16.Randka.

6.4K 631 228
                                    

Marinette

Przygotowywałam się do randki z Adrienem. Nie byłam pewna czy dobrze robię. Miałam wątpliwości.

-Marinette przestań się zamartwiać. Będzie dobrze-oznajmiła Tikki.

-No wiem. Tylko w co ja mam się ubrać?

Tikki od razu podleciała do mojej szafy i zaczęła grzebać między wieszakami. Po chwili wyciągnęła czerwoną sukienkę

Spojrzałam na nią zaskoczona.

-Na co czekasz, zakładaj.

Wykonałam jej polecenie i po chwili miałam na sobie sukienkę. Zrobiłam mocny makijaż, pomalowałam paznokcie i podkręciłam włosy.

-Marinette wyglądasz przepięknie. Adrien zaniemówi jak cie zobaczy-rzekła radośnie moja kwami.

Miałam jeszcze trochę czasu dlatego zeszłam na dół. Kiedy moi rodzice mnie zobaczyli zaniemówili. Patrzyli na mnie i nic nie mówili.

-Jak wyglądam?-spytałam.

-Pięknie-powiedzieli razem.

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko poszłam otworzyć. Stał tam Adrien z bukietem róż.

-C-cześć Marinette. T-to dla ciebie-przywitał się ze mną i podał mi kwiaty. Patrzył na mnie jak zaczarowany.

Zachichotałam z jego zakłopotania. Włożyłam kwiaty do wazonu.

-Pa mamo, pa tato. Wrócę późno-krzyknęłam.

Razem z Adrienem wyszliśmy z piekarni.

-Wyglądasz pięknie-oznajmił.

-Dzięki.

***

Wychodziliśmy właśnie z kina. Film był naprawdę fajny.

-Może pójdziemy coś zjeść?-zaproponował.

-Świetny pomysł.

Szliśmy właśnie do restauracji. Nagle coś powaliło nas na ziemię. No super tylko akumy mi potrzeba. Po chwili zobaczyliśmy jakiegoś mężczyznę całego ze szkła.

-To jest dziwne-mruknęłam.

Mężczyzna zaatakował nas. Przez co oboje upadliśmy po różnych stronach. Wykorzystałam chwilę nieuwagi i pobiegłam się przemienić.

Po chwili miałam na sobie lateksowy kostium. Wskoczyłam na budynek. Nigdzie jednak nie zauważyłam ofiary Władcy Ciem. Spostrzegłam leżącego na ziemi Adriena. Szybko pobiegłam aby mu pomóc.

-Wszystko dobrze?-spytałam pomagając mu wstać.

-Nie! Ten facet ze szkła zniszczył mi randkę! Wszystko zaplanowałem a teraz nawet nie wiem gdzie ona jest. Jak jej się coś stanie to sobie tego nigdy nie wybaczę-powiedział zrozpaczonym głosem.

-Spokojnie znajdę ją. Wróć do domu a ja jej powiem żeby do ciebie napisała jak już będzie bezpieczna. Zgoda?

-Zgoda. Dopilnuj aby nic się jej nie stało.

Pokiwałam głową i chwyciłam za swoje jojo. Szukałam tego gościa od dobrych kilku minut. W końcu go znalazłam, walczył z Wolfem.

Długo walczyliśmy ale w końcu udało nam się go pokonać. Nie czekając na żadną reakcję szybko pobiegłam się przemienić. Wyszłam z ciemnego zaułka i skierowałam się w stronę domu. Szłam przez park. Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Pisnęłam z zaskoczenia. Odwróciłam się i zobaczyłam zielone tęczówki Adriena. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć przytulił mnie do siebie.

-Tak się cieszę, że nic ci nie jest-wyszeptał mi do ucha.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wtuliłam się w niego. Zacisnęłam ręce na jego koszuli. Uniosłam delikatnie głowę. Byliśmy tak blisko. Nasze twarze dzieliły zaledwie milimetry. Nie mogłam się dłużej powstrzymać. Pocałowałam go. Zatopiłam ręce w jego złotych włosach. Na początku był zaskoczony ale po chwili odwzajemnił pocałunek. Jedną dłoń położył na mojej tali a drugą na biodrze. Nie wiem ile czasu minęło. Nie chcieliśmy się od siebie odrywać. Ten pocałunek był pełen namiętności, pożądania i miłości. Pierwsza przerwałam ten cudowny moment. Odsunęłam się od niego i zaczerwieniłam.

-Przepraszam, nie powinnam-powiedziałam.

-Mnie się podobało-oznajmił zachrypniętym głosem.

Nie wiedziałam co się ze mną dzieje? Nie powinnam była do tego dopuścić. Chciałam tego nawet bardzo. Więc czemu czuję, że źle zrobiłam?

-Odprowadzę cie-oznajmił z uśmiechem.

Szliśmy w ciszy do mojego domu. Kiedy już tam dotarliśmy zobaczyłam, że wszędzie są zgaszone światła.

-Wejdziesz?-spytałam.

-Z przyjemnością.

Weszłam do domu. Zaświeciłam światło i spostrzegłam wiadomość na komodzie. Znowu wyszli, to chyba jakieś uzależnienie. Nie mogą usiedzieć w domu. Zaczęłam czytać wiadomość.

Córeczko, wychodzimy do znajomych w pilnej sprawie. Wrócimy jutro przed południem.
Tata.

-Coś się stało?-spytał.

Odwróciłam się i zorientowałam, że jesteśmy bardzo blisko siebie. Czułam jego słodki oddech na swojej skórze. Pochylił się delikatnie i musnął moje wargi. Popchnął mnie na najbliższą ścianę i zaczął namiętnie całować. Po chwili znaleźliśmy się w salonie. Siedziałam okratkiem na jego kolanach. Jego ręce znajdowały się na moim tyłku. Nie przeszkadzało mi to. Wplotłam ręce w jego włosy i zaczęłam za nie delikatnie ciągnąć. Czułam się niesamowicie. W jednej chwili straciłam wszystkie wątpliwości. Jego usta zaczęły sunąć po mojej szyi. Jednak przerwał nam dźwięk telefonu Adriena. Szybko zeszłam z jego kolan. Oboje oblaliśmy się rumieńcem.

-To Nathalie, muszę już wracać-wybełkotał.

Wstał i poszedł w stronę wyjścia. Nie wiedziałam jak się zachować. Czułam motyle w brzuchu. Poszłam za nim i zatrzymałam go przy drzwiach. Dotknęłam dłonią jego zarumienionego policzka i zachłannie wbiłam się w jego usta. Nie protestował, jeszcze bardziej pogłębił pocałunek. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie. Kiedy wyszedł oparłam się o drzwi plecami i zsunęłam po nich. Analizowałam wszystko co się stało.

-Co ja wyprawiam?-spytałam sama siebie.

Nie żałowałam. Marzyłam o tym momencie. Nie mogłam jednak pojąć jak mogłam tak szybko się zatracić. Gdyby nie ten telefon Adriena nie mam pojęcia do czego by doszło.

5 gwiazdek, 3 komentarze i dodaję next.

Miraculum~Kiedy tracimy szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz