***
Wiatr dawał o sobie znać mocno szarpiąc znajomym, czerwonym szalikiem. Levi stał zaraz za mną, czułem jego kojące ciepło. W końcu osoba naprzeciwko uniosła wzrok, który zatrzymał się na mnie... był pusty. Zmarszczyłem brwi. Co się stało? Zaniepokojony taką zmianą podszedłem bliżej. Teraz dzielił nas dystans około 7 mertów. Coś zdecydowanie było nie tak.
-Mikasa?- Zacząłem. Nic, zero reakcji tylko tępo wpatrywała się we mnie. Za nią kotłowała się złocista burza mocy. Chciałem podejść bliżej ale osoba kurczowo się mnie trzymająca nie pozwoliła mi. Dziewczyna go w końcu zauważyła, jej twarz wykrzywił gniew i zaatakowała. Byłem na to przygotowany. Czarne cienie wybuchły niczym dym z gaszonego ogniska odpierając bez problemu atak dziewczyny.
-Czyli to jest teraz twoja dziwka?- A ja liczyłem na miłą pogawędkę. Wręcz zagotowało się we mnie gdy usłyszałem jak nazwała Levi'a.
-On nie ty.- Odparowałem krótko i za pomocą wijących się cieni rzuciłem ją na drzewo. W ułamku sekundy byłem już przy niej. Zacisnąłem rękę na jej gardle. Zachichotała.
-Odszczekaj to suko. Sama proponowałaś mi seks więc to ciebie można nazwać dziwką.- Każdą literę wypełniłem jadem. Otoczyłem nas kokonem cieni upewniając się, że Levi'a w nim nie ma. Dziewczyna była widocznie wystraszona. Pulsująca plątanina wici faktycznie wyglądała imponująco.
-Po co tu przyszłaś? Myślisz, że nas wystraszysz. Wracaj gdzie twoje miejsce.- Wyszeptałem groźnie. Oczy dziewczyny w jednej chwili przybrały swój normalny ''żywy" wyraz. Zamrugała jakby nie wiedziała gdzie jest.
-E-Eren?- Spytała. Byłem tak zdezorientowany, że cofnąłem się o krok. Mrugała szybko jakby coś sobie przypomniała. Nawet nie zorientowałem się gdy mnie objęła. Łzy zaczęły ściekać jej po policzkach. W końcu odkleiła się ode mnie.- Znalazłam cie na czas... Matko. Nawet nie wiesz jak się ciesze, że znalazłam cię na czas... Nawet nie wiesz...- Mamrotała na klęczkach, cicho szlochając. Wchłonąłem w siebie cienie. Levi od razu znalazł się przy mnie wymierzając mi cios w policzek. Złapałem się za niego bardziej z zaskoczenia niż bólu. Straciłem trochę panowanie nad sytuacją gdy Mikasa zaatakowała go w mojej obronie. Rzuciła się na niego warcząc i obnażając kły. Obudziłem się z szoku dopiero gdy wbiła zęby w jego szyje. Chwyciłem ją za ubrania i próbowałem odciągnąć. Levi tylko patrzył gniewnym wzrokiem na mnie. Warknąłem na brunetkę i zatopiłem pazury w jej plecach gryząc ją w miejsce odsłonięte przez szalik. Dopiero teraz zostawiła Levi'a. Szał zamroczył mnie na tyle, że przydusiłem ją do ziemi i uderzyłem w twarz o mało nie łamiąc jej nosa.
-Jeszcze raz go tkniesz to nie ręczę za siebie. On jest MÓJ.- Wywarczałem jej prosto w twarz. Zszedłem z niej i ruszyłem za rozzłoszczonym Levim zostawiając Mikase samą sobie.
-Levi!- Krzyczałem za nim. Podbiegłem do wręcz emanującej gniewem sylwetki. Szedł gdzieś na tyły domu. Zatrzymałem go tarasując mu drogę.- O co ci chodzi?! Wiedziałeś dobrze, że to będzie niebezpieczne.- Złapałem za ramiona i potrząsnąłem. Nie patrzył na mnie.
-Do jasnej cholery!- Szarpnąłem nim i przybliżyłem do siebie całując. Gdy opór w jego oczach zelżał pogłaskałem go po włosach i przytuliłem.
-Bałem się. Tak cholernie się bałem. Nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz odczuwałem strach a teraz? Teraz miałem wrażenie, że umrę z niepokoju gdy zamknąłeś się z nią w tym... tym kokonie.- Wyznał zaciskając ręce na materiale mojej koszulki.
-Ciiii. Spokojnie przecież wszystko jest pod kontrolą.- Uspokajająco szeptałem mocniej obejmując jego drżące ciało.
***