***
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę. Przeczucie mnie nie myliło Reiss była naprawdę miłą dziewczyną. Nie wnikałem w to co moi rodzice jej zrobili. Nie chciałem psuć krótkiej chwili radości.
-Eren. Wracamy do domu.- Usłyszałem zimny głos za plecami.
-Jak chcesz to wracaj ale sam.- Odwarknąłem.
-Musimy porozmawiać.- Złapał mnie za ramie i szarpnął. Chciałem mu się wyrwać ale uprzedziła mnie burza blond włosów stając oko w oko z Levim.
-Zostaw go. Nie masz prawa go dotykać.- Wysyczała dźgając palcem wskazującym klatkę piersiową Levi'a.
-Tsk.- Prychnął i odszedł. Echo jego lekkich kroków dzwoniło mi w głowie.
-Chodź odprowadzę cię.- Zaproponowała blondynka.
-Musze się napić. Teraz.- Wyszeptałem szybko. Ona tylko na mnie spojrzała ze zrozumieniem.
-Chodź pokaże ci takie jedno miejsce. Ale zaraz potem wracasz.- Chwyciła mnie za rękę i poprowadziła wzdłuż parku.
^Time skip^
-Teraz tak. Eren jesteśmy w bardzo niebezpiecznej dzielnicy. Tu włóczą się najgorsze typy. Od gwałcicieli po złodziei.- Wyjaśniła popychając mnie w stronę śpiącego na ziemi mężczyzny. Nie miałem zbytnio oporów gdyż ból głowy coraz silniej wybijał rytm mojego serca. Nie fatygując się w budzenie go czy jakiekolwiek przedstawienia typu ,,buuu jestem groźnym wampirem, giń grzeszniku" wgryzłem się w jego szyje. Wypijając ostatnią krople wytarłem usta dłonią.
-Okey wracamy.- Oznajmiła dziewczyna.
^Time skip^
-Wow... Ale chata!- W zachwyconych błękitnych oczach błysnęły płomyczki ciekawości. Nie mogłem się nie uśmiechnąć.
-Chcesz wejść?- Zaproponowałem.
-Nie. Ale na pewno innym razem.- Przytuliła mnie na pożegnanie i z uśmiechem pomachała gdy odwróciłem się stojąc przed drzwiami. Westchnąłem głęboko i ruszyłem do pokoju. Ktoś już tam czekał. Wyczułem jego zniewalający zapach już 10 metrów przed drzwiami. Ponownie westchnąłem.
-Zapraszałem cię?- Zapytałem Levi'a bawiącego się paznokciami. Siedział w tym samym miejscu co wtedy... Przełknąłem głośno ślinę.
-Co tam robiłeś? Czego chciałeś od Petry?- Zasypał mnie pytaniami groźnie mierząc wzrokiem. Usiadłem spokojnie na podłodze opierając się o ścianę.
-Wyszedłem sobie na spacerek i tak się akurat zażyło, że ją spotkałem.- Wymamrotałem fałszywe wytłumaczenie niewzruszenie patrząc w dwa gniewne kobaltowe punkty. Kilkoma krokami przebył dystans dzielący nas i złapał mnie za kołnierz bluzki.
-Nie ściemniaj.- Warknął kilka centymetrów od mojej twarzy.
- Okey, okey masz mnie. Byłem głodny.- Zachichotałem oblizując prowokacyjnie kły. Nagle jego pięść znalazła się niebezpiecznie blisko mojej twarzy ale na szczęście byłem szybszy i złapałem ją w stalowym uścisku. W nagłym przypływie gniewu przygniotłem go do podłogi.
-Ja mam nie ściemniać?! A ty co robisz?! Bawisz się mną? Myślisz, że to jest przyjemne gdy ktoś cię całuje a potem ignoruje? Nie mam pojęcia co ty masz w tej pustej głowie ale do cholery jasnej przestań!- Wykrzyczałem mu wszystko co czułem, to co tłumiłem w sobie przez te ostatnie dni. Moje nerwy były na tyle zszarpane, że łzy same zaczęły wydostawać się z moich oczu. Nie chcąc aby czarnowłosy to widział usiadłem jego udach i zasłoniłem twarz rękoma. Rozdzierający ból pulsował w moim sercu.
Nawet się nie ruszył. Leżał nieruchomo pode mną. Mam dość, naprawdę dość. Chciałem wstać ale czyjaś zimna dłoń poprowadziła mnie w kierunku podłogi. Nie mogłem się opierać jego dłonią. Już po chwili to ja leżałem na podłodze a on całował moje policzka, po których spływały łzy. Nic nie mówił ale jego delikatne dłonie gładzące moje ramiona wyrażały więcej niż jakiekolwiek słowa. Nagle musnął moje usta. Spiąłem się do granic możliwości. Znowu ten ''prąd''. Patrzyłem na niego w oszołomieniu. W jego oczach zagościło pożądanie. Na ten widok z płuc uciekło mi całe powietrze. Gdy znów mnie pocałował, zrobił to powoli, słodko, delikatnie by w następnej sekundzie przerodzić to w dziki, namiętny i niekontrolowany pocałunek.
Rękoma rysował elektryczne ścieżki na moim ciele. Przeniósł się na moją szyję. Lekko ją ssąc i przygryzając. Odchyliłem głowę umożliwiając mu lepszy dostęp. Zorientowaliśmy się właśnie, że jesteśmy jeszcze ubrani. Levi na chwile się ode mnie oderwał by w bardzo seksownym geście ściągnąć swoją koszulkę. Cicho jęknąłem zaskoczony gdy ciemnowłosy rozerwał mój T-shirt. Ponownie zabrał się za całowanie mojej szyi. Wplotłem mu dłonie we włosy pozwalając mu na wszelkie pieszczoty. Zamknąłem oczy gdy zjechał niżej. Przygryzł mojego sutka. Zaskoczony intensywnością tego odczucia cicho jęknąłem. Na ten dźwięk na ustach Levi'a pojawił się lekki uśmieszek.
W końcu dotarł do moich spodni. Poczułem się skrępowany tym, że było już w nich ciasno. Odwróciłem wzrok. Levi jeszcze chwile męczył się z paskiem ale już po chwili pozbył się ze mnie dolnej części garderoby. Włożył do ust moją naprężoną męskość. Zagryzłem mocno wargi by nie wydostał się z nich, żaden zawstydzający dźwięk. Zaczął rytmicznie poruszać głową. Bycie cicho było coraz trudniejsze. Wplotłem ręce w jego włosy. Wygiąłem plecy w łuk dochodząc w jego ustach. Przełknął ciecz bez zastanowienia. Przez co jeszcze bardziej się zawstydziłem. Nawet nie zauważyłem gdy on pozbył się spodni i bokserek. Wrócił do całowania moich ust. Włożył we mnie jeden palec i zaczął nim poruszać. Z początku było to dla mnie dyskomfortem ale gdy już zmieścił trzy zaczęło być to dla mnie przyjemne. Cały czas spijał jęki z moich ust i trzymał za rękę. Gdy chciał we mnie wejść powstrzymałem go.
-L-levi?- Cicho szepnąłem jego imię.
-Tak słońce? Coś nie tak?- Zarumieniłem się jeszcze bardziej słysząc jak mnie nazwał.
-Ale tym razem nie zostawiaj mnie dobrze?- Chciałem się upewnić.
-Nie zostawię, będę przy tobie już zawsze.- Zapewnił. Niby tandetnie wyznanie ale w tamtej chwili nie przejmowałem się tym. W końcu byliśmy razem.
***
Jejjj!
Dałam radę! Zawszę boję się opisywać TO bo mam wrażenie, że coś zepsuje xd
Ale chyba wszyło dobrze :p
Dajcie znać w komentarzach :3
I do nexta :*