***
Czułem macki mocy, które niespiesznie owinęły się wokół moich rąk i nóg. Muskały lekko moją twarz. Przyjemny, lekki, niegroźny taniec cieni naprawdę sprawiał mi przyjemność. Czułem się jak tykająca bomba. Lekki płomień zwiastuje wybuch. Bawiłem się cieniami do momentu aż nadziałem się na chłodnę spojrzenie kobaltowych oczu. Dawno na mnie tak nie patrzył. Ostatni raz gdy... gdy nazwał mnie potworem. Nagle trzy ciała leżące bez ducha zaczęły mi ciążyć na sumieniu.
-J-ja przepraszam...- Wyszeptałem czując się winny. Levi potrząsnął głową tak jakby odganiał od siebie myśli. Podszedł do mnie nie zwracając uwagi na moc pulsującą wokół nas. Macki rozstąpiły się przed nim pozwalając mu podejść. Zadarł głowę ku górze aby móc na mnie spojrzeć i położył dłoń na moim policzku.
-Nie musisz za nic przepraszać. Taka jest twoja natura. To ja jestem głupi.- Chciałem zaprzeczyć lecz uciszył mnie kładąc mi dłoń na ustach.- Jestem samolubny myśląc, że przekształcisz swoją egzystencje tylko po to aby mnie zadowolić. Ale... ale szczerze? Już mi to nie przeszkadza. Kocham cię takiego jaki jesteś. Kocham te twoje oczy, nieważne czy są zielone czy czerwone, kocham twoje usta nie zważywszy na to czy są splamione krwią czy też nie.- Pierwszy raz ktoś mnie zaakceptował. Nie potrafiłem wyrazić tego co czułem. Macki subtelnie zaczęły oplatać Levi'a owijając się wokół jego kończyn. Tak jakby one także go zaakceptowały. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Czarnowłosy zastąpił rękę swoimi ustami obdarowując mnie namiętnym pocałunkiem.
^Time skip^
-Eren! Już są!- Widoczna panika w oczach blondyna lekko mnie zaniepokoiła. Lecz pomimo emocji kotłujących się we mnie przybrałem chłodny dystans.
-Ilu ich jest?- Zapytałem obojętnie.
-Piętnastu.- Armin wstrzymał oddech pokazując tablet, na którego wyświetlaczu ukazany był nasz dom. Przed wejściem w półkolu stały sylwetki odziane w czerń. Na środku. Na środku stał Erwin. Idioci. Ta sama taktyka.
-Mam plan. Armin zabierz wszystkich w bezpieczne miejsce, najlepiej do piwnicy. Nie wychodźcie, zamknijcie się i pod żadnym pozorem nie otwierajcie nikomu. Jak będzie po wszystkim... Z resztą zobaczysz to w kamerach.- Rzuciłem szybko polecenia. Gdy tylko skończyłem niebieskooki odszedł. Levi jakby wykuty z kamienia.
-Levi proszę idź z nim.- Błagałem łapiąc go za ręce i nachylając się aby oprzeć głowę o jego ramię.- Błagam zrozum mi się nic nie stanie, Erwin mnie nie może skrzywdzić ale jeśli tknie ciebie to... to ja...- Moje usta nie były w stanie wypowiedzieć tych słów. Umysł nie był w stanie sobie tego wyobrazić. Potęga, którą przed momentem czułem ulotniła się. Całym ciężarem oparłem się o Levi'a.
-Myślisz, że jeśli mi cię odbiorą to będę szczęśliwy? Myślisz, że jak odejdziesz będę w stanie to zaakceptować. Nie pozwolę im cię mi odebrać.- Szeptał stanowczo.- Bierz się w garść. Jeśli chcesz, mnie chronić musisz się postarać.- Chwycił mnie za rękę i poprowadził w kierunku wyjścia. Wyjścia, za którym czekało piekło.
Byłem gotowy.
***
Wielkimi krokami zbliżamy się do końca :3
Planuje jeszcze jeden rozdział + epilog
Do następnego :*