31.Moje biedactwo.

5.9K 482 86
                                    

Dzień przed balem

Marinette

Byłam strasznie zestresowana. Za chwilę ma przyjść Alya aby odebrać swoją suknię. Mam nadzieję, że jej się spodoba w końcu sporo się nad nią napracowaliśmy. Usłyszałam dzwonek i jak najszybciej zbiegłam na dół. W salonie zobaczyłam Nathana i Emmę jak się obściskują.

-Błagam idźcie do sypialni-prychnęłam i poszłam otworzyć drzwi.

Po chwili moja przyjaciółka rzuciła się na mnie przez co o mało się nie wywróciłam.

-Hejka Mari-pisnęła puszczając mnie.

-Chodź na górę. Pokażę ci suknie-mruknęłam.

Po chwili byłyśmy w moim pokoju. Na szczęście Nathan i Emma mnie posłuchali.

-Zamknij oczy-rozkazałam.

Wyjęłam jej suknię, długą morelową suknię z pięknym gorsetem.

-Otwórz oczy.

Kiedy je otworzyła myślałam, że zemdleje. Nagle zaczęła piszczeć i skakać jak opętana.

-Podoba ci się?-spytałam.

-Jest niesamowita. Jak mnie Nino zobaczy to chyba padnie. Niesamowicie się spisałaś-pisnęła uradowana.

-Na co czekasz? Leć przymierzać-oznajmiłam radośnie.

Pomogłam jej i po chwili miała na sobie suknie. Wyglądała niesamowicie.

***

-Długo zamierzasz tak męczyć Adriena?-spytała kiedy siedziałyśmy na moi łóżku.

-Co masz na myśli?

-Jak to co? Usycha z tęsknoty za twoją bliskością. Dziwię się, że jeszcze się na ciebie nie rzucił-zaśmiała się.

-Sama jestem ciekawa jak długo wytrzyma.

-To podchodzi pod znęcanie się na ludźmi. Przytul go, zrób cokolwiek. Bo jeszcze blondynek się nam załamie-prychnęła.

-Może mu odpuszczę.

-Ja się już będę zbierać-powiedziała.

Pożegnałam ją i odprowadziłam do drzwi. Wróciłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Po chwili usłyszałam jak ktoś otwiera okno. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Czarnego Kota. Miał na twarzy wymuszony uśmiech a jego uszy uroczo oklapły.

-Witaj, moja Pani-ukłonił się.

-Cześć, Kocie-wstałam i podeszłam do niego.

Złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.

Niech się chłopak ucieszy.

Oderwałam się od niego na zaledwie kilka sekund. Jego ręce oplotły się wokół mojej tali. Przyciągnął mnie do siebie i zachłannie wpił się w moje usta.

Alya miała rację.

Przez kilka minut oddawałam jego pocałunki jednak potem odsunęłam go od siebie.

-Nie myśl, że ci już wybaczyłam. Alya przekonała mnie, że powinnam ci trochę odpuścić-wyszeptałam tuż przy jego uchu.

Odsunęłam się i usiadłam z powrotem na  łóżku.

Spojrzałam na niego. Był zdziwiony i chyba nie wiedział co powiedzieć.

-Jesteś podła-mruknął niezadowolony.

-Przemień się-rozkazałam.

Spojrzał na mnie niezrozumiale ale spełnił mój rozkaz. Kiedy tylko przemiana minęła, Plagg od razu do mnie podleciał i przytulił się do mojego policzka.

-Marinette, on mnie głodzi! Daje mi tylko 10 opakowań dziennie! Rozumiesz, 10?! Umrę przez niego!-oburzył się.

-Moje biedactwo. Nie martw się zaraz coś ci przyniosę-wzięłam go w dłonie i położyłam delikatnie na poduszce.

Spojrzałam na oszołomionego blondyna i się uśmiechnęłam. Wyszłam szybko z pokoju i skierowałam się do kuchni. Wzięłam 20 opakowań Camemberta i jak najszybciej wróciłam do pokoju.

-Proszę, Plagg-uśmiechnęłam się i położyłam na stoliku ser. Jak najszybciej podleciał do niego i zaczął jeść.

-Patrz i się ucz. Ona o mnie dba, nie to co ty-prychnął zajadając Camembert.

-To ty go tak rozpieściłaś?-odezwał się w końcu Adrien.

-Wcale go nie rozpieszczam. Daję mu tyle sera ile potrzebuje. A ty? Osiem krążków sera przez cały dzień? Oszalałeś? On musi jeść minimum 30-warknęłam.

-Zbankrutuję przez niego!

-Ja jakoś nie zbankrutowałam przez niego. Na dodatek dostałam kartę stałego klienta i mam wszystkie rodzaje sera za połowę-założyłam ręce na piersi.

-No i to się nazywa umieć dbać o wydatki-oznajmiła Tikki podlatując do Plagga.

-Co?

-Tikki, to blondyn. On tego nie zrozumie-zaśmiał się Plagg.

-Ty mała...-zaczął Adrien ale mu przerwałam.

-Plagg jak będziesz grzeczny dostaniesz ode mnie dodatkowe 20 krążków-uśmiechnęłam się do niego.

-Już będę grzeczny. A ty Adrien lepiej patrz i się ucz.

-Ty twierdzisz, że go nie rozpieszczasz?-mruknął Adrien.

-Ona go przekupuje-wtrąciła się Tikki.

-Nazywajcie to jak chcecie.

Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się numer mamy.

Czy oni dadzą mi spokój? Chyba pora z nimi pogadać? Szybko odebrałam.

-Wpadnę jutro to pogadamy-prychnęłam i się rozłączyłam nie czekając na jaką kol wiek reakcję z jej strony.

-Dobrze postąpiłaś-usłyszałam głos Plagga.

Jak widzę tylko on się zorientował o co chodzi.


Czytasz komentuj.

Miraculum~Kiedy tracimy szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz