***
Posłusznie ruszyłem za przyjaźnie wyglądającym blondynem. Za mną po cichu dreptała Isabel. W końcu dotarliśmy do końca korytarza obsypanego najróżniejszymi drzwiami nawet nie fatygowałem się ich liczeniem. Armin uchylił drzwi od mojej nowej norki. Mmm... Ukochana czerń na ścianach dodawała mi otuchy w nowej sytuacji. Meble wykonane z czarnego drewna gdzieniegdzie przyozdabiane szkarłatnymi bądź białymi akcentami. Pomieszczenie nie było zbyt duże tylko najpotrzebniejsze przedmioty- dwuosobowe lóżko przy nim po obu stronach stoliki nocne wraz z lampkami, niewielka szafa i komoda, lustro, oraz ogromne okno schowane za zasłoną. W jednej chwili zaszedłem w głowę czy w szafie i komodzie znajdują się moje rzeczy.
-Tu będziesz mieszkał.- Objaśnił radośnie Armin. Nie ufam mu. Jest hmm... jakby to ująć? Zbyt radosny. Coś w jego uśmiechu mi nie gra. Przyjrzałem się mu podejrzliwie. No dobra niech będzie.
-Jeśli masz jakieś pytania to zgłoś się do Isabel ma pokój zaraz obok twojego. Bawcie się dobrze.- Oznajmił na odchodnym. Zamknął mnie w jednym pokoju z rudowłosą. Ta od razu rzuciła się na moje łóżko. Po chwili zastanowienia usiadłem obok niej.
-Ne Eren? Nie czujesz się źle z tym, że opuściłeś instytut?- Zapytała z nosem w poduszce co zabrzmiało zabawnie.
-Nie. Jest mi nawet to na rękę. Jeśli Levi by po mnie nie przyszedł to sam stamtąd bym zwiał.- Udzieliłem odpowiedzi bezbarwnym tonem wpatrując się w przestrzeń.
-To dlaczego tak długo tam byłeś?- No co za ciekawska dziewucha.
-Co ja na komisariacie jestem?!- Wyrzuciłem dłonie w górę w geście irytacji.
-Tak!- Krzyknęła tuż przy moim uchu. Podskoczyłem przestraszony. Jasna cholera! Dawno nie straciłem w takim stopniu czujności.- Ereś kizia mizia boi się?- Droczyła się ze mną.
-A chcesz ty zaraz się bać?- Szepnąłem groźnie. Odwracając się w jej kierunku. Oczy znów płonęły szkarłatem. Przygwoździłem nie protestującą dziewczynę do łóżka i obnażyłem groźnie kły minimalnie luzując smycz kotłującej się mocy. Klika cienistych macek zaczęło się wokół nas zbierać. Szafirowe oczy dziewczyny były... były spokojnie. Położyła mi dłoń na policzku.
-Jesteś piękny.- Mruknęła patrząc mi prosto w oczy. Zszokowany chciałem uciec. Cofnąłem się. Schowałem zęby i wchłonąłem moc. O czym ona pieprzy?!
-Kłamiesz.- Skuliłem się w najdalszym zakątku pokoju jak najdalej od niej.
-Nie Eren. Ja cię po prostu rozumiem.- Wyjaśniła chcąc podejść do mnie.
-Wyjdź stąd. Wyjdź stąd w tej chwili!- Rozkazałem stanowczo. Zrezygnowana dziewczyna przygarbiła się i wykonała polecenie.
Nie rozumiem tego! Od dawna czegoś takiego nie czułem. Dlaczego ta istota sprawiła, że wszystkie moje mury obronne chciały się rozpaść?! Dlaczego sprawiła, że chciałem jej uwierzyć? Dlaczego zasiała w moim sercu nadzieje, że być może faktycznie nie jestem potworem?
***
Nie wyszedłem z pokoju przez następne 3 dni. Nikt do mnie nie zaglądał a ja sam nie starałem się o czyjąś uwagę. Zacząłem robić się głodny... Lekki ból głowy z tyłu czaszki groził rozprzestrzenieniem się. Z każdą chwilą był on coraz bardziej uporczywy. Muszę się stąd wyrwać. Muszę zapolować. Poczekam do nocy.
^Time skip^
O 23 byłem już gotów do wyjścia. Otwarłem ogromne okno na oścież. Spojrzałem w dół jakieś 10 metrów do ziemi. Czyli jak zeskoczenie z krawężnika na ulice. Gdy tylko poczułem zimną bryzę lekkiego nocnego wiatru na sobie i stabilną ziemie pod stopami puściłem się dzikim biegiem przed siebie. Wszystkie zmysły miałem wyostrzone. Uszy reagowały na najmniejszy szelest czy trzepot skrzydeł ptaka. Widziałem wszystko tak wyraźnie jak za dnia. W końcu. Upragniony moment. Jakieś 60 metrów ode mnie. Grupa młodych, pijanych ludzi wyruszyła na spacer do lasu. Zaciągnąłem się jeszcze raz ich zapachem. 3 dziewczyny i 4 facetów. Po krokach mogłem wywnioskować, że są mocno zalani. Debile. Zatrzymałem się 10 metrów przed nimi. I czekałem. Jedna z kuso ubranych dziewczyn postanowiła pójść "upudrować nosek". Wyszczerzyłem zęby w triumfalnym uśmiechu. Niczego nie świadoma kobieta szła, a raczej zataczała się w moim kierunku. Gdy tylko ukucnęła za potrzebą. Rzuciłem się na nią zakrywając szczelnie usta dłonią. Wbiłem kły w żyłę i rozkoszowałem się gorącym płynem i wiotkością jej ciała. Gdy skończyłem obliczyłem, że tym razem będę mógł wytrzymać 10 dni bez pożywienia. Zabrałem ze sobą worek skóry i kości. Zawiesiłem ją na drzewie tak daleko, że z pewnością jej nie znajdą. Po chwili usłyszałem za sobą cichy szelest a potem zderzyłem się z ziemią. Wiedziałem dokładnie kto to taki wiec dlatego pozwoliłem brunetowi zacisnąć ręce na mojej szyi.
-Czyś ty do reszty oszalał!- Krzyknął rozjuszony Levi.
-Być może.- Odpowiedziałem spokojnie. Patrząc w jego oczy, w których płonął gniew. Zbliżył twarz do mojej. Ależ on cudownie pachniał.
-Wracaj do swojego pokoju potworze.- Wysyczał. Krew wrzała we mnie do tego stopnia, że zrzuciłem z siebie zszokowanego bruneta popychając go wprost na drzewo. Impet, z którym w nie uderzył wyrzucił mu powietrze z płuc. Dopadłem do niego przyszpilając mu obie dłonie nad głową. W moich oczach gotowało się piekło.
-Też byłbyś potworem, gdyby cię nim ciągle nazywali! Też byś był taki jak ja gdyby wszyscy się od ciebie odwrócili! Też byś nienawidził siebie za to że żyjesz! Ale ja muszę to zaakceptować! Ciekawy jestem czy też byś potrafił żyć z myślą, że wszyscy bez wyjątku tobą się brzydzą!- Wykrzyczałem mu to prosto w przystojną twarz. Puściłem go i odwracając się od niego zwiększyłem między nami dystans. Moje ramiona przygarbiły się jakby z momentem wypowiedzenia tych słów opadł na nie niewidzialny ciężar. Pojedyncza łza stoczyła się po moim policzku. Wcale nie było mi lżej po wyznaniu prawdy. Zacząłem cicho szlochać. Nie mogłem pohamować strumienia łez cisnącego mi się na oczy. Kiedy ostatni raz płakałem? Kiedy ostatni raz pozwoliłem sobie na słabość? Opadłem ciężko na kolana. Poddając się emocją tłumionym przez lata.
Jakieś ciepłe ciało zamknęło mnie w szczelnym uścisku. Znałem jego obezwładniający zapach. Ciepło... Ten rodzaj ciepła był... przyjemny, bardzo przyjemny. Czy kiedykolwiek ktoś mnie przytulił? Jeśli to jest tak przyjemne to ja nie chce aby mnie puścił...
***
OMG! 939 słowa!
Przepraszam, że dopiero tu wkrada się malutki wątek Ereri ale musicie być cierpliwi :3
Jestem wdzięczna za wszystkie gwiazdki i komentarze! <3
Do następnego miśki :3