8.A teraz...kto?

7.2K 534 279
                                    

Marinette

Skończyłam patrolować miasto ale nie chciałam jeszcze wracać do domu. Usiadłam na jednym z dachów. Patrzyłam na nocną panoramę miasta kiedy poczułam jak ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Wolfa.

-Możemy pogadać?-spytał i usiadł obok mnie.

-Jasne-mruknęłam.

-Zdałem sobie sprawę, że źle zaczęliśmy naszą znajomość. Nie chcę być twoim wrogiem. Chciałbym abyś mnie polubiła-oznajmił z uśmiechem.

-Nie wiem czy mi się to uda ale postaram się-zachichotałam. Chyba wraca mi dobry humor.

-Co być powiedziała abyśmy się lepiej poznali?

-Sądzę, że to dobry pomysł. A więc ile masz lat?-spytałam.

-Niedawno skończyłem 18. Tak patrząc na ciebie stwierdzam, że masz 17. Zgadłem?

-Zgadłeś. Od jak dawna mieszkasz w Paryżu?-spytałam. Może i on zaproponował aby się lepiej poznać ale to ja wolę zadawać pytania.

-Od urodzenia a ty?

-Od 7 lat-oznajmiłam.

***

Siedzieliśmy tak gadając do czasu aż jego miraculum nie dało o sobie znać. Pożegnaliśmy się i każde z nas ruszyło w swoją stronę. Muszę przyznać, że myliłam się co do niego. Jest naprawdę fajny i zabawny.

Kiedy tylko dotarłam do domu rzuciłam się na łóżko. Dziwiłam się, że moi rodzice nie zwrócili uwagi na brak mojej obecności. Było środek nocy ale nie potrafiłam zasnąć. Cieszyła się, że nie mam nic zadane.

-Tikki?

-Tak Marinette?-usłyszałam jej cichy zaspany głos.

-Przepraszam, że cie ostatnio zaniedbuje. Nie rozmawiamy już tak jak dawniej...

-Marinette, ja wiem co czujesz. Nie gniewam się. A teraz idź spać bo nie mam zamiaru cie rano budzić-oznajmiła i wtuliła się w mój policzek.

***

Wstałam naprawdę nie wyspana. Nie wiem nawet z jakiego powodu. Czy to przez rozmowę z Adrienem czy Wolfem? Jeszcze jakby tego było mało spóźnię się do szkoły. Szybko wstałam i pobiegłam do łazienki. Umalowałam się i uczesałam. Założyłam białą sukienkę w kropki.

Dopiero kiedy wybiegłam z domu zdałam sobie sprawę co założyłam. Jeszcze na dodatek zapomniałabym Tikki. Biegłam najszybciej jak mogłam. W szkolę byłam minute przed dzwonkiem. Weszłam do klasy i od razu zorientowałam się, że Adrien znowu siedzi w mojej ławce. Usiadłam w ławce akurat kiedy zadzwonił dzwonek. Mieliśmy wychowawczą dlatego mogłam trochę odpocząć. Zamierzałam zdrzemnąć ale ktoś mi na to nie pozwolił.

-Możemy pogadać?-spytał Adrien.

Nic nie odpowiedziałam. Kiwnęłam tylko głową. Chciałam pospać ale on najwyraźniej uwielbia mnie dręczyć. Najpierw mnie zostawia nie zastanawiając się nad niczym a teraz jeszcze nie pozwala spać. Czym sobie na to zasłużyłam?

-Chciałem przeprosić za wspominanie o twoim bracie. Nie wiedziałem, że to cie tak zaboli-powiedział smutno.

Po moim policzku spłynęła samotna łza. Szybko jednak ją wytarłam. Nie lubiłam rozmawiać o moim bracie, to było zbyt bolesne.

-Mogłeś się domyśleć. Nie widziałam go od 7 lat. Nawet nie wiem czy żyje. Daj sobie spokój-mruknęłam i wyciągnęłam szkicownik.

-Chcesz o tym pogadać?-spytał z nadzieją.

-Nie.

-Mari ja wiem jak to jest kogoś stracić. Mogę ci pomóc-wyszeptał łapiąc mnie za rękę.

-Nie możesz. Nikt nie może. Mam tak cholernego pecha, że zawsze kiedy na kimś bardzo mi zależy to go tracę. Najpierw mój brat a teraz...-nie dokończyłam.

-A teraz...kto?-spytał.

Nie odpowiedziałam. Wyjęłam ołówek i zaczęłam szkicować sukienkę. Ciągle miałam wrażenie, że obserwuje każdy mój najmniejszy ruch.

Adrien

Kiedy tylko zadzwonił dzwonek Mari wyszła jak najszybciej z klasy. Zatrzymałem Nino i Ayle ponieważ wpadłem na genialny pomysły.

-Wiem jak poprawić jej humor-oznajmiłem.

-Znalazłeś jej brata?-spytała z nadzieją Alya.

-Próbowałem ale na razie nic nie wiem. Nie o to mi chodzi. Wpadłem na pomysł jak poprawić jej humor do czasu aż go nie znajdziemy.

-Adrien do rzeczy-mruknął Nino.

-Ona chce być projektantką. A mój ojciec jakbyście nie zapomnieli jest projektantem. Może jakbym pokazał mu jakieś jej projekty to by mu się spodobały-oznajmiłem z uśmiechem.

-Tylko skąd my je weźmiemy?-spytała Alya.

-Może stąd?-rzekł Nino pokazując jej szkicownik.

-No to po kłopocie-pisnęła uradowana Alya.

***

Wychodziliśmy właśnie ze szkoły gdy zobaczyliśmy walkę Biedronki, Wolfa i jakiejś dziewczyny ubranej całej na różowo. Strzelała różowymi pociskami w kształcie kwiatów. Alya od razu wyciągnęła telefon i ukryła cię aby móc nagrać całą walkę. Razem z Nino poszliśmy za nią.

-Myślicie, że ich coś łączy?-wypaliła nagle blogerka.

-Wyglądają ci na zakochanych?-warknąłem.

Nic nie odpowiedziała. Zaczęliśmy oglądać ich walkę. Muszę przyznać, że świetnie sobie radzili. Po chwili Biedronka użyła szczęśliwego trafu i wszystko wróciło do normy. Nagle zobaczyłem jak Wolf zbliża się do mojej Lady i szepcze jej coś do ucha. Ona zachichotała a jego po chwili już nie było. Myślałem, że mnie zaraz coś trafi. Jak on śmie podrywać moją Biedronsię? Mam ją podpisać żeby zrozumiał? Może i jestem egoistą ale przynajmniej w ważnej sprawie.

Wyszedłem z ukrycia i poszedłem w kierunku czekającej limuzyny. Kiedy tylko wszedłem do pokoju zorientowałem się, że ktoś tu jest oprócz mnie. Spojrzałem w kierunku okna i zobaczyłem Biedronkę.

-Czemu sobie poszedłeś?-spytała i odwróciła się w moim kierunku.

-Śpieszyłem się. Gdybyś nie była zajęta chichraniem się z tą podróbką Czarnego Kota to byś zauważyła, że limuzyna na mnie czekała.

-Jesteś zazdrosny.

-Nie jestem.

-Jesteś.

-NIE JESTEM.

-No skoro tak twierdzisz-prychnęła.

-A tak właściwie to co on ci powiedział i od kiedy ty go lubisz?-spytałem wściekły.

-Niby nie jesteś zazdrosny. Ale skoro musisz wiedzieć to lubię go od dzisiejszej nocy...

Byłem w szoku. Co tu się do cholery dzieje? Ja sobie znikam a ona już leci na jakąś moją marną podróbkę. Jestem 100 razy od niego lepszy. Miałem wrażenie, że moja szczęka dosięga podłogi. Zamknąłem na chwile oczy a kiedy je otworzyłem jej już nie było. Wyszła po prostu wyszła.

Wziąłem szkicownik Mari i od razu skierowałem się do gabinetu mojego ojca. Zapukałem i ostrożnie wszedłem. Na szczęście był.

-Adrien nie mogę teraz przyjdź później-mruknął cały czas coś pisząc.

-Ja tylko na chwilę. To projekty mojej przyjaciółki Marinette. Jak będziesz miał chwilę to proszę obejrzyj je.

Szybko podszedłem do biurka i położyłem szkicownik. Nie czekając na żadną odpowiedź jak najszybciej wyszedłem z jego gabinetu. Nie było źle sądziłem, że pójdzie gorzej.

Miraculum~Kiedy tracimy szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz