35.Może on wam wybaczył.

5.6K 424 58
                                    

Marinette

Kiedy weszłam do mieszkania zobaczyłam siedzących na kanapie rodziców. Rozmawiali z Nathanem i Emmą. Mój brat czule obejmował dziewczynę i spoglądał na rodziców z lekkim uśmiechem.

Stanęłam i spojrzałam na nich w osłupieniu. Po chwili dostrzegła mnie Emma.

-Mari!-pisnęła i podbiegła do mnie.

Przytuliła mnie mocno. Po chwili dołączył do nas Nathan.

-Nigdy więcej tak nie rób-wyszeptał.

-Ej, ej, ej ktoś mi wyjaśni o co tu chodzi?-rzekłam odsuwając się od nich.

-Ja chyba gdzieś między czasie rąbnęłam o coś głową i to chyba mocno bo nie przypominam sobie aby miedzy wami było okey-dodałam.

-Martwiliśmy się o ciebie...-zaczęła mama ale jej przerwałam.

-Nagle zebrało was na wspomnienia? Zamierzacie udawać kochających rodziców po tej całej akcji?-warknęłam.

-Córeczko, daj nam szansę-oznajmił tata.

-Może on wam wybaczył...ale ja nie mam zamiaru. Całe życie mnie okłamywaliście. Już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Sami wybraliście sobie taki los i teraz nie próbujcie go naprawiać bo to i tak nic nie da. Zawsze będziecie moimi rodzicami ale to nie znaczy, że będę was kochać tak jak kiedyś-prychnęłam.

Cała czwórka patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Odwróciłam się i skierowałam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i wypuściłam Tikki.

-Marinette co to było?-spytała zmartwiona.

-To przez ta całą przeminę. Muszę się chyba nauczyć panować nad emocjami.

-Żałujesz?-usłyszałam głos Adriena.

Spojrzałam na okno i dostrzegłam do wchodzącego przez okno.

-Ani trochę. Może i są moimi rodzicami ale to nie znaczy, że tak łatwo im wybaczę. Nathanowi zajęło to kilka lat. Chyba też tyle poczekam-zaśmiałam się podchodząc do niego.

Przytuliłam się do niego. Bardzo w tej chwili tego potrzebowałam.

-Przemień się-poprosiłam.

-Jeśli masz zamiar kolejny raz podtuczać Plagga to niestety odmówię.

-Ty tego nie rozumiesz. On musi jeść! Był zamknięty w miraculum kilkaset lat a może nawet i więcej jakoś musi odrobić zaległości-powiedziałam i odsunęłam się od niego lekko.

-Zaległości? Tu chodzi o Camembert a nie o zapomniane zadanie-zaśmiał się.

-Przemień się.

-Plagg, schowaj pazury.

Kiedy tylko jego przemiana minęła Plagg podleciał do mojego policzka i wtulił się w niego.

-Ja też tęskniłam-wyszeptałam.

Może i opiekowałam się nim znacznie krócej niż Adrien ale z pewnością poznałam go znacznie lepiej.

-Jeszcze raz tak zrobisz a przysięgam, że nie tknę już nigdy Camemberta-oznajmił na co się zaśmiałam.

-Co?-spytał Adrien i Tikki.

-No i co się tak patrzycie? Dla niej byłbym w stanie to zrobić. No może czasem bym nie wytrzymał ale jakoś dawał bym radę. Dla ciebie Adrien nawet bym o tym nie pomyślał. Jesteś najgorszym dzieciakiem jakim przyszło mi się opiekować-oznajmił.

Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Mina Adriena była bezcenna.

-Skłam reklamację-warknął blondyn.

-A to sobie składaj. Ja i tak wolę Mari-wyszczeżył się i usiadł na moim ramieniu.

-Niewiarygodne. Moje własne kwami woli moją dziewczynę.

-Nie przypominam sobie abyś mnie o to pytał-oznajmiłam i zarzuciłam ręce na jego kark.

Objął mnie w tali i przyciągnął do siebie.

-To tylko formalność-wyszczerzył się i zachłannie wbił się w moje usta.

Oplótł swoje ręce jeszcze mocniej przyciągając mnie do siebie. Miedzy naszymi ciałami nie było żadnej wolnej przestrzeni.

Wiedziałam, że teraz może być tylko lepiej.

Wiem, że razem z Adrienem sobie poradzimy.




Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Epilog postaram się dodać jutro.

Drugiej części nie będzie, a przynajmniej na razie nie. Nie mam żadnego pomysłu na dalszy ciąg. Nie zamierzam zaczynać drugiej części wiedząc, że nie dam rady jej pisać z powodu braku weny.

Czytasz komentuj.

Miraculum~Kiedy tracimy szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz