17.Nathan?

6.3K 546 180
                                    

Adrien

Obudziłem się wcześnie rano. Na szczęście dziś jest sobota i nie muszę iść do szkoły. Najdziwniejsze jest to, że nauczyciele chcą dziś rozpocząć przygotowania do balu. Jestem ciekawe czy naprawdę to zrobią.

Ciągle miałem randkę z Mari przed oczami. To był najlepszy wieczór w moim życiu. Smak jej malinowych ust to coś niesamowitego. Nie mogę uwierzyć, że ona czuje to samo.

Wstałem z łóżka i wziąłem długi gorący prysznic. Ubrałem się i zszedłem na śniadanie. Przy stole siedział mój ojciec. To było wielką rzadkością.

-Cześć tato-mruknąłem siadając.

-Witaj synu. Jak minęła ci randka?-o mało się nie udławiłem jak to usłyszałem. Skąd o tym wiedział?

-Dobrze-oznajmiłem niepewnie.

Przez resztę śniadania nie odezwał się ani słowem. To było dziwne nawet jak na niego. Po śniadaniu poszedłem do swojego pokoju. Zegarek wskazywał 10. Postanowiłem napisać do Marinette. Wyciągnąłem telefon i wybrałem jej numer.

Ja: Hej Mari. Możemy się spotkać?

Ja: Mari?

Ja: Proszę nie ignoruj mnie!

Ja: Odpisz!

Ja: Gniewasz się o wczoraj?

Nie odpisała na żadnego SMS-a. Zacząłem się martwić. Szybko wyszedłem z domu i pobiegłem w kierunku piekarni. Po 10 minutach stałem przed budynkiem. Zdziwiłem się ponieważ już od dawna piekarnia powinna być otwarta. Jak najszybciej poszedłem pod drzwi jej domu i zacząłem w nie walić. Bałem się, że coś się stało. Po chwili drzwi się otworzyły. Stanęła w nich Mari. Wyglądała jakby dopiero wstała co jest bardzo możliwe. Miała na sobie czarne obcisłe spodenki od piżamy i luźną koszulkę na ramiączkach do połowy brzucha z zieloną kocią łapą. Nie miała makijażu, jej włosy były w kompletnym nieładzie. Wyglądała pięknie nawet w tym stroju.

-Czemu mnie budzisz?-spytała zaspanym głosem.

-Pisałem ale nie odpisałaś. Martwiłem się-wyjaśniłem.

-Wchodź.

Wszedłem i usiadłem na krześle w kuchni.

-Chcesz kawy?-spytała.

-Nie.

Odwróciła się i zaczęła robić sobie kawę. Nie mogąc się powstrzymać wstałem i podszedłem do niej. Objąłem ja w tali i pocałowałem w kark. Odchyliła delikatnie głowę dając mi lepszy dostęp.

-Adrien-wyszeptała.

Obróciłem ją tak, że stykaliśmy się nosami. Pocałowałem ją. Moje ręce powędrowały na jej wąską talię. Jej skóra była taka delikatna. Podsadziłem ją tak, że siedziała na blacie. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny.

-Nie...powinniśmy-wyszeptała przerywając pocałunek.

-Ja tak nie uważam-wymruczałem jej do ucha.

-Adrien ty nic nie rozumiesz-powiedziała zeskakując z blatu.

-Więc mi wyjaśnij?

-Nie. Ja się domyśliłam więc ty też się musisz-oznajmiła odwracając wzrok.

-Wolisz jego prawda? Po co to było?-warknąłem i wyszedłem z mieszkania trzaskając drzwiami.

Nie rozumiałem o co w tym wszystkim chodzi. Jak najszybciej wróciłem do domu i zamknąłem się w pokoju.

Miraculum~Kiedy tracimy szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz