. Chciałbym z nią pogadać tylko nie wiem jak to zrobić. Nie może wiedzieć, że to ja byłem Kotem. Może skorzysta z mojej pomocy i wpadnie do mnie.

Miraculum~Kiedy tracimy szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz